Jeśli wygramy z Ruchem, wiosna będzie ciekawa - rozmowa z Robertem Szczotem, pomocnikiem Górnika Zabrze

Wszechstronny zawodnik Górnika Zabrze, Robert Szczot w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl powiedział m.in. jak przebiega jego aklimatyzacja w nowym otoczeniu, zdradził co będzie kluczem do udanej rundy wiosennej w wykonaniu Górnika, a także powiedział kilka słów o korupcji w polskiej piłce nożnej i swoich planach na najbliższą przyszłość.

Marcin Ziach: Jest pan zawodnikiem Górnika już od dłuższego czasu i odbył pan z zabrzanami dwa zagraniczne zgrupowania, w Tunezji i na Cyprze. Jakie wrażenia panu towarzyszą po miesięcznych wojażach?

Robert Szczot: Przede wszystkim pozytywne. W czasie obozów wykonaliśmy ciężką pracę, ja zgrywam się z nowymi kolegami i sądzę, że wszystko powinno być dobrze. Jestem optymistą.

Zaaklimatyzował się pan już w nowym otoczeniu?

- Tak, myślę, że tak. Szybko znalazłem mieszkanie, wszystko naprawdę się fajnie układa i myślę, że nie powinienem mieć problemów z przystosowaniem się do życia na Górnym Śląsku. Jak na razie wszystko naprawdę się dobrze ułożyło. Oby tak dalej.

Jak przyjęli pana nowi koledzy z drużyny?

- O to trzeba by ich spytać, ale moim zdaniem nie było najgorzej. Wszystko przebiegło w miłej, fajnej atmosferze i na pewno na przyjęcie w Górniku nie mam prawa narzekać.

Coś pana zaskoczyło pozytywnie bądź negatywnie w pierwszych pana chwilach w drużynie Górnika?

- Nie, raczej nic takiego nie było. Przyjechałem do Zabrza, odbyliśmy kilka treningów, a zaraz po tym musieliśmy się pakować i wyjechaliśmy na pierwszy obóz zagraniczny. Nie było takiego aspektu, który zrobiłby na mnie lepsze czy gorsze wrażenie.

Jak układa się pana współpraca z trenerem Kasperczakiem

- Gdy przychodziłem do Górnika, to trenera Kasperczaka znałem tylko z telewizji, czy opowieści innych. Nie miałem dotąd przyjemności pracować pod okiem tego szkoleniowca, ale pierwsze wrażenie jakie na mnie trener Kasperczak i jego metody treningowe wywarły było przede wszystkim pozytywne. Jestem bardzo zadowolony z naszej współpracy.

Jest pan najdroższym zawodnikiem jaki zimą trafił do Zabrza. Będzie pan w chciał udowodnić działaczom śląskiego klubu, że jest pan rzeczywiście wart takich pieniędzy?

- Czy byłem najdroższym zawodnikiem i ile Górnik za mnie zapłacił przyznam szczerze nie wiem. Wiadomo, że w prasie jakieś tam sumy są podawane, ale generalnie nie o to chodzi. Jeśli ktoś się zdecydował za mnie zapłacić, z pewnością był świadom tego co robi, a ja sam ze swojej strony mam jasne cele. Do Górnika przyszedłem żeby grać i robić to jak najlepiej, tak aby nie było potem głupich epitetów i tak dalej. Chcę w Zabrzu udowodnić, że jestem wart pieniędzy jakie klub za mnie wyłożył.

Zawodnikiem na jaką pozycję, nominalną jest właściwie Robert Szczot? Widzieliśmy pana na obu skrzydłach, a ostatnio nawet w ataku. Gdzie czuje się pan najlepiej?

- Najlepiej czuję się na każdej pozycji, w której muszę spełniać zadania ofensywne, mając na celu nieustannie nękać obronę przeciwnika. Natomiast to, czy występuję na lewej, prawej stronie, czy na środku większego znaczenia dla mnie nie ma. Tutaj najważniejsza będzie decyzja trenera, bo to on zadecyduje na którą pozycję się najlepiej nadaję, a ja nie mam zamiaru się przeciwstawiać jego woli i zagram wszędzie tam, gdzie trener mnie wystawi i zrobię to najlepiej jak tylko potrafię.

