AC Milan zwolnił trenera

pierwsza. Cyrk z trenerami zaczął się chyba od wygonienia Seedorfa za to tylko, że mówił prawdę (czyli, że nie ma składu z którym mógłby cokolwiek osiągnąć i potrzebuje wzmocnień). W jego miejsce pojawił się Inzaghi który w odróżnieniu od poprzednika pomimo wcale nie lepszych wyników sezon dokończył - bo był wazeliną i do końca twierdził, że Milan ma świetną drużynę na miarę walki o najwyższe cele. Sinisa dostał drużynę wzmocnioną za grube pieniądze, ale poza paroma trafionymi transferami większość to kontynuacja polityki zatykania dziur gównem. Sprowadzają za darmo nieudaczników z którymi nikt kontraktu nie chce przedłużyć a potem daje im fajne pensje i nie może się ich pozbyć. W każdym razie Milan do końca sezonu płaci 3 trenerom nadal, Brocchi będzie czwartym na garnuszku. Najprościej zwalić winę na trenera i posłać go do diabła. Aczkolwiek prawie żaden kibic Milanu, czy człowiek ogólnie znający się choć trochę na włoskiej piłce nie ma wątpliwości, że winni katastrof nie byli trenerzy tylko zaślepiony bungabungami i chlaniem zarząd. Berlusconi na starość chyba ma Alzheimera albo za dużo ćpa bo wydaje mu się, że ma jakąś galaktyczną drużynę tylko trenerów do bani. Galiani łysy pajac trafia jeden transfer na 10 a ściąga głównie syf którego potem chce się pozbyć a nie może. Póki ci panowie podejmują decyzje, zwłaszcza póki łysy bałwanek odpowiada za transfery Milan nie osiągnie nic nigdzie nigdy. Żeby został Mistrzem Włoch musieliby z rozgrywek wykluczyć całą resztę ligi, bo nie dam sobie ręki uciąć, że powieźliby chociaż ostatni zespół w tabeli w dwumeczu na spokojnie gdyby rywal się spiął.