Wojciech Potocki: Już tylko kilkanaście godzin zostało do pierwszego meczu rundy wiosennej ekstraklasy. Niestety derby Warszawy odbędą się bez kibiców Legii. Co pan o tym sądzi?
Andrzej Rusko: Na razie zwróciliśmy się do PZPN o podanie przyczyn takiej decyzji. Z informacji, które mamy, wynika, że zadecydowały o tym względy bezpieczeństwa.
Czy nie uważa pan jednak, że klub, który nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa kibicom, nie powinien grać w ekstraklasie? W końcu piłkarze grają przede wszystkim dla kibiców. Wszystkich kibiców.
- Nie można tak kategorycznie stawiać sprawy. Zawsze trzeba zapytać o przyczyny takich działań. W najbliższym czasie wiele klubów zacznie modernizować obiekty i na pewno władze PZPN będą wyrażały zgodę na czasowe zamykanie sektorów dla kibiców gości. Jeżeli chcemy podnosić standardy stadionowe, to musimy w szybkim tempie unowocześniać obiekty i pogodzić się z pewnymi utrudnieniami dla kibiców. Jeśli zaś chodzi o stadion Polonii, to ten werdykt mógł być podjęty jedynie z powodów związanych z bezpieczeństwem, bo zawsze jest to sprawa nadrzędna. Muszę jeszcze raz powtórzyć, że nie chcę niczego komentować, dopóki nie poznam konkretnych powodów takiej, a nie innej decyzji. Nie dopuszczam jednak innych argumentów niż bezpieczeństwo kibiców.
Wynika z tego, że to Polonia nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa kibicom...
- Nie wiem, czy to wina Polonii. Chciałbym poznać oficjalne przyczyny podjęcia tej decyzji. Być może były inne względy, o których ja nie wiem. Na razie czekamy na odpowiedź związku.
Na szczęście dzień później, w sobotę, odbędą się derby Śląska. Tu kibice gości nie będą mieli kłopotów.
- To prawda, nikt im nie zamknie bram. Zjawią się i to w znacznej ilości (śmiech).
Ma pan swoje typy w obu derbowych pojedynkach?
- Jako prezes Ekstraklasy SA nie mogę typować wyników spotkań. Ze względu na zajmowane stanowisko nie mogę nawet bawić się w typowanie rezultatów czy obstawianie zakładów bukmacherskich. Tego wymaga ode mnie kodeks dobrych praktyk. Nawet jeśli mam faworytów, to o nich nie powiem. Liczę na to, że derby Śląska będą równie emocjonujące jak rok temu, a doping równie wspaniały.
Na dzień przed inauguracją wiosny ekstraklasa ma w końcu sponsora. Proszę powiedzieć jak wygląda umowa z Warką.
- Podpisaliśmy tę umowę na okres trzech lat, do 2011 roku. Negocjacje były o tyle trudne, że kilka innych podmiotów z branży piwnej sponsoruje poszczególne kluby. Były więc wątpliwości, czy w takim wypadku Warka może być oficjalnym sponsorem całej ekstraklasy. Kluby przedyskutowały te sprawę że swoimi dotychczasowymi sponsorami i podjęliśmy decyzję, że dotychczasowe umowy będą dalej obowiązywać, a Warką zostanie naszym strategicznym sponsorem bez prawa wyłączności.
Jaka kwota zasili z tego tytułu konta klubowe?
- Nie mogę jej podać, ale myślę, że kluby z dolnej części tabeli odczują dość zdecydowanie ten zastrzyk finansowy. To będą dla nich znaczące kwoty.
Proszę powiedzieć, co się dzieje w sprawie sponsora tytularnego. Kiedy ekstraklasa będzie miała nową nazwę?
- Rozmowy trwają i chyba niedługo zakończą się podpisaniem stosownej umowy. Oczywiście wejdzie ona w życie dopiero od nowego sezonu.
Czego pan się spodziewa po rozpoczynających się rozgrywkach? Jaki będzie poziom sportowy? Zakupy poczynione przez kluby nie powalają na kolana.
