I jak podała w czwartek na Twitterze, zgłosiła do UEFA, że miały miejsce antysemickie incydenty na stadionie w Warszawie.
Fare observer in attendance at the Legia v Dortmund #UCL match last night reported incidents of anti-Semitism. Report sent to UEFA.
— Fare (@farenet) 15 września 2016
FARE, czyli Football Against Racism in Europe to organizacja walcząca z przejawami dyskryminacji na stadionach. Jest bliskim współpracownikiem UEFA, delegaci FARE jeżdżą po europejskich obiektach, siadają między kibicami, obserwują i informują o wszystkim, co w ich mniemaniu jest dyskryminacyjne, polityczne itd. Na Legię Warszawa FARE składała już donosy choćby dwa lata temu, w trakcie meczu z Metalistem Charków polscy kibice wywiesili biało-czerwoną flagę "Wilno, Lwów". W ich mniemaniu była rasistowska.
Gdy kibice Lecha Poznań na meczu z FK Sarajewo wywiesili flagę "Legion Piła - krew naszej rasy”, to też zgłosiła to FARE. Poznaniacy mieli potem zamknięty stadion na jeden mecz. W UEFA wychodzą z założenia, że to FARE się zna na tych tematach, więc ufa tej organizacji bezgranicznie. I jej raporty są w większości przypadków decydujące.
Tym razem chodziło o rzekomą przyśpiewkę "Jude, Jude Borussia". To prawda, takie okrzyki były słyszalne na stadionie Legii, ale na pewno nie były intonowane przez kibiców prowadzących doping. Raczej mogły wynikać z niezrozumienia tego, co krzyczy "młyn". A ten krzyczał "Nutte, Nutte Borussia" [Nutte to prostytutka].
Teraz to wszystko kwestia odpowiedniej interpretacji. Legii grozi zamknięcie stadionu, bo oprócz tego na stadionie doszło do zadymy, odpalono również race.
W piątek być może polski klub pozna, co znalazło się w raporcie delegata UEFA.
ZOBACZ WIDEO: Nikolić: ten wynik jest trochę za wysoki
W którym każdy zysk swój widzi,
Gdy się interesem korzystnym okaże,
Niezawodnie przejmą go w swoje ręce Żydzi". Tak pisał A. Asnyk w XIX w.