Triumf Jagiellonii w Poznaniu, 89 minut Lecha bez celnego strzału!

PAP / Jakub Kaczmarczyk
PAP / Jakub Kaczmarczyk

Lech Poznań pokonany po raz drugi z rzędu! Po porażce z Podbeskidziem, tym razem mistrz Polski przegrał u siebie z Jagiellonią Białystok 0:2, a pierwszy celny strzał oddał dopiero w 89. minucie!

Trener Jan Urban spodziewał się po białostoczanach gry z kontry, twierdził nawet, że pod tym względem niedzielny rywal jest jedną z najlepszych drużyn w kraju. Te przewidywania nie do końca się jednak sprawdziły, bo goście nie grali w Poznaniu przesadnie defensywnie. To oni zresztą zaatakowali groźnie jako pierwsi i już w 9. minucie wielką klasę musiał pokazać Jasmin Burić, który obronił strzał Fiodora Cernycha w sytuacji sam na sam. Lechici odpowiedzieli niemal natychmiast. Dośrodkowanie Sisiego z prawej strony boiska nie było wprawdzie idealne, ale Bartłomiej Drągowski wypiąstkował piłkę wprost pod nogi Szymona Pawłowskiego, który mając idealną okazję posłał ją nad poprzeczką.

Jagiellonia była konkretniejsza w ofensywie i to ona zadała przed przerwą dwa ciosy. Pierwszy miał miejsce po rzucie rożnym w 25. minucie. Po strzale Łukasza Burligi Lecha uratował jeszcze stojący na linii bramkowej Karol Linetty, ale dobitka głową Igorsa Tarasovsa była skuteczna i Burić skapitulował.

Kolejorz był bardzo podrażniony po utracie tego gola i od razu rzucił się do ataku. Sytuacji stworzył całkiem sporo, tyle że żadnej z nich można było nazwać stuprocentową. Białostoczanie tymczasem czekali na swoją szansę i w 39. minucie - w mocno kontrowersyjnych okolicznościach - podwyższyli prowadzenie. Mariusz Złotek dopatrzył się wtedy faulu Karola Linettego na Burlidze i wskazał na "wapno". Kontakt między zawodnikami miał miejsce, ale o przewinieniu lechity trudno było raczej mówić. Tej szansy przyjezdni jednak nie zmarnowali i bardzo pewnym uderzeniem z "wapna" do siatki trafił Piotr Tomasik.

Jan Urban musiał zareagować i w przerwie dokonał dość odważnej zmiany. Zdjął z boiska Kebbę Ceesaya i posłał do boju Kamila Jóźwiaka, dla którego był to debiut w Ekstraklasie. 17-latek został rzucony na głęboką wodę, ale choć nie udało mu się wpłynąć na wynik, to nie odstawał od kolegów. Był dość widoczny, walczył o każdą piłkę i kilka razy nieźle ją rozegrał. Cały Lech w ofensywie był jednak niedokładny i nie dochodził do czystych sytuacji.

Białostoczanie po przerwie nie kwapili się już do ataku, przede wszystkim zabezpieczali tyły i wychodziło im to doskonale. Efekt? Kolejorz do 89. minuty nie był w stanie oddać celnego strzału, co jak na mecz u siebie z rywalem ze środka tabeli było statystyką wręcz porażającą! Dopiero w samej końcówce Drągowskiego zatrudnił uderzeniem sprzed pola karnego Darko Jevtić. To było jednak zdecydowanie za mało, by pokusić się chociaż o remis.

Jagiellonia zadziwiająco łatwo dowiozła dwubramkowe prowadzenie i sięgnęła w Poznaniu po pełną pulę. To dla niej drugi triumf z rzędu, Kolejorz natomiast drugi raz z rzędu przegrał. Obie ekipy mają teraz po 31 punktów.

Szymon Mierzyński z Poznania

Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 0:2 (0:1)
0:1 - Igors Tarasovs 25'
0:2 - Piotr Tomasik 40'

Składy:

Lech Poznań: Jasmin Burić - Kebba Ceesay (46' Kamil Jóźwiak), Dariusz Dudka, Marcin Kamiński, Tamas Kadar, Abdul Aziz Tetteh, Łukasz Trałka (73' Darko Jevtić), Sisi, Karol Linetty, Szymon Pawłowski, Dawid Kownacki (78' Gergo Lovrencsics).

Jagiellonia Białystok: Bartłomiej Drągowski - Łukasz Burliga, Sebastian Madera, Igors Tarasovs, Piotr Tomasik, Jacek Góralski, Rafał Grzyb, Fiodor Cernych, Konstantin Vassiljev (90+2' Dawid Szymonowicz), Przemysław Frankowski (79' Alvarinho), Piotr Grzelczak (68' Karol Świderski).

Żółte kartki: Tamas Kadar, Karol Linetty (Lech Poznań) oraz Igors Tarasovs, Bartłomiej Drągowski, Karol Świderski, Łukasz Burliga (Jagiellonia Białystok).

Sędzia: Mariusz Złotek (Gorzyce).

Widzów: 14 366.

[event_poll=52914]

Zobacz wideo: Zbigniew Boniek: wybór Infantino to fajna decyzja dla Polski

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: