GKS 1962 Jastrzębie skazany był na pożarcie w rywalizacji z Górnikiem Łęczna. Zespół z Ekstraklasy był zdecydowanym faworytem, a jedyną zagadką wydawały się być rozmiary zwycięstwa ekipy z Lubelszczyzny. - Jeśli zagramy swoją piłkę, zaangażujemy się w ten mecz na sto procent, nie stracimy za szybko bramki, a najlepiej żebyśmy w ogóle jej nie stracili, to myślę, że jesteśmy w stanie pokusić się o niespodziankę - stwierdził przed meczem gracz GKS-u, Kamil Szymura.
Jego słowa okazały się prorocze. Jastrzębianie braki w umiejętnościach nadrabiali ambicją i zaangażowaniem. To oni sprawiali więcej zagrożenia pod bramką przeciwnika, a w 61. minucie objęli prowadzenie. Wówczas to Szymura najlepiej zachował się w zamieszaniu w polu karnym i wpakował piłkę do siatki.
Jastrzębianie prowadzenie stracili w ostatniej minucie doliczonego czasu gry, tracąc gola po rzucie karnym. W drugiej części dogrywki grali z przewagą dwóch zawodników, ale i tak nie potrafili zdobyć bramki na wagę awansu do ćwierćfinału i to nawet mimo tego, że Górnik w ostatnich piętnastu minutach był zamknięty na własnej połowie.
Ostatecznie GKS awansował po rzutach karnych. Radości w Jastrzębiu-Zdroju nie było końca. - Dla nas to jest wspaniała przygoda, gramy dalej w Pucharze Polski. W szatni jest olbrzymia radość, a jest ona podyktowana tym, że ci chłopcy sobie na ten awans zasłużyli. Zarówno w poprzednim sezonie, jak i w tym graliśmy bardzo dużo meczów o stawkę. Bardzo się z tego cieszymy, mamy trochę odpoczynku w lidze i czekamy na następnego przeciwnika - stwierdził trener GKS-u, Jarosław Skrobacz.
W ćwierćfinałowym dwumeczu jastrzębianie zmierzą się z Wigrami Suwałki, które we wtorkowy wieczór pokonały Górnika Zabrze 0:2. - Wolelibyśmy grać z zabrzanami, ale czeka nas długi wyjazd do Suwałk. Będziemy walczyć - przyznał Skrobacz. Ćwierćfinały zaplanowane są na 26 października i 30 listopada.
ZOBACZ WIDEO: Michał Kołodziejczyk: nowym trenerem Legii będzie Magiera (źródło TVP)
{"id":"","title":""}