Depresja piłkarza. Największa choroba XXI wieku

Według najnowszych badań zawodowi piłkarze zapadają w depresję trzy razy częściej niż reszta populacji. Najwyższa pora, by coraz głośniej mówić o tym alarmującym zjawisku.

Mateusz Święcicki
Mateusz Święcicki
AFP / AFP

Fakty są zatrważające. 38 proc. aktywnych graczy, biorących udział w ankiecie przeprowadzonej w 11 krajach, ujawniło objawy depresyjne bądź lękowe w ostatnim miesiącu poprzedzającym badanie. 55 proc. z nich występuje w najwyższych klasach rozgrywkowych i bierze udział w europejskich pucharach. Dla porównania, ankieta przeprowadzona na reszcie populacji wykazuje 13 proc. odsetek deklarujących problemy z psychiką.

"Zarabiasz fortunę, nie masz prawa do błędu"

Problem jest złożony. Piłkarze żyją pod wielką presją nie tylko wyniku i sukcesu sportowego. Pod każdą szerokością geograficzną panuje moda na sukces we wszystkich aspektach życia. Trwa walka na piękne samochody, partnerki, blichtr i rozpoznawalność. Rywalizacja nie kończy się na boisku. Do granic absurdu przesuwają ją media społecznościowe, w których toczy się batalia o liczbę followersów i polubień. Świat pędzi w nieprawdopodobnym tempie, a piłkarze często pożerają własny ogon i zaciskają pętle na własnej szyi. Nie wszyscy są na tyle mocni psychicznie, by wytrzymać realia szalonego XXI wieku. A przecież nie mogą wykazywać słabości i być gorsi od innych. Dlatego nie ujawniają publicznie swoich problemów, walkę toczą w samotności, często nawet najbliżsi nie mają pojęcia o ich kłopotach.

Zawodowi gracze spotykają się z opiniami, że mają mniejsze prawo do błędu i wyrozumiałości, bo realizują marzenia i zarabiają astronomiczne sumy. Kibice nie są w stanie zrozumieć, że wyśniona kariera może rujnować życie osobiste i powodować głębokie zaburzenia psychiczne. Według badań profesjonalni piłkarze występujący na najwyższym poziomie są narażeni na szeroką paletę czynników stresogennych. Pod kierownictwem Vicente Gouttebarge'a, dyrektora medycznego FIFPro (Międzynarodowego Stowarzyszenia Zawodowych Piłkarzy) przeprowadzono ankietę, w której 38 proc. z 607 aktywnych zawodników przyznało się do stanów depresyjnych i lękowych. Przebadano także 219 byłych piłkarzy. 35 proc. z nich zadeklarowało, że zmaga się z podobnymi problemami.

"Koniec kariery, początek wielkich problemów"

Młodzi emeryci przeważnie żyją bardzo źle, bo nie znajdują sposobu na wypełnienie pustki, która pozostaje po urwanej karierze. Nie są też zazwyczaj przygotowani do życia codziennego, nie potrafią poradzić sobie z najprostszymi czynnościami. Profesjonalizacja wielkich klubów ociera się o absurdy, czołowi zawodnicy nie muszą robić nic poza treningami i występami w oficjalnych meczach. Cała reszta jest załatwiana przez ich agentów, osobistych pracowników bądź ludzi oddelegowanych przez klub. - To duży problem, bo młody człowiek powinien dążyć do samodzielności i myśleć od pierwszego kontraktu o tym, co będzie robił po zakończeniu kariery - powiedział Vicent Gouttebarge. - Ale często zapominamy, że nawet w najlepszych latach aktywności i życiowej formy, to nie są cyborgi, a zwykli ludzie. Oni też mają prawo do nieradzenia sobie z bólem, do nieudanych związków z kobietami czy życiowych pomyłek. Przy wielkiej presji zawodowej, połączenie tych czynników prowadzi do zaburzeń psychicznych - dodał szef medyczny FIFIPro. Wie co mówi. Sam w latach 90 występował w AJ Auxerre, a później kontynuował karierę w holenderskich klubach.