- Mimo to myślę, że poziom będzie rósł. Pojawią się jednak kłopoty związane z komfortem oglądania spotkań. Kluby inwestują w infrastrukturę, przebudowują stadiony, a to niestety pociąga za sobą utrudnienia dla kibiców. Pewne sektory będą niedostępne, ale dzięki temu za dwa lata będziemy mieli zupełnie inną ligę. Przerwa w rozgrywkach skróci się i, tak jak dzieje się to w innych krajach zachodniej Europy, zaczniemy grać również w lutym czy nawet w styczniu. Sądzę, że jesteśmy w bardzo ważnym momencie zmian, które doprowadzą nas po poziomu, jaki obowiązuje w innych ligach europejskich.
W środowisku piłkarskim zaczyna się mówić, że w związku z kryzysem gospodarczym kluby zaczną renegocjować kontrakty z piłkarzami.
- Trudno mi wypowiadać się na ten temat. To sprawa, która tak naprawdę dotyczy klubów, czyli akcjonariuszy naszej spółki. Do mnie na razie nie docierają takie sygnały. Nie słyszałem, żeby ktoś chciał obniżyć kontrakty zawodnikom. Oczywiście nie można wykluczyć, że klub, który poczuje zagrożenie i będzie miał obawy, iż nie wywiąże się z przyjętych zobowiązań, zacznie o tym rozmawiać z piłkarzami. Ja jednak na razie nie spotkałem się z tego typu problemami. Byłem ostatnio na Śląsku, rozmawiałem z działaczami Polonii Bytom - klubu, który miał ogromne kłopoty finansowe. Teraz dzięki zimowym transferom udało się je rozwiązać. To pokazuje, że nasze kluby są jednak coraz bardziej wiarygodne.
Wróćmy jeszcze do sytuacji ze stadionem Polonii Warszawa. Nie boi się pan, że teraz - na zasadzie domina - kluby ekstraklasy nie będą przyjmować kibiców gości?
- Uważam, że ogromna odpowiedzialność leży w rękach panów z Wydziału Bezpieczeństwa PZPN. W umowie z Ekstraklasą SA właśnie ten wydział zastrzegł sobie podejmowanie wszystkich decyzji związanych z bezpieczeństwem na stadionach. Liczę na to, że koledzy że związku będą bardzo starannie rozważać każdy przypadek. Jeszcze raz powtórzę: mecze muszą być rozgrywane w obecności kibiców, ale jeśli stwarza to zagrożenie lub wyłączenie pewnych sektorów przyczyni się do przyspieszenia przebudowy obiektu, to trzeba wybrać mniejsze zło.
A jeśli okaże się, że decyzja dotycząca stadionu Polonii była niesłuszna? Będą kary finansowe?
- Trudno karać Polonię, która na takie postępowanie ma zgodę PZPN. Co innego gdy to klub sam podjął taką decyzję. Wtedy mógłby być ukarany. Jeśli Ekstraklasa SA będzie miała w tej mierze jakieś wątpliwości, to zawsze może się odwołać do innych organów PZPN. Niedobrze się jednak stało, że decyzje w sprawie stadionu Polonii zostały podjęte tak późno.
Wiosenne rozgrywki ruszą za kilkanaście godzin, a ja przewrotnie zapytam, czy wyobraża pan sobie ligę w nowym sezonie. Chodzi mi o jej skład, związany z degradacją Jagiellonii Białystok i być może kolejnymi podobnymi decyzjami.
- Jestem przeciwny ostatnim degradacjom. Uważam, że powinniśmy być konsekwentni i sprawiedliwi. Warto popatrzeć, w jaki sposób za podobne przewinienia karano inne kluby. Wydział Dyscypliny powinien także szanować wolę Walnego Zgromadzenia Delegatów PZPN. Chodzi mi o uchwałę z maja 2008 roku, która wyraźnie określa kiedy kluby należy degradować za korupcję.
Czy jednak Ekstraklasa ma jakiś "plan B" na wypadek kolejnych wyroków eliminujących kluby z ligi?
- Nie mamy takiego planu. Proszę pamiętać, że sprawy dotyczące korupcji, podobnie jak decyzje dotyczące licencji, związek zastrzegł sobie do wyłącznej jurysdykcji i tylko PZPN może tu podejmować decyzje. Ekstraklasa SA prowadzi rozgrywki ligi zawodowej, ale o tym, kto jest dopuszczony do rywalizacji, decyduje związek poprzez swoje organy licencyjne i dyscyplinarne.