Cracovia będzie jeszcze groźniejsza? Pasy doczekały się duetu marzeń

Newspix / Michał Stanczyk / Na zdjęciu: Mateusz Szczepaniak
Newspix / Michał Stanczyk / Na zdjęciu: Mateusz Szczepaniak

Jacek Zieliński długo namawiał władze Cracovii na sprowadzenie klasycznej "9", ale pierwsze wspólne występy duetu Krzysztof Piątek-Mateusz Szczepaniak pokazały, że doświadczony trener miał rację. Dzięki tej parze znacznie wzrosła siła rażenia Pasów.

W pierwszym etapie pracy Jacka Zielińskiego w Cracovii najskuteczniejszym zawodnikiem pięciokrotnych mistrzów Polski był Deniss Rakels. Przed odejściem do Reading FC w 28 ligowych meczach, które rozegrał pod wodzą Zielińskiego, strzelił aż 18 goli. Do tego bramki potrafili zdobywać też Erik Jendrisek, Mateusz Cetnarski, Bartosz Kapustka czy Marcin Budziński.

Do trzech razy sztuka

Choć Cracovia była drugim po Legii Warszawa najskuteczniejszym zespołem ekstraklasy, trener Zieliński w każdym oknie transferowym mówił głośno o potrzebie sprowadzenia na Kałuży 1 typowego środkowego napastnika. Nie udało się to ani latem 2015 roku, ani w przerwie zimowej poprzedniego sezonu, gdy Rakels zdecydował się na wyjazd do Anglii, ale Zieliński dopiął swego w minionym "okienku", gdy jeszcze przed startem sezonu do Krakowa trafił Mateusz Szczepaniak, a pod koniec sierpnia dołączył do niego Krzysztof Piątek.

Duet Piątek-Szczepaniak wystąpił wspólnie dopiero w trzech meczach, ale już teraz widać, że dzięki tej parze siła rażenia Cracovii znacznie wzrosła. W pierwszych ośmiu spotkaniach sezonu Pasy  oddały 108 strzałów na bramkę rywali, co daje 13,5 uderzenia na mecz, podczas gdy w trzech ostatnich spotkaniach, gdy w I linii grasował duet Piątek-Szczepaniak, średnia ta wyniosła 23,3 (70 uderzeń). Ekipa Jacka Zielińskiego strzela też celniej: wcześniej w światło bramki trafiało 29,6 proc. strzałów, a teraz to 37,1 proc.

Kanonada

Szczepaniak pierwszego gola dla Pasów strzelił już w debiucie, a po ostatnim meczu z Koroną Kielce (6:0) ma ich na koncie już cztery. Piątek na premierową bramkę czekał do czwartego występu w barwach pięciokrotnych mistrzów Polski, ale od razu ustrzelił dublet. Wygrana 6:0 z kielczanami to najwyższe zwycięstwo Pasów w ekstraklasie od 1958 roku.

ZOBACZ WIDEO: Michał Kołodziejczyk: Legią nie można zarządzać jak fabryką gwoździ

- Przyszedłem do Cracovii, żeby strzelać gole. Tego się ode mnie wymaga, a ja pokazałem, że potrafię to robić. Czuliśmy, że gramy dobrze i wiedzieliśmy, że jeśli strzelimy pierwszego gola, to potem dojdą kolejne. Byliśmy w posiadaniu piłki niemal cały czas. To było fenomenalne, bo piłka ciągle chodziła od obrony do ataku - Korona nie miała nic do powiedzenia - ekscytuje się Piątek.

Efektowne zwycięstwo z Koroną było pierwszym Cracovii od 4. kolejki i derbów z Wisłą. W sześciu kolejnych meczach krakowianie zdobyli tylko trzy punkty.

- Przełamaliśmy się w dobrym stylu, bo 6:0 to wynik, który satysfakcjonuje nas, kibiców, prezesa i właściciela klubu, więc w przerwie reprezentacyjnej będziemy pełni pozytywnych myśli - mówi Szczepaniak.

Dla obu napastników Cracovii gra w duecie to nowość. - To dla mnie nowe doświadczenie. W pierwszym meczu było mi trudniej, bo musiałem schodzić za obrońcami Zagłębia, ale z Koroną miałem inne zadania i nie musiałem się cofać tak głęboko - tłumaczy Piątek.

- Na pewno jest nam łatwiej, jeśli chodzi o wsparcie z przodu. Układa nam się też dobrze na skrzydłach, bo dla Tomka Brzyskiego i Kuby Wójcickiego to optymalna gra - twierdzi Szczepaniak.

[b]

Nowa formuła[/b]

Po sprowadzeniu Piątka trener Zieliński nie tylko postawił na grę dwójką napastników, ale też dokonał ważnej zmiany w II linii. W dwóch ostatnich pojedynkach z Zagłębiem Lubin i Koroną Kielce czteroosobowy blok stworzyli w komplecie nominalni środkowi pomocnicy: Marcin Budziński, Mateusz CetnarskiMiroslav Covilo i Damian Dąbrowski.

- Myślałem o tym od dawna, ale w tym zestawie osobowym - po dojściu Brzyskiego i Piątka - takie ustawienie ma sens. Wcześniej nie było do tego wykonawców - tłumaczy Zieliński.

Jego podopiecznym takie ustawienie przypadło do gustu. - Jesteśmy częściej przy piłce, a my dobrze czujemy się "pod grą" - mówi Mateusz Cetnarski, który w spotkaniu z Koroną zaliczył aż trzy asysty. Wtóruje mu Marcin Budziński: - Mamy bardzo mocny środek i dobrze się rozumiemy. Jak już się oswoimy z tym systemem, to będzie tylko lepiej.

Komentarze (1)
avatar
Primore
4.10.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Po jednym meczu takie sądy ? syfy w pełnej krasie.