Zdzisław Gierwatowski. Gary Cooper, który oszukał śmierć

Zdzisław Gierwatowski w trakcie wojny walczył i kopał piłkę. Razem z Ireną Kwiatkowską uciekł w drodze do obozu pruszkowskiego. Mówili o nim: "warszawski Gary Cooper". Był z niego twardziel. Podobno nikt w Polsce nie grał tak brutalnie.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
Zbigniew Gierwatowski PAP / Zbigniew Gierwatowski

Miał 24 lata, kiedy po upadku powstania warszawskiego został wysłany do obozu w Pruszkowie. Tam, na terenach dawnych Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego, miał przejść selekcję. Możliwości było kilka: od robót w III Rzeczy do obozu koncentracyjnego.

Dziś szacuje się, że z Pruszkowa na śmierć odesłano 50 tysięcy osób. Gierwatowski w ogóle tam nie dotarł. W trakcie transportu razem z kilkoma innymi wygnańcami uciekł z szosy w kierunku pól. Była z nim między innymi Irena Kwiatkowska, która u jednej z pracujących na roli kobiet wybłagała motykę, by udawać rolnika. Udało się. Szczęście uciekinierom dopisało.

Futbol za cenę życia

Gierwatowski podczas wojny brał udział w okupacyjnych rozgrywkach piłkarskich. Nic to, że sport był wówczas zarezerwowany "nur für Deutsche". Stołeczne rozgrywki toczyły się w kilku klasach, dochodziło nawet do meczów międzymiastowych. Polonia po mistrzostwo warszawskiego OZPN w trakcie wojny sięgała dwa razy.

W 1943 roku piłkarze Polonii Warszawa zostali ofiarami łapanki. Niemcy dopadli ich na Dworcu Głównym, gdy ci wybierali się na mecz do Milanówka. - Gierwatowski kilka minut przed łapanką ostrzegał kolegów, że ich grupa wygląda zbyt podejrzanie. Radził, by rozproszyć się po peronie, ale go nie posłuchano - relacjonuje Robert Gawkowski na łamach książki "Warszawska Polonia. Piłkarze Czarnych Koszul 1911-2001".

Nieszczęśników otoczono. Do niewoli trafiły wówczas dziesiątki ludzi. Wśród nich piłkarze: Matusik, Dzierzbicki, Gromelski, Miazek, Kondracki i Michałowski. Trzej pierwsi zginęli później w Oświęcimiu.

Jak feniks z popiołów

W 1946 roku Polonia została pierwszym powojennym mistrzem Polski. Symbolicznie, uosabiając hart i niezłomną wolę, która miała doprowadzić do odbudowy zniszczonej stolicy. Jedną z kluczowych postaci tamtej drużyny był Gierwatowski. "Przegląd Sportowy" pisał o nim tak: - Lewy obrońca, lat 25, wzrost 181 cm. Wstąpił do klubu w roku 1938. Z zawodu urzędnik zatrudniony w "Społem", ul. Stawki 4. Kawaler. Reprezentant Polski i Warszawy.

Obrońca Polonii faktycznie został kadrowiczem, choć był to raczej tytuł honorowy. Drużyna narodowa pierwszy po wojnie mecz międzypaństwowy rozegrała dopiero w drugiej połowie 1947 roku. W kronikach pamiętających te spotkania nazwiska Gierwatowskiego nie ma.

Grał on za to w kadrze Związków Zawodowych, którą selekcjonował sam Henryk Reyman. Jedna z wypraw na zgrupowanie zakończyła się tragedią. W 1946 roku zespół przygotowywał się do tournee po Francji. Podczas powrotu z meczu sparingowego przeciwko Warcie Poznań doszło do katastrofy autobusowej. Samochód wypadł z drogi, przekoziołkował i wylądował na dachu. Życie stracił 33-letni Jan Lesiak. Gierwatowskiemu nie stało się nic poważnego.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×