Jakub Błaszczykowski wydawał się pewniakiem. Czuł się na tyle mocny, że już rzut karny ze Szwajcarią chciał strzelać ostatni, ale Adam Nawałka miał już swój plan, więc piłkarz nie chciał trenerowi mieszać. Karnego strzelił, Grzegorz Krychowiak, który serię kończył - też. Szybko się jednak okazało, że w serii "jedenastek" pewniaków nie ma. To pudło Kuby wyrzuciło nas z Euro 2016. Portugalia, od której nie byliśmy gorsi, została mistrzem Europy. Kto wie, gdyby Błaszczykowski strzelił, być może to my - jak Grecja w 2004 roku - sprawilibyśmy sensację.
Adam Nawałka na pytanie, czy taka myśl zakołatała w jego głowie, dziś odpowiadać konkretnie nie chce. Teraz, po dwóch miesiącach od meczu w Marsylii, po wielu poturniejowych analizach, po wyciągnięciu wniosków przyznaje: - To był jeden z naszych najlepszych meczów. I w ogóle te mistrzostwa były dla nas udane pod każdym względem.
Widać to było w kraju. Jego piłkarzy witano jak bohaterów. Teraz bohaterowie wracają na boisko. Znowu założą koszulki z orzełkiem na piersi. I mają nowy cel.
ZOBACZ WIDEO Kadra głodna sukcesu przed meczem z Kazachstanem (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Euro 2016 to był etap długofalowego planu. Twardo stąpamy po ziemi i wiemy, że ME nie były szczytem naszych możliwości. Chcemy awansować do mistrzostw świata, a potem w gronie najlepszych drużyn potwierdzić tę dyspozycję. Nasze apetyty rosną w miarę jedzenia - zapewnia Nawałka.
W poniedziałek jego piłkarze pojawią się na zgrupowaniu w Warszawie. Kadra od tej z Francji różni się nieznacznie. Nie ma kontuzjowanego Sławomira Peszki, zabrakło Krzysztofa Mączyńskego czy Filipa Starzyńskiego, którzy zdaniem selekcjonera nie są jeszcze w najwyższej formie. Do duetu napastników Robert Lewandowski - Arkadiusz Milik dołączyli będący w kapitalnej formie Łukasz Teodorczyk i Kamil Wilczek. Ten zespół musi nadal się rozwijać. Euro to już przyjemne, ale wspomnienie.
Reprezentacja będzie trenowała do piątku na trzech różnych boiskach (Polonii Warszawa, Mazura Karczew i warszawskiego klubu KS Zwar). Właśnie w piątek nastąpi odlot do dalekiej Astany. Podróż będzie długa, to pięć godzin lotu. Dodatkowo między Warszawą i kazachską stolicą jest czterogodzinna różnica czasowa. Piłkarze przylecą na miejsce o godzinie 24 miejscowego czasu. - Są dwie szkoły. Albo zespół ma 5-6 dni na aklimatyzację albo rozgrywa się spotkanie "z marszu" – mówi selekcjoner.
Nasza drużyna weźmie więc Kazachów z marszu. Mecz odbędzie się w niedzielę 4 września o godzinie 22 czasu miejscowego, czyli o godzinie 18 u nas. I w Polsce piłkarze będą trenowali właśnie w godzinie meczu. Rozruch przedmeczowy zaplanowany jest na godzinę 11 miejscowego czasu. Kadra zapewnia, że wszystko jest jednak dokładnie zaplanowane, a piłkarze nie powinni odczuć trudów podróży.
Trudy całych eliminacji dopiero przed nimi. - Teraz rywale inaczej będą już do nas podchodzić - nie ma wątpliwości selekcjoner. W grupie mamy Kazachstan, Rumunię, Armenię, Czarnogórę oraz Danię. I to my jesteśmy faworytem.
I krótko. Po prostu od Nawałki i jego piłkarzy wymagamy tego awansu.