W miniony weekend Piast przegrał z Cracovią, zespołem, który jeszcze jesienią oglądał plecy gliwickiej jedenastki. - Trochę inaczej wyobrażaliśmy sobie ten początek wiosny. Liczyliśmy chociaż na ten jeden punkt. Będziemy na pewno walczyć. Nasza sytuacja jest ciężka, ale przed nami jeszcze dwanaście meczów do rozegrania. Nic nie jest przesądzone. Ta miniona kolejka pokazała, że każdy może wygrać z każdym. My nie złożymy broni. Będziemy walczyć do końca - powiedział Kamil Glik w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Ostatnia porażka boli tym bardziej, bo Piast wcale nie musiał wrócić do Gliwic z zerowym dorobkiem punktowym. Okazji do zdobycia bramek nie brakowało. - Na pewno w Krakowie mieliśmy sytuacje, żeby strzelić przynajmniej tą jedną bramkę i zremisować, a może nawet wygrać ten mecz. No ale trzeba szukać jakiejś recepty. Nie ma innej możliwości, jak tylko zacząć strzelać te bramki i to jak najszybciej, bo tych meczów jest coraz mniej przed nami, a my musimy zdobywać punkty - zauważył młody defensor.
Najlepszej sytuacji na niespełna dziesięć minut przed końcem meczu nie wykorzystał Piotr Prędota. Napastnik Piasta miał przed sobą tylko bramkarza, ale nie opanował piłki. - To była taka sytuacja, która mogła dać nam ten jeden punkt. To już jednak przeszłość. Mieliśmy analizę tego meczu, wiemy, co zrobiliśmy źle. Piotrek musi jak najszybciej zapomnieć o tej sytuacji, odblokować się. Myślę, że jak strzeli tą jedną bramkę, będzie mu się już zdecydowanie łatwiej grało - stwierdził Glik.
W sobotę na drodze Piasta stanie wyżej notowany PGE GKS Bełchatów. - Na pewno będzie to trudniejszy mecz niż ten w Krakowie, ale powalczymy. Zagramy z zespołem z czołówki. Będziemy chcieli pokazać charakter, udowodnić, że potrafimy rywalizować z najlepszymi - zapewnił były zawodnik Realu Madryt C.
Jesienią partnerem Kamila Glika na środku defensywy był Adam Banaś. Po odejściu rosłego stopera do Górnika Zabrze defensywa gliwiczan została przemeblowana. Starcie z Cracovią pokazało, że jeszcze nie wszystko w tyłach funkcjonuje jak należy. -To było nasze pierwsze spotkanie po przerwie. Myślę, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej. Sądzę, że ta nasza gra w defensywie tak najgorzej nie wyglądała, bo w pierwszej połowie Cracovia nie zagroziła poważnie naszej bramce. W przeciągu całego spotkania rywale stworzyli sobie dwie dobre sytuacje. Takich stuprocentówek nie mieli. My mieliśmy swoje okazje, ale nie strzeliliśmy bramki. Cracovia jedną ze swoich szans wykorzystała i wygrała 1:0 - wyjaśnił piłkarz.
Jeszcze tylko miesiąc i Piast wróci do Gliwic. Beniaminek od kwietnia domowe mecze ekstraklasy będzie rozgrywał na własnym stadionie. To może zwiększyć jego szanse na pozostanie w szeregach najlepszych. - Liczymy na to, że uda się nam zdobyć jakieś punkty jeszcze zanim zaczniemy występować na naszym stadionie. Mamy nadzieję, że w Gliwicach będzie się nam o wiele łatwiej grało i te zwycięstwa przyjdą. Wierzę, że zdobędziemy tyle punktów, żeby się utrzymać - powiedział Glik.
Wiosną do Gliwic przyjadą najlepsze zespoły polskiej ligi. Kamil Glik zapewnia jednak, że Piast na własnym stadionie będzie groźny dla każdego. - Rywale będą wymagający, ale mecze w Pucharze Ekstraklasy pokazały, że w Gliwicach możemy walczyć nawet z najlepszymi. W starciach z Wisłą Kraków i ze Śląskiem Wrocław udowodniliśmy, że potrafimy grać i wygrywać z takimi drużynami. Także myślę, że nie boimy się tego. Będzie to dla nas jakaś dodatkowa motywacja, że zagramy tutaj w Gliwicach. Sądzę, że to drużyny, które będą tutaj przyjeżdżały, powinny się nas bać, a nie my ich - zakończył zawodnik beniaminka.