Taras Romanczuk: Nie było karnego!

WP SportoweFakty / Jakub Piasecki / Taras Romańczyk (z lewej) walczy o piłkę
WP SportoweFakty / Jakub Piasecki / Taras Romańczyk (z lewej) walczy o piłkę

W pierwszej połowie sprokurował karnego, w drugiej został bohaterem. Gol Tarasa Romanczuka w doliczonym czasie dał Jagiellonii Białystok bezcenny triumf nad Podbeskidziem Bielsko-Biała. Gospodarze wygrali 3:2.

W życiu piłkarza bardzo łatwo przejść drogę od wyszydzania do bohaterstwa. Można tego dokonać w 90 minut. W niedzielne popołudnie spotkało to Tarasa Romanczuka.

W 17. minucie Ukrainiec podciął Jozefa Piacka, a że było to w polu karnym, arbiter podyktował jedenastkę, którą na gola zamienił Adam Mójta. - Nie było karnego. Sędzia popełnił błąd. Jeszcze nie widziałem powtórek, ale ja nie faulowałem - mówił tuż po spotkaniu piłkarz Jagiellonii.

Ukrainiec swoje winy odkupił w doliczonym czasie. Konkretnie w ostatniej, czwartej dodanej minucie. Romanczuk dopadł do piłki zagranej wślizgiem przez Karola Świderskiego i bez namysłu huknął po długim rogu. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i zatrzepotała w siatce. Na stadionie zapanowała euforia. Udzieliła się ona kibicom, trenerowi Probierzowi i samym piłkarzom. - Wszystkim towarzyszyły wielkie emocje. Charakter w tej drużynie zawsze był, a teraz to tylko potwierdziliśmy. Cieszę się, że w tak ważnym meczu udało się wygrać. Takie mecze są najlepsze dla kibiców - zakończył bohater ze Słonecznej.

ZOBACZ WIDEO Piotr Mandrysz: zapowiada się gorąca końcówka (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)