Przesłuchanie SportoweFakty.pl: Paweł Drumlak

Większość swojej piłkarskiej kariery spędził w Pogoni Szczecin. W barwach tego klubu zadebiutował też na najwyższym szczeblu rozgrywek w lidze polskiej. Paweł Drumlak, bo o nim mowa, zdążył do tej pory rozegrać w ekstraklasie ponad 180 spotkań, zdobywając siedemnaście bramek. Obecnie broni barw ŁKS-u Łódź. Wcześniej występował w Cracovii. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zawodnik opowiada o swoich marzeniach i nie tylko.

Imię i nazwisko: Paweł Drumlak

Wiek: 32 lata

Klub: ŁKS Łódź

Pozycja na boisku: pomocnik

W dzieciństwie chciałem być…

- Chyba nie miałem takiej chwili, bym się nad tym zastanawiał. Nie pamiętam bym w przedszkolu z kolegami poruszał takie tematy. Nie miałem zamiłowań w żadnej dziedzinie. Nie chciałem być ani policjantem, ani strażakiem, ani nikim innym.

Gdybym nie był piłkarzem, byłbym…

- Skończyłem studia ekonomiczne, więc pewnie gdzieś tutaj upatrywałbym jakiegoś zajęcia. Jestem jednak cały czas związany z piłką. Nie miałem szansy sprawdzić się w czymś innym, poznać pracy na co dzień. Myślę, że teraz, kiedy będę zajmował się menedżerką, rzeczami prawno-sportowymi, to coś w kierunku prawa. Żałuję, że nie miałem okazji pójść w tym kierunku, bo prawo nadal mnie pasjonuje.

Klub, w którym chciałbym zagrać…

- Nigdy nie miałem takich marzeń. Ja chyba jestem pod tym względem ewenementem. Nie chciałbym, aby to jakoś groteskowo zabrzmiało. Uwielbiam robić to, co robię. Pasjonuję się tym, ale tak żebym miał tego typu marzenia, chociażby z dzieciństwa, to nie. Raczej nie. Na początku piłka nożna to było hobby, połączone z pasją taty, który przekładał sport na naszą trójkę. Siostra grała w tenisa. Brat też w jakimś stopniu w tym uczestniczył, ale musiał z powodu kontuzji zakończyć przygodę z piłką i postawił na naukę. U mnie to zostało. Do momentu, kiedy się jest trampkarzem, czy młodzikiem, to nie za bardzo się wybiega w przyszłość. Sam wiem po sobie. Kiedy patrzy się na czasy, w których grało się z kolegami i te teraźniejsze, to mało osób znalazło ten finał na tym szczeblu wyższym. Ciężko planować. Owszem gdzieś tam w podświadomości jest coś takiego, że chciałoby się grać w jakimś klubie, ale patrząc na te polskie realia, to niespecjalnie udaje się komuś wybić czy zaistnieć gdziekolwiek.

Sędzia polski czy zagraniczny?

- Ciężkie pytanie z prostej przyczyny. Jak wiemy, korupcja była też w ligach zagranicznych, nie tylko w naszej. Tam również tego typu sytuacje się zdarzają. Dobrze się tak stało, że ludzie nie do końca związani z piłką oczyszczają to wszystko. Dzisiaj to jest smutne i z przykrością patrzę na to, że grało się w tylu meczach, na temat których mogą wyjść różne ciekawostki. Tak naprawdę nie wiem, z czego tu się cieszyć, a nad czym płakać.

Trener wymagający czy wyluzowany?

- Połączenie tych dwóch rzeczy byłoby idealne, ale tak naprawdę rzadko się to zdarza w klubach. Prezesi pokazują, że niespecjalnie połączenie tych cech zdaje egzamin. Z prostej przyczyny: nie są na tyle wytrwali, aby przeczekać pewien czas. Zanim się lepiej pozna trenera, już jest kolejny. Rzadko kiedy się zdarza, by trener mógł do końca pokazać, co potrafi. Są trenerzy, którzy są świetnymi fachowcami, ale nie są ludźmi na co dzień. Takimi, z którymi można by było żyć. Różne są koncepcje. Nie każdy zawodnik lubi trenera wymagającego, nie każdy takiego całkiem wyluzowanego. Ja nigdy nie miałem problemów z trenerami. Ci, na których trafiłem w karierze byli na tyle fajni, że bardzo dobrze się z nimi trenowało i współpracowało na co dzień.

Liga angielska czy liga hiszpańska?

- Zdecydowanie hiszpańska. Ze względu na styl, jaki tam jest preferowany. Tam stawiają na techniczny futbol.

Adam Małysz czy Robert Kubica?

- Ciężko porównać. Jeden dostarczył kibicom tylu niezapomnianych wrażeń. Pamiętam, że kiedy byliśmy teraz na tych obozach, trenerzy byli na tyle wyrozumiali, że przekładaliśmy trening, by zobaczyć jego skoki. O czymś to świadczy. Jedna i druga dyscyplina jest ciekawa. Skoki są może nie do końca takie pasjonujące. W nich często o wynikach decyduje loteria, a nie aktualna forma. Rzadko kiedy oglądałem Formułę 1, ale sądzę, że jeżeli Kubicy uda się dorównać sukcesom Małysza, może zrobić porównywalną furorę.

Najbardziej szalona rzecz, którą zrobiłem…

- Nie ukrywam, jest to jedna rzecz, którą zrobiłem dla dziewczyny, żeby potwierdzić, jak bardzo mi na niej zależy, jak ją kocham, ale więcej wolę nie mówić (śmiech).

Najdziwniejsze pytanie, które mi zadano…

- Ja wychodzę z założenia, że nie ma tematów tabu. Nikt mnie jeszcze tak nie zaskoczył, bym się zastanawiał, jak odpowiedzieć, jak zbudować zdanie. Nie było jeszcze takiego pytania…, ale może jeszcze takie będzie.

Gdybym miał trzy życzenia do złotej rybki…

- Wygrać 5 milionów na loterii (śmiech). To by było jedno z nich (śmiech). Żartowałem. Nie jestem materialistą. Chciałbym w swoim życiu spotykać jak najwięcej fajnych ludzi, z którymi mógłbym dobrze współpracować i fajnie spędzać czas. Na pewno dobre zdrowie. Można mieć pieniądze, można mieć wszelkie bogactwa, ale co z tego, kiedy nie będzie zdrowia. Ostatnie to być szczęśliwym. Może prozaiczna rzecz, ale na czasie. O i pokój na świecie.

Największe marzenie…

- Wszystko to, co wymieniłem wcześniej (śmiech). Mniej więcej takie są moje marzenia.

Najbardziej denerwuje mnie…

- Obłuda, nieszczerość, fałsz…

Nasza Klasa - tak czy nie?

- Nie posiadam tam prywatnie konta, ale jeżeli masa ludzi jest tam skupiona, jeżeli ludzie się tam odnajdują i nie narzekają, to na pewno pozytywnie o tym świadczy. Jak najbardziej popieram to, co robią, ale niekoniecznie traciłbym na to czas. Ludzie wchodzą tam w poszukiwaniu wrażeń, a ja na ich brak nie narzekam. Chociażby dlatego, że mam fajnych kolegów w klubie i fajnie się bawię.

Gadu gadu czy Skype?

- Na gadu gadu rzadko kiedy bywam, czasami Skype. Ostatnio chyba Skype.

Komentarze (0)