W pierwszej kolejce I ligi sosnowiczanie grali w Suwałkach, pokonali wtedy miejscowe Wigry 2:0. Kolejny tydzień przyniósł prestiżowy pojedynek z Arką Gdynia. W bitwie o Ekstraklasę padł remis 2:2. Był to także początek mini zgrupowania Zagłębia, które zakończył pucharowy mecz z Lechem Poznań. W pierwszej odsłonie półfinałowej rywalizacji I-ligowiec przegrał 0:1.
Po tej konfrontacji Zagłębie wróciło do Sosnowca. Tym sposobem zespół na początku marca pokonał 3000 km. W niedzielę 20 marca zespół miał okazję zainaugurować wiosnę przed własną publicznością.
Zagłębie Sosnowiec było faworytem w starciu z innym beniaminkiem, MKS-em Kluczbork, jednak przegrało 0:2. - To naprawdę nie był nasz dzień. To było takie brutalne zderzenie z tak zwanym autobusem. Tak na dobrą sprawę, ta pierwsza część spotkania gdzieś układała się po naszej myśli, atak pozycyjny gdzieś tam wychodził, natomiast brakowało wykończenia. Nadzialiśmy się na kontrę, która zakończyła się utratą bramki. Gdy drugą połowę rozpoczęliśmy na nowo, budowanie tych ataków pozycyjnych, ponownie straciliśmy bramkę - przyznał Artur Derbin.
Niedzielna porażka sprawiła, że sosnowiczanie stracili cenne punkty w wyścigu o awans do Ekstraklasy. - To nie był nasz dzień. Mieliśmy kilka sytuacji, które mogliśmy zakończyć bramką, ale nie udało nam się. MKS wywiózł z Sosnowca trzy punkty, jest nam z tego powodu bardzo przykro, że w tym meczu inauguracyjnym na naszym stadionie nie daliśmy naszym kibicom powodów do radości. Przed nami jeszcze mnóstwo grania, liczymy na dobry występ i punkty w Siedlcach - podkreślił szkoleniowiec Zagłębia.