"Obudźcie się, wyleczcie z kompleksów". Historia o tym, jak Cruyff zmienił Barcelonę

Zmarły w środę Johan Cruyff to człowiek, który wprowadził za rękę Barcelonę na europejskie salony i dzięki innowatorskim metodom uczynił z niej najnowocześniejszy klub na świecie. Choć trudno to pojąć, miał wpływ na wszystko.

Mateusz Święcicki
Mateusz Święcicki
PAP/EPA / KOEN VAN WEEL

Nikt inny nie odgrywał tak decydującej roli w strukturach Barcelony, począwszy od pracy w roli trenera w latach 1988 - 1996. Spuścizna po Holendrze jest olbrzymia. W ostatnich dwudziestu pięciu latach Barca czerpała z jego fachowości, doświadczenia i pionierskiego podejścia do zarządzania tak wielką instytucją. Najważniejsze jest jednak to, co Johan Cruyff zrobił jako trener. To on wywalczył pierwszy w dziejach klubu Puchar Mistrzów, sięgnął po cztery mistrzostwa Hiszpanii z rzędu i odcisnął niespotkane wcześniej piętno na drużynie. Barcelona Cruyffa to był niesamowity powiew świeżości, unikat, prototyp nowoczesnego futbolu. Drużyna marzeń.

Punkt pierwszy, zmiana mentalności

Holender zmienił najważniejsze, mentalność Barcelończyków. - Kiedy przyjechałem tu w 1988 roku, katalońska mentalność wciąż obciążona była latami autorytaryzmu generała Franco. Model życia był jeden: siedź cicho, nie wyróżniaj się, pracuj ciężko - mówił Cruyff w wywiadzie dla "L'Equipe" w 2012 roku. - Najmodniejszym kolorem w Barcelonie był granatowy, specjalnie nie odróżniający się od innych. Tymczasem ja chciałem, by druga koszulka była pomarańczowa, fluorescencyjna. Zrozumcie mnie dobrze, chciałem wyciągnąć ten klub z ciemności. W ciągu kilku lat zmieniliśmy mentalność nie tylko w Barcelonie, ale w całej Katalonii.

Cruyff jako trener pozostawał pod wielkim wpływem swojego mistrza Rinusa Michelsa, odziedziczył po nim spuściznę "futbolu totalnego", grę do przodu, niespotkaną dynamikę i rewolucyjne podejście do zawodu. Kładł nacisk na inteligencję poszczególnych piłkarzy i zespołowość. Stosował system 4-3-3, wymagał od swoich zawodników dyscypliny, ale dobierał ich tak, by nie zabrało w drużynie graczy o wielkiej wizji i inteligencji. Choć wielu odciągało go od pomysłu postawienia na Pepa Guardiolę, to dostrzegł w wolno biegającym Katalończyku, coś czego inni nie widzieli.To wtedy powiedział legendarne słowa: "Dobry piłkarz nie musi być silny fizycznie". Wycisnął z niego maksimum, czyniąc piłkarzem jednej drużyny. Po odejściu z Barcy, Pep był już tylko cieniem samego siebie w Brescii czy Romie.

Zobacz wideo: Wyniósł futbol do rangi sztuki. Zbawiciel. Zobacz film o Johanie Cruyffie z cyklu TVP Sport "Legendy futbolu" Wyniósł futbol do rangi sztuki. Zbawiciel. Zobacz film o Johanie Cruyffie z cyklu TVP Sport "Legendy futbolu" Źródło: TVP S.A.

Ale ich relacje nie były sielankowe od początku. Kiedy Guardiola zadebiutował w Barcelonie i rozegrał rozczarowujące spotkanie, Cruyff powiedział: "Człowieku, byłeś dziś wolniejszy niż moja babcia". W kolejnym starciu, do grającego wyłącznie prawą nogą pomocnika krzyczał przez cały mecz: "Na Boga, dwie nogi dzieciaku". Guardiola po latach w biografii "Pep. Sztuka zwyciężania" (wydawnictwo SQN) tak opisywał metody swojego trenera: "Kiedy atakował cię najostrzej i kiedy grałeś najgorzej, wtedy pomagał ci najbardziej". Gdy wchodził do pierwszej drużyny był tak onieśmielony osobowością Holendra, że bał się do niego odezwać. Ale ślepo wierzył w jego rewolucyjne metody i później naśladował go jako szkoleniowiec Barcy. "Lepiej iść na dno z własną wizją, niż z cudzą" - tak często mówił Cruyff, a później wielokrotnie powtarzał to Pep.

