Piłkarze Grzegorza Wesołowskiego pojawili się przed własną publicznością po długiej przerwie. Kibice mieli okazję ujrzeć zupełnie inną drużynę. Tak zresztą mówił też sam trener. - To, co było wcześniej się nie liczy. Mamy nowych chłopców w zespole, jesteśmy lepsi i stać nas na środek tabeli - mówił niedawno na łamach SportoweFakty.pl.
Przebudowana została przede wszystkim linia obrony, choć ta w piątek zawodziła. Właściwie przy wszystkich trzech golach łodzianie mogli zachować się znacznie lepiej. Już początek spotkania okazał się dla nich bardzo niekorzystny, bo krakowianie jeśli strzelali na bramkę Bogusława Wyparły, to nadwyraz precyzyjnie (cztery strzały, cztery celne). - Z naszych defensorów jedynie Tomek Hajto mógł zachować twarz - nie krył krytyki wobec partnerów Paweł Drumlak.
Już w 11. minucie z lewej strony podanie otrzymał Bartosz Ślusarski, który zdołał odegrać futbolówkę do Dariusza Pawlusińskiego, a ten skierował ją do siatki. Pomocnik Pasów był w tej sytuacji zupełnie niepilnowany, bo obrońcy ŁKS skupili swoją uwagę na "Ślusarzu".
Chwilę później przy bramce znów asystował Ślusarski. Tym razem doskonale wypatrzył wbiegającego w pole karne Pawła Nowaka, który uderzył nie do obrony. Utrata gola zmobilizowała łodzian do pracy i na ich odpowiedź długo nie trzeba było czekać.
Za odrabianie strat wziął się najbardziej doświadczony gracz łódzkiej drużyny Piotr Świerczewski. Po zamieszaniu w polu karnym, piłka trafiła pod jego nogi, a ten z 16. metrów uderzył nie do obrony. - Ze strzałami z dystansu nigdy nie miałem problemów. Potem jeszcze raz futbulówka ładnie mi siadła, ale zabrakło niewiele - żałował.
Przed przerwą bliski szczęścia był jeszcze Vahan Gevorgyan, ale kapitalną interwencją popisał się Marcin Cabaj. Nic do powiedzenia nie miał za to w 54. minucie, gdy Nerijus Radzius otrzymał kapitalne podanie od Hajty.
Utrata gola wcale nie podcięła - jak się mogło wydawać - skrzydeł gościom. Piłkarze Artura Płatka wzięli się do pracy i przeprowadzili koronkową akcję. Ładna wymiana podać w polu karnym pomiędzy Sasinem i Ślusarskim została zakończona bramką Nowaka. - Świetną robotę wykonali moi koledzy, ja dopełniłem formalności - mówił skromnie strzelec gola.
Potem do ataku ruszyli łodzianie. Najpierw ładną indywidualną akcję przeprowadził Marcin Smoliński, ale futbolówka trafiła w poprzeczkę. Kilka minut później fatalny błąd popełnili defensorzy Cracovii. Przemysław Kulig beznadziejnie przyjął piłkę, a następnie nieprzepisowo powstrzymywał Gevorgyana. Gwizdek sędziego milczał, piłkarze i kibice wątpliwości nie mieli - karny powinien być.
Końcówka meczu należała do gospodarzy. Najpierw zza pola karnego huknął Rafał Kujawa, futbolówka odbiła się jeszcze od jednego z graczy i kompletnie zmyliła Cabaja. Kilka sekund przed ostatnim gwizdkiem arbitra łodzianie przeprowadzili jeszcze jedną akcję. Długą piłkę posłał Hajto, dopadł do niej Dejan Djenić i ustalił końcowy wynik spotkania.
Po meczu wściekli piłkarze Cracovii starali się jak najszybciej zmierzać do szatni. Co chwilę z ich usta wypływały różne przekleństwa, a proszeni o rozmowę, patrzyli jadowitym wzrokiem. - Chyba sobie żartujesz - rzucił bramkarz gości do jednego z dziennikarzy, widząc mikrofon...
ŁKS Łódź - Cracovia Kraków 4:3 (1:2)
0:1 - Pawlusiński 11'
0:2 - Nowak 19'
1:2 - Świerczewski 23'
2:2 - Radżius 54'
2:3 - Nowak 62'
3:3 - Kujawa 88'
4:3 - Djenić 90+6'
Składy:
ŁKS Łódź: Wyparło - Radżius, Hajto, Ognjanović (71' Djenić), Papeckys, Gevorgyan, Kascelan, Świerczewski, Smoliński (88' Sierant), Drumlak (63' Kujawa), Czerkas.
Cracovia Kraków: Cabaj - Kulig, Polczak, Karwan, Szeliga, Pawlusiński (77' Mierzejewski), Kłus, Nowak, Baran (83' Klich), Sasin (90+3' Tupalski), Ślusarski.
Żółte kartki: Hajto, Kascelan (ŁKS) oraz Sasin, Baran (Cracovia).
Sędzia: Mirosław Górecki (Katowice).
Widzów: 6000.
Najlepszy piłkarz ŁKS: Tomasz Hajto.
Najlepszy piłkarz Cracovii: Paweł Nowak.
Piłkarz meczu: Paweł Nowak.