Zdzisław Gierwatowski. Gary Cooper, który oszukał śmierć

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
Obrońca jak ściana

Nasz bohater trafił do Polonii w 1938 roku z Orkanu Warszawa jako następca Wilhelma Grolika. Był wysoki, szybki, silny. Rywale odbijali się od niego jak od ściany. Gabarytami przewyższał większość przeciwników i często wystarczyło, by podniósł nogę, a już sędziowie gwizdali niebezpieczną grę.

- Miał świetne warunki fizyczne. Grał naprawdę ostro - przyznaje w rozmowie z naszym portalem były prezes warszawskiego klubu Jerzy Piekarzewski. I dodaje: - Mało kto o tym wie, ale przed wojną odbyły się nieoficjalne mistrzostwa Polski w wykopie piłki. Wygrał je Szczepanik, drugi był Gierwatowski.

W czarnej koszuli defensor grał przez 12 lat. Według autorów "Encyklopedii Piłkarskiej Fuji" po wojnie przez kilka miesięcy był piłkarzem Wisły Kraków. Brał nawet udział w pierwszym powojennym meczu międzynarodowym z udziałem polskiej drużyny klubowej. Działo się to w Bardejowie na Słowacji. Piłkarze granicę przekraczali wówczas na ładny uśmiech, bez paszportów.

Jego człowiek wyciął całą ligę

Z Polonią Gierwatowski związany był także po zakończeniu kariery. Bywał członkiem zarządu, trenerem stołecznej drużyny zostawał trzy razy. - Zatrudniali go zawsze, gdy było źle. Lubił zawodników swojego typu. Takich, co nie odstawiają nogi - wspomina w rozmowie z WP SportoweFakty Stanisław Kralczyński, którego Gierwatowski do Polonii zaprosił.

- Szanował brutalną grę, zawodników uczył cwaniackich numerów. Kiedyś przyszedł do nas zawodnik Łukasiewicz. Mięczak był, po treningach wszystko go bolało. "Ja już k... zrobię z ciebie zawodnika" - powiedział mu Gierwatowski. I później ten chłopak wycinał całą ligę - mówi Piekarzewski.

Siekiera na Górskiego

Na boisku był twardy, w życiu prywatnym trochę nieśmiały. A mówili o nim "Gary Cooper z Warszawy". Z żoną Krystyną poznał go Kazimierz Górski. Byli przyjaciółmi. Jednego dnia Gierwatowski powiedział w żartach Górskiemu: "Kaziu, ja już ostrzę na ciebie siekierę! Za ładną mi tę żonę podsunąłeś, teraz wszyscy mi ją podrywają".

- Zawsze elegancki, odpicowany. Miał klasę. Był człowiekiem bardzo inteligentnym, sympatycznym. Trenerem zaś wymagającym. Co jak co, ale na pewno nie można było powiedzieć, że "nie miał jaj" - śmieje się Kralczyński. - Przyjemny, sympatyczny, zgrywus. No i twardziel, bardzo konsekwentny - dodaje Henryk Misiak. Zarówno były podopieczny, jak i kolega z boiska.

Mistrzowska klamra

Gierwatowski granie łączył z pracą. - Prowadził własny interes. Miał zakład z tokarkami, frezarkami, szlifierkami - mówi Piekarzewski. Legendarnemu Poloniście dopisywało też zdrowie. Po zakończeniu kariery przez długie lata grał w zespole old-boyów.

W 2000 roku, gdy Polonia po kilkudziesięciu latach przerwy znów zdobyła tytuł, wręczył kapitanowi Maciejowi Szczęsnemu mistrzowską buławę. Taką klamrą spiął dwa największe sukcesy w dziejach stołecznego klubu. Zmarł 12 maja 2005 roku.

Kamil Kołsut

Zobacz inne teksty autora -->

[b]ZOBACZ WIDEO Czesław Michniewicz: zwycięstwo z Cracovią boli i cieszy (źródło TVP)
[/b]
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×