Arjen Robben stracił ostatnie pół roku przez kontuzję mięśnia przywodziciela, której doznał w marcu, a która odnowiła mu się w lipcu. Łącznie na ponowny występ w meczu ligowym Holender czekał dokładnie 200 dni, a na boisko wrócił w wielkim stylu.
W środowym meczu 4. kolejki Bundesligi z Herthą Berlin wszedł do gry w 65. minucie, by chwilę później ustalić wynik spotkania na 3:0 dla Bayernu Monachium. Sobotnie spotkanie z Hamburgerem SV (1:0) też zaczął na ławce i Carlo Ancelotti chciał po niego sięgnąć w II połowie, ale Holender przestraszył się nawrotu kontuzji.
- Poczułem ból podczas rozgrzewki i nie chciałem ryzykować. To nic poważnego. To był tylko środek ostrożności. Musimy pamiętać o tym, że dopiero co wróciłem po dłuższej przerwie spowodowanej kontuzją - mówi Robben.
Holender liczy na to, że będzie gotowy do gry w środowym meczu Ligi Mistrzów z Atletico Madryt.
ZOBACZ WIDEO: Marcin Kaczmarek: Remis na wyjeździe zawsze jest cenny (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}