Potrzebowałem zmiany - rozmowa Pawłem Sasinem, pomocnikiem Cracovii

Jeszcze niedawno walczył o najwyższe cele w ekstraklasie i miał ofertę z Premiership. Ostatnie pół roku spędził na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej, którego nie zaliczy do udanych. Zimą Paweł Sasin zamienił walczącą o awans kielecką Koroną na Cracovię. W Krakowie 25-letni "Saszka" chce odbudować formę i utrzymać Pasy w ekstraklasie.

Paula Duda
Paula Duda

Paula Duda: Lepiej jest walczyć o utrzymanie w ekstraklasie czy o awans do niej?

Paweł Sasin:
- To trudne pytanie. Wiadomo, że Cracovia znajduje się w dolnych rejonach tabeli ekstraklasy, a Korona w górnych pierwszej ligi, ale mam nadzieję, że za pół roku obie drużyny spotkają się na najwyższym szczeblu rozgrywek. Ciężko pracujemy w zimowej przerwie i zrobimy wszystko, aby się utrzymać, zresztą nie mamy innego wyjścia. Będę także trzymał kciuki za kolegów z Kielc.

Czemu więc tak bardzo chciałeś odejść z Korony, skoro jesteś przekonany, że za kilka miesięcy wróci do ekstraklasy?

- Potrzebowałem zmian. Grałem w Kielcach trzy lata i przyszedł taki moment, że czułem, że chcę coś zmienić. Większość zawodników, która przyszła do Korony w tym samym czasie, co ja, też już odeszła, więc czas był i na mnie. Degradacja Korony na pewno też miała jakiś wpływ na moją decyzję. Ostatecznie zostałem jeszcze na pół roku w Kielcach. Nie był on zbyt udany, ale ogólnie miło będę wspominał pobyt w Kielcach.

To dlaczego do transferu nie doszło już latem?
- Pojawiły się latem dwie oferty, ale nie były one tak konkretne dla Korony, jak ta z Krakowa. Propozycja Cracovii zadowoliła zarówno mnie, jak i Koronę, kluby szybko doszły do porozumienia i doszło w końcu do transferu.

Zdradzisz, skąd były te oferty?
- Były to oferty z polskiej ligi. Już teraz nie ma znaczenia, z jakich konkretnie zespołów.

Czyli nie wahałeś się ani chwili, kiedy napłynęła propozycja z Krakowa?

- Dokładnie. Nie wahałem się ani chwili. Już wcześniej deklarowałem chęć odejścia i działacze o tym wiedzieli. Potrzebowałem nowego wyzwania. Zmiana z Lecha Poznań na Koronę dobrze mi zrobiła i mam nadzieję, że tak samo będzie i tym razem.

Żałujesz trochę tego, że nie odszedłeś wcześniej?

- Nie powiedziałbym, że żałuję. Nie chciałem się rozstawać z Koroną w złej atmosferze. Ja chciałem, żeby też kluby były zadowolone…

Zadowolone oczywiście pod względem finansowym?

- Tak, dokładnie. Fakt, spędziłem w Koronie te pół roku dłużej, ale nie myślałem w trakcie rundy o transferze, tylko skupiałem się na grze.

Kieleccy kibice zarzucają ci jednak, że chyba nie do końca skupiałeś się na samej grze, tylko myślami byłeś już w innym klubie.

- Słyszałem różne opinie, ale kibice mają do nich prawo. Kiedy walczyliśmy w ekstraklasie o najwyższe cele, a ja miałem ofertę z ligi angielskiej [z Sheffield United - przyp. red], to nikt nie mówił, że się nie przykładam. Wiadomo, że czasami zagram słabszy mecz, ale jestem zawodnikiem charakternym, ambitnym i nigdy nie odpuszczałem. I czasem bolało to, jak kibice nas postrzegali.

Rundy jesiennej na pewno jednak do udanych zaliczyć nie możesz.

- Racja, nie jestem z niej zadowolony. Miałem problemy zdrowotne. Przez prawie cały okres przygotowawczy leczyłem kontuzję. To w połączeniu z degradacją i tymi wszystkimi zawirowaniami źle się na mnie odbiło. Ale na pewno nie myślałem na boisku o jakimś transferze. Dawałem z siebie wszystko w każdym meczu.

Przyznaj, w pewnym momencie twoja kariera trochę stanęła w miejscu.

- No tak, można powiedzieć, że trochę się zatrzymała, szczególnie w ostatnim roku. Ale ciężko pracuję w zimowym okresie przygotowawczym, nie mam, odpukać, problemów zdrowotnych, więc teraz skupiam się tylko na treningu. Mam nadzieję, że wiosną znów wskoczę na swój optymalny poziom. Wierzę w swoje umiejętności.

Myślisz, że w Cracovii Paweł Sasin odrodzi się na nowo?
- Przychodząc do Cracovii miałem dwa cele. Przede wszystkim wywalczyć sobie miejsce w podstawowym składzie i jak najwięcej grać, a także utrzymać się w ekstraklasie. Oba są priorytetowe. Jeśli będę grał, to forma sama przyjdzie.

Z takimi wzmocnieniami, jakich zimą dokonała Cracovia, utrzymanie będzie chyba tylko formalnością.

- Wszystkie zespoły się wzmocniły i na pewno walka o utrzymanie będzie nas kosztować sporo zdrowia. Mamy teraz po kilku graczy na każdą pozycję, każdy będzie dawał z siebie wszystko, by udowodnić swoją przydatność do drużyny, więc to może nam tylko pomóc.

Ale nie każdy zespół został jednocześnie wzmocniony takimi piłkarzami, jak ty, Bartosz Ślusarski czy Maciej Murawski. Dobrze się rozumiecie na boisku?
- Jest coraz lepiej. Przed nami jeszcze kilka gier kontrolnych, więc mamy jeszcze trochę czasu na poznanie siebie. Skład się powoli krystalizuje. Konkurencja jest duża, ale każdy liczy na to, że forma przyjdzie na pierwszy mecz. Start będzie bardzo ważny, a ze zgraniem nie powinno być problemów.

A czy ty możesz być spokojny o miejsce w pierwszej "jedenastce"?

- Spokojny nie może być nikt. Nie wszystko zależy od nas piłkarzy, ale też od widzenia i koncepcji trenera. Mnie pozostaje trenować, bo znam swoją wartość i chcę ją udowodnić. Na pewno każdy otrzyma szansę, a czy ją wykorzysta to już inna sprawa.

Rozmawiałeś już z trenerem Arturem Płatkiem na temat swojej roli w zespole? Mam na myśli fakt, że jesteś niezwykle uniwersalnym piłkarzem. Możesz grać zarówno na prawym, jak i lewym boku obrony, na skrzydłach, a nawet zdarzyło się zagrać jako środkowy pomocnik.

- Na pewno Cracovia skorzysta na mojej uniwersalności. Moja rola w drużynie się wyklaruje z czasem. Ja sam wolałbym grać do przodu. Najbardziej lubię występować na boku pomocy, ale w razie potrzeby mogę też się cofnąć do defensywy. Najważniejsze jest jednak to, aby grać i dobro zespołu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×