Szymon Mierzyński: Gdy oglądało się Koronę na tle Lecha Poznań, który jest liderem ekstraklasy, nie było widać żadnej różnicy w grze. To chyba napawa pana optymizmem...
Włodzimierz Gąsior: Potraktowaliśmy to spotkanie jako jeden z ważniejszych sparingów przed inauguracją rozgrywek ligowych. Dlatego skład optymalny, a i gra mogła zadowalać. Mecz toczył się w trudnych warunkach atmosferycznych, więc ocenianie umiejętności piłkarskich na jego podstawie nie jest miarodajnie. Jeśli jednak wziąć pod uwagę przygotowanie fizyczne, czy taktyczne, to nie ma powodów do zmartwień. W mojej ocenie na tle najlepszej obecnie polskiej drużyny klubowej zaprezentowaliśmy się całkiem nieźle.
Czy już na tym etapie przygotowań Korona znajduje się w optymalnej formie?
- Z całą pewnością nie. Do inauguracji rozgrywek pozostały jeszcze niespełna trzy tygodnie i jestem zdania, że możemy grać lepiej niż w meczu z Lechem. Zdarzają nam się jeszcze błędy w ustawieniu taktycznym, nad którymi musimy popracować.
W trakcie zgrupowania we Wronkach znacznie przeszkadza wam pogoda...
- Wybraliśmy model przygotowań w kraju w przeciwieństwie do innych czołowych ekip I ligi, które zdecydowały się trenować na obozach zagranicznych. We Wronkach planowałem przede wszystkim pracę nad taktyką, co w obecnych warunkach atmosferycznych nie jest łatwe i nie zawsze udaje mi się realizować założenia. Szkoda, że rzadko możemy korzystać z głównego boiska na stadionie przy ul. Leśnej. Pierwszy raz pojawiliśmy się na nim dopiero przy okazji meczu z Lechem. Mamy też zagrać na głównej płycie sparing z Pogonią Szczecin.
Mimo wszystko da się jednak zauważyć, że w zespole panuje dobra atmosfera.
- Zgadza się. Śnieg utrudnia nam pracę, ale czuć optymizm. Cały czas dążymy do tego, by w meczach ligowych było widać w naszych poczynaniach wszystkie elementy, którymi zajmujemy się w okresie przygotowawczym. Jestem zdania, że stać nas na awans do ekstraklasy i to jest podstawowy cel, który będziemy chcieli zrealizować w rundzie wiosennej.
Jakiś czas temu mówił pan, że w sparingach z Lechem Poznań i Pogonią Szczecin nie będzie eksperymentów i na boisko wybiegnie pierwszy skład. Czy to oznacza, że ma pan w głowie jedenastkę, która rozpocznie ligowy mecz z Widzewem Łódź?
- O pierwszym składzie nie można jeszcze mówić, bo kadra jest niezwykle wyrównana. Jestem w komfortowej sytuacji, bo mam w czym wybierać. Wyjściowa jedenastka na spotkanie z Widzewem będzie krystalizować się w ostatnich sparingach, ale pewności co do jej kształtu nie będzie do ostatniej chwili. Obecnie można mówić o kadrze meczowej, czyli o osiemnastce najlepszych piłkarzy, bo na tym etapie taką grupę już wyselekcjonowałem. Chciałbym też podkreślić, że skład na mecz z Widzewem będzie w jakimś stopniu zależał również od wyników analizy gry tego zespołu. Dopiero gdy będziemy mieli pełny obraz możliwości rywala, dokonamy wyboru zawodników, którzy najlepiej będą pasowali do taktyki.
Pan jest akurat w świetnej sytuacji. Wielu trenerów tak naprawdę nie ma wielkiego pola manewru i musi stawiać na określoną grupę graczy. Kadry większości drużyn są wąskie, zwłaszcza w I lidze.
- Zdaję sobie z tego sprawę. Nawet jeśli spojrzymy na Lecha, który występuje w Pucharze UEFA, to widać, że w tym zespole jest trzynastu lub czternastu klasowych piłkarzy, natomiast pozostali są nieco słabsi. Tym bardziej cieszę się z sytuacji, w której znajduje się mój zespół. Uważam, że zimą udało nam się pozyskać bardzo wartościowych piłkarzy. Podnieśli oni rywalizację w drużynie, ale wszystko odbywa się na zdrowych zasadach. To musi przynieść efekty w rozgrywkach ligowych.
Na pewno obserwuje pan wydarzenia w I lidze, a ta zima wielu klubom przyniosła niemałe kłopoty. Jak ocenia pan obecny układ sił i gdzie w tym towarzystwie widzi pan na koniec sezonu Koronę?
- Kłopoty to jedno, ale one dotyczą przede wszystkim klubów walczących o utrzymanie, tymczasem spore roszady zaszły też w zespołach aspirujących do awansu. W Zagłębiu Lubin i Widzewie Łódź zmienił się trener, podobne wydarzenia miały miejsce w Górniku Łęczna, który również zapowiada walkę o ekstraklasę. Ja staram się skupiać na swoim zespole, choć przyznam, że sam jestem ciekaw, jak potoczy się rywalizacja w rundzie wiosennej. W moim odczuciu Korona ma tą przewagę nad innymi klubami, że nie przechodziła zimą żadnych wstrząsów, a ja mogłem skupić się tylko na stabilizowaniu formy drużyny. Pozyskaliśmy kilku wartościowych graczy, ale ich wprowadzenie do składu nie było takie trudne. Zespół jest na pewno bardziej scementowany niż jesienią.
Nie boi się pan chyba tak kiepskiego startu rundy jak pół roku temu, gdy początek był w wykonaniu Korony bardzo słaby?
- Fatalny początek sezonu nie był dziełem przypadku. Warto pamiętać, że wówczas zaszło mnóstwo zmian kadrowych. Niektórzy piłkarze wciąż zastanawiali się, czy chcą pozostać w Kielcach, czy też odejść gdzie indziej. Doszło ponadto do zmiany władz Korony, a w takich chwilach zawsze pojawiają się wątpliwości co przyszłości klubu. Teraz te problemy są już za nami. Nowy zarząd robi wszystko, by stworzyć jak najlepsze warunki do rozwoju drużyny, przychylne nam są też władze miasta.
W ostatnim czasie Korona wypożyczyła do Odry Opole kilku młodych piłkarzy. Czy jeszcze przed inauguracją rundy wiosennej możemy spodziewać się więcej podobnych ruchów?
- Oprócz Odry, kilku naszych zawodników zasiliło także Hetmana Zamość. Na liście transferowej, którą ogłosiliśmy po rundzie jesiennej, znalazło się dziewięciu zawodników. Chcieliśmy ich wypożyczyć do innych zespołów, bo u nas nie mieliby większych szans na regularne występy właśnie ze względu na szeroką i wyrównaną kadrę. Może jeszcze dojść do pojedynczych zmian, ale większych ruchów tej zimy już nie przewidujemy.