Piłkarz występujący na najwyższym poziomie jest narażony na około 600 czynników stresogennych. 23 proc. zawodowych graczy cierpi na zaburzenia snu. Problem ten dotyka 28 proc. byłych zawodników. 9 proc. aktywnych sportowców nadużywa alkoholu, aż 25 proc. robi to po zakończeniu kariery. Choć po tragicznej śmierci niemieckiego bramkarza Roberta Enke, zmieniło się podejście do depresyjnych stanów u sportowców, to wciąż jest to temat tabu, bardzo często marginalizowany przez środowisko. Wszystkie kluby Bundesligi są zobligowane do zatrudnienia psychologa, ale jeden człowiek nie jest w stanie pomóc dużej grupie piłkarzy. - Trzeba na własną rękę szukać wyjścia z trudnych sytuacji. Gdyby po transferze do Paris Saint-Germain moja żona nie zmusiła mnie do indywidualnej terapii, nie wiem, gdzie bym skończył - powiedział Sylvain Armand, kolega klubowy Kamila Grosickiego. - Najgorsze jest zamykanie się w sobie, unikanie rozmów na ten temat, udawanie, że wszystko jest w porządku - zauważył Guillaume Borne, wychowanek Rennes, który przez problemy z depresją zakończył karierę w 2015 roku.

"Paranoja XXI wieku"

Sylvain Armand, który profesjonalne uprawianie futbolu rozpoczął w 2000 roku, twierdzi, że obecni piłkarze są w zdecydowanie gorszej sytuacji. - Panuje psychoza. Po pierwsze, tuż po meczu wszyscy rzucają się do telefonów i sprawdzają media społecznościowe, wchodzą w interakcje z kibicami, robią zdjęcia z szatni i od razu umieszczają je w internecie. Osobiście nie posiadam kont na Facebooku, Twitterze i Instagramie. Uważam, że jak nic innego, przeszkadza to w karierze - powiedział Francuz. - Dotarliśmy też do ściany w innym aspekcie. Po przegranym meczu wielu piłkarzy boi się wyjść na kolację z najbliższymi. Ostatnio do jednego zawodnika Rennes przyjechali rodzice zza granicy. Przegraliśmy spotkanie w lidze, a on zdecydował, że nie wyjdzie z nimi na miasto, bo lękał się reakcji fanów. Nie chciał usłyszeć "dziś przegrałeś, a idziesz do restauracji, to skandal".

Problemem są też introwertyczne charaktery. Piłkarze mniej ze sobą rozmawiają, rzadziej spotykają się poza pracą niż jeszcze kilkanaście lat temu. Trener Milanu, Sinisa Mihajlović po dobrych meczach swojej drużyny, zaprosił pracowników centrum treningowego Milanello i wszystkich graczy na wspólną kolację. Kilka miesięcy później to samo zrobił Kevin-Prince Boateng. Coś, co kiedyś było normą, dziś jest wyjątkiem. Zawodnicy rzadziej ze sobą rozmawiają, pogrążają się w myślach, zakładają słuchawki na uszy i wolą muzykę od rozmowy z kolegą z zespołu. To nie pomaga w przezwyciężaniu stanów lękowych czy depresyjnych.

- Każdy profesjonalny sportowiec powinien dziś korzystać z pomocy psychologa. To nie wstyd, a jeden z elementów ich zawodu, który powinien być traktowany z taką samą powagą jak dieta czy trening - powiedział Vicent Gouttebarge. - Zawodowcy muszą także dać sobie prawo do błędu i nie popadać w obsesję doskonałości. Jej skutki są często dramatyczne: zrujnowanie kariery i życia osobistego.

Dziesięć najczęstszych czynników stresogennych u sportowców:

1. Konflikt z trenerem
2. Brak warunków do rehabilitacji, odnowy biologicznej, powrotów po kontuzjach
3. Stała presja wyniku
4. Mecz i warunki do gry (zła murawa, wyzwiska kibiców rywali)
5. Poczucie niesprawiedliwości w doborze składu
6. Relacja z fizjoterapeutą klubowym
7. Relacje z konkurentami do gry w składzie
8. Różnica w wynagrodzeniach
9. Brak komunikacji między zawodnikami a sztabem szkoleniowym
10. Zmiana warunków klimatycznych

Mateusz Święcicki

Zobacz. Burliga: nie spodziewałem się takiego debiutu
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×