Jego odejście z Borussii Dortmund do VfL Wolfsburg to chyba najlepsze, co mogło spotkać reprezentację Polski. W przypadku Euro nie mogliśmy mieć pewności, że Błaszczykowski sobie poradzi, nie było gwarancji, że po miesiącach spędzonych na ławce Fiorentiny nasz skrzydłowy udźwignie ten ciężar. A jednak dał radę. Tyle że to był konkretny turniej, kilka tygodni mobilizacji. Eliminacje są długie.
Teraz taką gwarancję dostaniemy. I to, że na razie trener Dieter Hecking wystawia go awaryjnie na prawej obronie, nie powinno w niczym przeszkodzić. Przynajmniej tak uważa Adam Nawałka.
- Mamy bardzo dobre relacje z trenerami klubowymi, a jeśli chodzi o nowych szkoleniowców, dajemy sobie jeszcze trochę czasu na ich wypracowanie. To właśnie oni decydują, na jakich pozycjach grają zawodnicy. Nie widzę zmartwienia z tego powodu, że na przykład Kuba Błaszczykowski zagrał na prawej obronie. To tak doświadczony zawodnik, że nie straci automatyzmów skrzydłowego. Ważne, żeby wszyscy mieli swoje miejsca w składzie - mówi selekcjoner.
Polska uwielbia Błaszczykowskiego. Czasy jego walki o bilety już dawno minęły, zmarnowany karny w meczu z Portugalią w niczym nie przeszkodził. W poniedziałek, gdy tylko po kolacji na chwilę wyszedł do holu, rzucił się na niego dziki tłum: dzieciaków, uczestników jakiejś medycznej konferencji.
Jeszcze przed Euro 2016 w jednym z materiałów zastanawiałem się, czy Adam Nawałka powinien powołać Błaszczykowskiego - najpierw na mecze towarzyskie, a
potem na mistrzostwa. Bilans Błaszczykowskiego w kadrze jest imponujący, ale liczby nie grają - brzmiała konkluzja.
I doskonale, że te liczby nie grają. Tylko sam Kuba.
ZOBACZ WIDEO Anna Lewandowska: Chcę popularyzować ideę Olimpiad Specjalnych (źródło TVP)
{"id":"","title":""}