Punkt drugi, obsesja doskonałości

Carles Rexach, który przez osiem lat był asystentem Cruyffa w Barcelonie rzucił kiedyś: Jego jedno słowo podczas ćwiczeń treningowych, jest warte więcej, niż sto godzin przykładów na tablicy". Xavi, który modlił się, by spodobać się Cruyffowi cenił siłę jego lapidarnego przekazu: "Nie mówił dużo, wystarczyły dwa, lub trzy zdania i wiedziałeś co powinieneś robić. Uwielbiałem tę jego lakoniczną formę uwag". Były pomocnik Blaugrany nie miał najmniejszych wątpliwości, że to Holender wylał fundamenty pod drużynę, w której pod wodzą Pepa Guardioli, podbił świat u boku Lionel Messiego, Andresa Iniesty czy Carlesa Puyola. Już w erze Cruyffa najważniejszą zasadą stało się panowanie nad piłką. "Jeśli masz piłkę, to przeciwnik jej nie posiada", to proste, wręcz trywialne, choć genialne w swojej prostocie credo stało się wykładnią jego pracy. Holender miał obsesję na punkcie ataku pozycyjnego, wkładał ogrom wysiłku w trenowanie tego sposobu gry. Później skutecznie naśladował to Pep Guardiola. Tę pionierską metodę Cruyffa udoskonalił i nią zawojował świat. Nie był sam, bo podczas wyczerpujących lat pracy w Barcelonie, najwięcej czasu spędzał ze swoim mentorem, jadał z nim obiady, dyskutował i konsultował decyzje.

Cruyff miał także wielki pływ na wdrożenie wielkiej idei szkolenia i wychowywania młodzieży w duchu Barcelony. Wprawdzie pierwszym trenerem, który podjął kroki w kierunku profesjonalizacji tej dziedziny był Laureano Ruiz, to jednak on dokonał rewolucji. Osławiona legendą La Masia została założona w 1979 roku, ale dopiero w erze Holendra wychowankowie zaczęli odgrywać decydującą rolę w pierwszym zespole. Guardiola, Ferrer czy Amor, wspierani przez kupionych: Koemana, Stoiczkowa, Laudrupa i Zubizarettę zdobyli pierwszy w dziejach klubu Puchar Europy, pokonując w finale w 1992 roku Sampdorię Genua. To wtedy trener Barcy powiedział przed meczem swoim piłkarzom w szatni: "Idźcie tam i bawicie się dobrze". Kresem dream temu był finałowy mecz z Milanem 18 maja 1994 r. Barca w Atenach ponosiła klęskę 0:4 z drużyną Fabio Capello.

Punkt trzeci, więcej niż klub

- On zmienił historię klubu - powiedział o Cruyffie, Xavi. - Nikt nie miał większego wpływu na ukształtowanie unikalnego stylu Barcelony, wypracowanie kultury gry. Dał nam nową tożsamość - ocenił Hiszpan. To znakomite podsumowanie ogromu pracy, poświęcenia życia dla klubu i oddania mu się bez reszty. Cruyff zmienił nie tylko klub, ale i cały region. To on dał kibicom sygnał do walki z fobiami, pokonania kompleksu ofiary, gnębionej przez Real Madryt i generała Franco. Dał Barcelonie dumę, pomógł jej wstać z kolan. Sprawił, że stała się więcej niż klubem.

Mateusz Święcicki

Zobacz wideo: Dariusz Szpakowski: Cruyff był kwintesencją tego, co najlepsze w futbolu
Źródło: TVP S.A.

Kibicuj Lewemu i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×