Wisła gotowa do obrony mistrzowskiego tytułu

W rundzie jesiennej wielu zawodników drużyn, które przyjeżdżało do Krakowa na mecz z Wisłą podkreślało, że jeżeli odejmiemy z jej składu Pawła Brożka, to drużyna straci połowę wartości. Tymczasem w piątkowym, towarzyskim meczu z Piastem Gliwice, napastnik Białej Gwiazdy owszem, był aktywny i często współpracował z kolegami z drużyny, ale na listę strzelców nie wpisał się ani razu. Wisła mimo to zdobyła aż cztery gole. - Wierzę, że do końca będziemy walczyli o obronę tytułu mistrzowskiego - powiedział trener Maciej Skorża.

Junior Diaz, Piotr Ćwielong i Marcelo - tak prezentuje się trójka zawodników, która zdobyła bramki dla Wisły w ostatnim sprawdzianie przed wyjazdowym spotkaniem z Polonią Bytom. Strzelanie na stadionie przy ulicy Reymonta w piątkowe popołudnie nie rozpoczął jednak żaden z zawodników Wisły, ale Paweł Gamla, który został nastrzelony przez rozpaczliwie wybijającego z linii bramkowej piłkę Kamila Glika. Asysta i gol - nieczęsto w ten sposób strzela się samobójczą bramkę.

Piast Gliwice, w którego składzie pojawili się pozyskani w przerwie zimowej Piotr Bronowicki, Kamil Wilczek i Damian Seweryn, przez większość spotkania był tłem dla dobrze dysponowanych wiślaków. Co prawda Piotr Prędota jeszcze przy stanie 0:0 strzałem głową trafił w słupek, ale z minuty na minutę było coraz gorzej jeżeli chodzi o dyspozycję absolutnego beniaminka ekstraklasy. Przebywający na trybunach szkoleniowiec Cracovii Artur Płatek przy stanie 0:2 opuścił stadion, choć nie wiadomo, czy miało to związek ze słabą dyspozycją Piasta, z którym Pasy zmierzą się za tydzień, czy przenikliwym zimnem.

Mecz z Piastem był świetną okazją dla Wisły na generalny sprawdzian kilku wariantów taktycznych przed ostatnim akordem sezonu 2008/2009. Ustawienie 4-4-2, które w trakcie meczu było modyfikowane na 3-5-2, a nawet 3-4-3 - oto sposób trenera Macieja Skorży na obronę mistrzowskiego tytułu. - Bardzo mocno pracujemy nad grą skrzydłami. Zawsze jednak jest tak, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Rywale oglądają nasze mecze i jeżeli np. w meczu z Polonią Bytom to będą nasze silne punkty, to w kolejnych spotkaniach rywale będą chcieli nasze atuty zneutralizować. Musimy być przygotowani nie tylko na grę skrzydłami, ale też potrafić grać w ataku pozycyjnym, zagrać prostopadłą piłkę do napastników - czyli stwarzać zagrożenie pod bramką rywali przez różnorodność ataków - uzasadniał trener Skorża.

Jedną z nowości było ustawienie Marcelo na pozycji defensywnego pomocnika. Brazylijczyk nie zachwycił jednak na tej pozycji, choć, jak zapowiedział trener Maciej Skorża, w dalszej części sezonu na pewno będzie próbował Brazylijczyka w tej roli. - Jeżeli zawodnik w ostatnim sparingu przed ligą gra na tej pozycji, to nie jest przypadek. Chcę wykorzystać wszystkie możliwości, które drzemią w Marcelo. On jest nadal młodym, perspektywicznym i rozwijającym się zawodnikiem. Będą na pewno mecze, w których na pozycji defensywnego pomocnika wystąpi - dodał.

W rundzie jesiennej o sile ataku Wisły stanowił Paweł Brożek oraz Rafał Boguski. Tymczasem szansę w ataku na pewno otrzymają także Ćwielong i Beto, którzy udowodniają, że wcale nie muszą być w Wiśle tylko rezerwowymi. Zwłaszcza Ćwielong sprawia wrażenie piłkarza, który wzorem Boguskiego, po powrocie z wypożyczenia chciałby zacząć stanowić o sile drużyny z ulicy Reymonta. - Mamy zawsze trzy zmiany, a mecze nie zawsze wygrywa się w pierwszej połowie. Często zawodnicy, którzy wchodzą w ostatnich minutach mogą decydować o końcowym wyniku meczu. Cieszę się, że mam na ławce zawodników ofensywnych, którzy wchodząc z ławki mogą jeszcze coś wnieść do drużyny tak jak Piotr Ćwielong. To jest sygnał, że gole musimy zdobywać niekoniecznie tylko wtedy, gdy Paweł Brożek przebywa na boisku - uważa opiekun drużyny z Grodu Kraka.

Do spotkania z Polonią Bytom pozostało Wiśle tylko kilka dni. Opiekun mistrzów Polski zdradził, że znaków zapytania, jeżeli chodzi o wyjściową jedenastkę na to spotkanie ma coraz mniej. - Będziemy zgrywać zawodników, którzy wystąpią w meczu z Polonią Bytom. Temu będą służyły treningi w przyszłym tygodniu. Znaków zapytania, co do wyjściowej jedenastki nie mam zbyt wielu - przyznał.

Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że w drugiej linii Wisły Kraków rządzić i dzielić będą Radosław Sobolewski i Łukasz Garguła. Pomocnik GKS Bełchatów ostatecznie pod Wawel trafi dopiero w lipcu. W piątek GKS grał z Legią Warszawa (1:1) w 1/4 finału Pucharu Ekstraklasy, ale dla trenera Skorży najważniejszą sprawą jest kontuzja Garguły już w pierwszych minutach tego meczu. Nie wiadomo, jak długo piłkarz, który w niedługim czasie może stanowić nie tylko o sile Wisły, ale też reprezentacji Polski, będzie pauzował. - Najważniejsze, żeby wszyscy moi zawodnicy byli zdrowi i w optymalnej dyspozycji. Nie udały się ruchy transferowe, ale teraz nie ma już, co gdybać. Skupiam się na pracy z zawodnikami, których mam do dyspozycji - przyznał Maciej Skorża.

Dokładnie rok temu o tej porze Wisła miała kilka punktów przewagi nad rywalami w tabeli, a mistrzostwo Polski wywalczyła z 14-stoma punktami przewagi nad drugą w tabeli Legią. Teraz to Wisła jest jednak drużyną, która ma gonić czołówkę (Wisła traci do zajmujących ex equo pierwsze miejsce Lecha Poznań i Legii Warszawa trzy punkty, a do trzeciej w tabeli Polonii Warszawa dwa oczka - przyp. red.), co zdaniem trenera Skorży wcale nie musi być jej przekleństwem. - Jeżeli ma się taką przewagę, jaką mieliśmy rok temu o tej porze nad rywalami w tabeli, to wiadomo, że to jest lepsza, bardziej komfortowa sytuacja niż gonienie rywali. Każda sytuacja ma jednak swoje dobre i złe strony. Wierzę, że pozycja drużyny goniącej rywali w tabeli wyzwoli u moich podopiecznych dodatkowe pokłady energii - w sferze mentalnej czy sportowej. Wierzę, że do końca będziemy walczyli o obronę tytułu mistrzowskiego - zakończył Maciej Skorża.

Źródło artykułu: