Józef Wojciechowski: U mnie nie ma taryfy ulgowej

Czy Polonia Warszawa odczuje kryzys gospodarczy? Właściciel klubu, Józef Wojciechowski, zapewnia, że nie - czytamy na łamach Faktu. Prezes Czarnych Koszul zarządza swoim biznesem twardą ręką i jest przekonany o słuszności takiego postępowania.

- Teraz jest nieźle. Zawodnicy wiedzą już, że do klubu nie przychodzą, by tylko pokopać piłkę, ale muszą stworzyć widowisko. Tych, którzy chcieli tylko pokopać, odesłałem do IV-ligowych rezerw. Udowodniłem im, że u mnie nie ma taryfy ulgowej - stwierdził Józef Wojciechowski w rozmowie z Faktem.

Właściciel Czarnych Koszul uważa, że obrana przez niego droga jest słuszna, a zesłanie wielu piłkarzy do rezerw nie jest niczym złym, zwłaszcza że podpisywali oni kontrakty z kimś innym. - Nie byłem wtedy prezesem, nie byłem nawet w zarządzie klubu. Myślałem, że trener Wdowczyk jest uczciwym człowiekiem i mogę zostawić mu wolną rękę w doborze zawodników. Życie pokazało, że jest inaczej, bo pan Wdowczyk zaczął sprowadzać swoich ludzi - dodał.

Od niedawna Wojciechowski pełni funkcję sternika Polonii, gdyż uważa, że najlepiej pilnować interesu osobiście. - Przez chwilę prezesem był Grzegorz Ślak. Pracował w klubie tylko kilka tygodni, ale zdążył narobić bałaganu. Pożyczył na przykład z kasy klubu 200 tysięcy złotych Piotrowi Świerczewskiemu, by ten zapłacił kaucję po aferze w Mielnie. Czy to nie jest działanie na szkodę spółki?

Przypomnijmy, że wielu zawodników Czarnych Koszul, którzy jeszcze w ubiegłym sezonie grali w starej II lidze, jesień spędziło w IV-ligowych rezerwach i dopiero zimą mogło zmienić pracodawcę. Patowa sytuacja tych piłkarzy miała związek z kupieniem przez Wojciechowskiego Groclinu. Miejsce w pierwszym zespole zajęli w większości gracze Jacka Zielińskiego, co sprawiło, że wielu dotychczasowych zawodników Polonii nie miało szans na występy w ekstraklasie.

Komentarze (0)