Jak na razie trener Kasperczak upatrzył sobie w panu idealnego egzekutora rzutów karnych.

- Tak się to jakoś złożyło, że na zgrupowaniu graliśmy kilka sparingów, były dyktowane dla nas rzuty karne, ja podchodziłem i udawało mi się trafiać. Na pewno jest to jakiś powód do zadowolenia, ale najlepiej by było gdyby to w lidze miała miejsce taka sytuacja, że w meczu uda nam się wywalczyć jeden czy dwa rzuty karne, które udałoby mi się wykorzystać. Ja sam jeszcze nie wiem czy będę głównym egzekutorem rzutów karnych, bo jeszcze trener nie wyznaczył, kto ma wykonywać dane stałe fragmenty gry. Wiadomo, sparing sparingiem, a liga ligą i trener może mieć tutaj dwie różne koncepcje.

W czasie gry też potrafi pan stworzyć sobie dogodną sytuację i uderzyć na tyle niekonwencjonalnie i pewnie by zaskoczyć bramkarza drużyny przeciwnej?

- Jeśli pan redaktor pyta, czy potrafię kopnąć na bramkę to potrafię (śmiech). Czy robię to zaskakująco czy niekonwencjonalnie, tego nie wiem. Wiem natomiast, że zaskakująco potrafili strzelać w chińskich bajkach, a jeśli chodzi o mnie to na pewno uderzyć na bramkę potrafię (śmiech).

W Górniku otrzymał pan koszulkę z numerem 7. z którym przez ostatnie półtora roku na boisku pojawiał się weteran Tomasz Hajto. Przejęcie trykotu po takim fajterze jak "Gianni" chyba zobowiązuje?

- Na pewno Tomek był bardzo ważnym punktem tej drużyny. Zresztą w każdym klubie, w którym występował był bardzo ważną postacią. Tak się złożyło, że ja przejąłem ten numer po Tomku i na pewno bardzo bym chciał być tak silnym i ważnym punktem Górnika, jakim był mój poprzednik.

Na co pana zdaniem będzie stać Górnika w rundzie wiosennej?

- Ciężko powiedzieć w chwili obecnej, bo nasze cele ukształtują pierwsze wiosenne kolejki. Myślę, że potencjalnie ze składem jaki teraz mamy i patrząc na miejsce w tabeli, które zajmujemy stać nas na zajęcie miejsca w środku stawki. Tabela po rundzie jesiennej jest na tyle spłaszczona, że sportowo i organizacyjnie startując z ostatniego miejsca na środek tabeli nas na pewno stać i takie miejsce nam się należy. Wiadomo jednak, że piłka nożna to dyscyplina nieprzewidywalna i różnie to może być na koniec. Naszym celem na dzień dzisiejszy jest gra futbolu gwarantującego nam w każdym meczu jakąś zdobycz punktową, bo to jest w tej chwili najbardziej istotne. Jeśli tak będzie, miejsce w środku tabeli jest jak najbardziej w naszym zasięgu.

Początek rundy wiosennej jednak nie będzie dla Górnika najłatwiejszy.

- Właśnie o to chodzi. Wszystko będzie zależało od pierwszych meczów. Jeśli dobrze rozpoczniemy rundę to będzie potem dużo łatwiej nam piąć się w tabeli. Wiadomo jednak, że przeciwnicy na starcie są bardzo wymagający. Już w pierwszej kolejce czeka nas derbowe starcie z Ruchem Chorzów, czyli spotkanie w którym wszystko może się zdarzyć, bo derby żądzą się swoimi prawami. Ja miałem przyjemność gry w derbach Łodzi, w barwach ŁKS i widziałem już wtedy, że to nie jest zwykłe spotkanie ligowe. Miasto dzieli się wtedy na dwie części. Podobnie będzie w spotkaniu Górnika z Ruchem. Jeśli uda nam się wygrać ten mecz to na pewno wiosna będzie ciekawa w wykonaniu Górnika.

