Błękitni Stargard wrócili na właściwe tory. "W przerwie mieliśmy mocną rozmowę"

Piłkarze Błękitnych Stargard wygrali cztery z pięciu ostatnich meczów w II lidze. W sobotę po szczęśliwym golu pokonali Radomiaka Radom 1:0.

Bohaterem Błękitnych okazał się Franciszek Siwek. Pracowity obrońca strzelił drugiego gola w sezonie. W porażkę nie mógł uwierzyć trener Radomiaka, ponieważ jego zespół miał wystarczająco dużo okazji, aby wywieźć ze Stargardu komplet punktów. Wszystkie szanse jednak zmarnował, co w końcówce meczu 21. kolejki się zemściło.

- Kuriozalny mecz. Najłatwiej byłoby powiedzieć slogan, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Prawda jest bardzo brutalna i rzeczywiście tak było. Nie wiem, jak przegraliśmy ten mecz. Mieliśmy tyle sytuacji. Słaby początek. Pierwsze 15 minut bardzo nerwowe i gospodarze dominowali. Później udało się grę uspokoić, utrzymać piłkę w środkowym sektorze. Mieliśmy sytuacje już w pierwszej połowie a w drugiej było ich jeszcze więcej. Straciliśmy bramkę praktycznie w 90. minucie po rykoszecie z 30 metrów - powiedział Jacek Magnuszewski.

- Nie mogę do chłopaków mieć zastrzeżeń o sposób prowadzenia gry, jedynie o skuteczność. W żadnym meczu nie mieliśmy tylu sytuacji, co w sobotę a paradoksalnie przegraliśmy - dodał szkoleniowiec przyjezdnych, którzy zgromadzili 31 punktów i w tabeli są na siódmym miejscu. Błękitni zajmują trzynastą lokatę i o szybki awans do pierwszej dziesiątki będzie im trudno. Zbyt wiele stracili jesienią. Wymowny jest fakt, że w pięciu ostatnich meczach zdobyli 12 punktów, a we wcześniejszych 14 spotkaniach tylko 11. Stargardzianie powoli wracają do dyspozycji z poprzednich, tak udanych dla nich, lat.

- Zwłaszcza końcówka pierwszej połowy to zdecydowana przewaga Radomiaka. Źle się ustawialiśmy w obronie. Nie potrafiliśmy sobie poradzić z rosłymi rywalami. Końcówka pierwszej połowy była bardzo nerwowa, ale udało się nie stracić bramki. W przerwie mieliśmy mocną rozmowę, bo żeby wygrać trzeba było się bić na boisku - analizował trener gospodarzy, Krzysztof Kapuściński, który doskonale rozumie rozczarowanie szkoleniowca rywali. - W drugiej połowie staraliśmy się prowadzić grę, a Radomiak wyprowadzał bardzo dobre kontry i miał trzy świetne sytuacje żeby strzelić bramkę. Nie raz my tak graliśmy, mieliśmy 100 sytuacji a przegrywaliśmy. Taka jest piłka. Cieszymy się. Oby nie za długo, bo już od poniedziałku myślimy o Siarce Tarnobrzeg - przyznał Kapuściński.

Jedynym powodem do zmartwień dla Błękitnych są liczne kontuzje. W sobotę nie mogli zagrać: Bartosz Flis, Robert Gajda, Rafał Gutowski, Jakub Okuszko i Piotr Wojtasiak. Dopiero w drugiej połowie pojawił się Tomasz Pustelnik, który jeszcze do środy zmagał się z kłopotami zdrowotnymi. - Nie zawsze kibic wie, że w tygodniu coś się stało. Cieszę się, że zawodnicy, którzy grają utrzymują poziom i stanęli na wysokości zadania - wyjaśnił szkoleniowiec stargardzkiej ekipy.

Komentarze (0)