- Nie czuję się przesadnie szczęśliwy, bo wciąż jesteśmy w strefie spadkowej, a chcemy udowodnić, że to nie jest nasze miejsce. Nie grałem w meczach, które przegrywaliśmy, ale to nie znaczy, że nie przeżywałem tych porażek. Cieszę się jednak, że moje wejście przyczyniło się do dania drużynie pozytywnego bodźca. Na pewno natomiast nie osiągnąłem jeszcze w Kolejorzu takiej pozycji, jaką chciałbym mieć - powiedział Jan Bednarek.
Po podopiecznych Jana Urbana widać, że triumfy z Podbeskidziem i Cracovią pozwoliły im odżyć. - Przed spotkaniem w Niecieczy widzę Lecha zwycięskiego - tak jak zresztą zawsze. Mam nadzieję, że znowu wygramy i to będzie kolejny krok w marszu w górę tabeli. Myślę, że forma mentalna się poprawiła. Efekty nie nadejdą jednak z dnia na dzień. Do tego trzeba ciężkiej, monotonnej pracy na treningach. Żaden zawodnik nie odmieni sytuacji sam, to się da zrobić tylko z drużyną - dodał 20-latek.
Co zdecydowało o przełomie w grze Kolejorza? - Nie było takiego jednego momentu. Myślę, że klucz to konsekwencja. Ona pozwoliła nam zacząć strzelać gole i wygrać np. mecz z Cracovią, gdzie długo było 0:0, ale cały czas robiliśmy swoje - zaznaczył Bednarek.
ZOBACZ WIDEO Aleksandar Prijović: Nie graliśmy ładnie, ale wykonaliśmy swoje zadanie