Myśli pan już o derbowej potyczce z Ruchem, które czeka was już za tydzień?

- Oczywiście. Odkąd pojawił się temat mojego transferu do Górnika, spojrzałem w terminarz i wiedziałem, co mnie będzie czekało i wiadomo, że takie mecze to spotkania o których się myśli od dłuższego czasu i sądzę, że tym spotkaniem żyję nie tylko ja, ale także moi koledzy, trenerzy, zarząd i w ogóle całe miasto.

Mecze Górnika z Ruchem to spotkania niezwykłe nie tylko na Górnym Śląsku, ale w całym polskim futbolu, bowiem tylko wtedy, gdy te drużyny potykają się o punkty mierzą się ze sobą dwa kluby posiadające po 14. mistrzowskich tytułów.

- Na pewno. W Łodzi spotkania ŁKS z Widzewem to spotkania, które robią naprawdę wielkie wrażenie. Może te drużyny nie są tak utytułowane jak Górnik i Ruch, ale mogę śmiało powiedzieć, że mam już przetarcie w takich spotkaniach i wiem czego mogę się spodziewać podczas meczu w Chorzowie.

Przed rokiem na Stadionie Śląskim Górnik doznał goryczy porażki, ulegając chorzowianom 2:3. Istnieje realna szansa na to, że tegoroczne starcie na chorzowskim gigancie wygra Górnik i zrewanżuje się gospodarzom, że ubiegłoroczną porażkę?

- Jak najbardziej. Na to liczą wszyscy w Górniku, począwszy od zawodników, przez trenerów, prezesów, a na kibicach kończąc i wiadomo, że po to ta drużyna była budowana, by wygrywać takie mecze. Wiadomo, że jest to mecz bardzo prestiżowy dla wszystkich i my gorąco wierzymy w to, że uda nam się wygrać i sięgnąć w tym meczu po trzy punkty.

Jest przewidziana jakaś premia za ewentualne zwycięstwo w prestiżowej potyczce z Ruchem Chorzów?

- Nic mi na ten temat nie wiadomo. Nie był poruszany jeszcze temat ewentualnej premii za zwycięstwo w tym spotkaniu i ciężko mi powiedzieć, czy taki temat będzie w ogóle poruszany.

Patrząc na wydarzenia ostatnich tygodni, pana przejście z Jagiellonii do Górnika można uznać za świetne posunięcie ze względu na fakt, że białostoczanie zostali zdegradowani z ekstraklasy za działania korupcyjne.

- Tak się akurat potoczyły losy Jagiellonii. W momencie gdy ja przechodziłem z Białegostoku do Górnika nic o tej sprawie nie wiedziałem. Wprawdzie były jakieś zarzuty, ale to chyba nic szczególnego, bo pół ligi ma postawione zarzuty korupcyjne.

W klubie mówiło się, że żadnej karnej degradacji nie będzie, ewentualnie jakaś kara finansowa czy punkty ujemne. Jak się później okazało Wydział Dyscypliny podjął inną decyzję i teraz mogę się tylko cieszyć, bo potwierdziło się, że przechodząc z Jagiellonii do Górnika zrobiłem dobrze.

Żal panu Jagiellonii, jako byłemu zawodnikowi białostockiego klubu?

- Na pewno żal. Mimo, że nie grałem tam długo, bo spędziłem tam tylko pół roku, czy nawet pięć miesięcy, ale ten okres wspominam bardzo miło, mieliśmy świetnego trenera, bardzo dobrych działaczy i naprawdę wszystko się układało bardzo dobrze. Klub był poukładany, planowano budowę nowego stadionu i na pewno Jagiellonia mogła stać się bardzo silną drużyną, ale wiele wskazuje na to, że karna degradacja może spowodować zastój w dalszym rozwoju klubu, dlatego na pewno żal mi Jagiellonii, że znalazła się w tak trudnej sytuacji.

Grubo ponad setka zatrzymań i kilkanaście ukaranych za korupcję klubów daje obraz na jak ogromną skalę działał zgubny, korupcyjny proceder.

- Ktoś mądry kiedyś powiedział, że w tym gów... wszyscy są umoczeni. Niemalże wszystkie kluby, setki osób. Ja akurat jestem jeszcze zawodnikiem młodym, więc niewiele mogę o tym procederze powiedzieć, bo przyznam szczerze, że nigdy się z tym nie spotkałem. Powszechnie mówi się też o innych klubach ekstraklasy zamieszanych w korupcję i niewykluczone, że nie tylko Jagiellonia zostanie zdegradowana. To smutny obraz polskiej piłki minionych lat.

Wróćmy do tematu piłki nożnej rozgrywanej uczciwie na boisku. Jakie cele stawia pan przed sobą na najbliższą rundę?

- Moim głównym celem jest spokojne utrzymanie Górnika w ekstraklasie, bo to jest priorytet dla którego tutaj przyszedłem i mam nadzieję, że się nie zawiodę. Zaś jeśli chodzi o moje osobiste cele to z natury o tym nie mówię, bo są to jakieś moje postanowienia, które po prostu chciałbym zrealizować jak najlepiej. Celem nadrzędnym jest jednak utrzymanie się Górnika w ekstraklasie i pokazanie się z jak najlepszej strony publiczności.

Okazję do pokazania się publiczności będzie pan miał najprawdopodobniej już za tydzień, na Stadionie Śląskim, bo 7500 kibiców Górnika będzie na żywo śledzić potyczkę Trójkolorowych z Ruchem.

- Patrząc na frekwencję, jaką Górnik ma grając na własnym stadionie to nawet grupa 7500 nie jest jakimś wielkim wynikiem. Wiadomo, że naszych fanów mogłoby być więcej, ale to już nie jest zależne od nas. Jestem jednak pewien, że w takim spotkaniu warto się pokazać z dobrej strony, bo wiadomo, że przyciąga ono wielką uwagę kibiców i na pewno dobry występ przeciwko Ruchowi nie zostanie niezauważony. Będę chciał w każdym meczu potwierdzać swoją klasę, by pokazać kibicom, że jestem naprawdę niezłym zawodnikiem. Na razie ciężko mi powiedzieć czy już na starcie rundy ta dobra forma przyjdzie, czy będzie trzeba kolejkę czy dwie poczekać. Ja mam jednak nadzieję, że szczyt formy nadejdzie już za tydzień.

Spotkanie z Ruchem będzie też okazją do pokazania się selekcjonerowi Leo Beenhakkerowi, bo Holender w ostatnim czasie regularnie powołuje zawodników Górnika na zgrupowania reprezentacji Polski.

- Wiadomo, że gra w reprezentacji jest to marzenie każdego zawodnika grającego w piłkę na równym, wysokim poziomie, a jeśli ja dobrze będę się prezentował na boisku to być może swoją szansę dostanę by zagrać z orzełkiem na piersi. Ja na razie nie myślę jednak o reprezentacji, a skupiam się głównie na jak najlepszej grze w Górniku. Jeśli tutaj będę sobie dobrze radził to jestem przekonany, że dostanę swoją szansę w kadrze. Na razie jest to jednak melodia przyszłości i nie zaprzątam sobie tym głowy.

Czego na zakończenie mogę panu życzyć?

- Hmm... W pierwszym meczu strzelenia hattricka, w rundzie wiosennej strzelenia jakiś sześciu bramek, kilku asyst, utrzymania Górnika, zdrowia i jeszcze paru innych rzeczy (śmiech). A tak na poważnie to chyba zdrowia bo to jest w życiu najważniejsze.

Komentarze (0)