Vestergaard i jego kolega ze środka defensywy Andreas Christensen z pewnością nie zaliczą sobotniego meczu do udanych. Ten pierwszy sfaulował Arkadiusza Milika, za co sędzia Gianluca Rocchi podyktował rzut karny zamieniony przez Lewandowskiego na bramkę. Drugi w 48. minucie pozwolił napastnikowi Bayernu przejąć na połowie boiska piłkę wybitą z polskiego pola karnego, a później już go nie dogonił.
Trzy gole Lewandowskiego obciążają konto duńskich stoperów, którzy dobrze o tym wiedzieli i w pomeczowych rozmowach z dziennikarzami bili się w piersi.
- Popełniliśmy wiele indywidualnych błędów, nasza obrona była dziurawa. Lewandowski pokazał, jak klasowym jest graczem i ukarał nas za te błędy bezlitośnie. Szkoda, postawiliśmy się w bardzo trudnej sytuacji, z której wyjście było prawie niemożliwe. Gdyby nie błędy, mogliśmy wygrać - powiedział Vestergaard.
- Jeśli chcemy mieć szanse grając przeciwko tak znakomitym piłkarzom, musimy grać lepiej. Wiemy, że potrafimy, ale trzeba to udowodnić - podkreślił zawodnik Borussia Moenchengladbach.
- Ten trzeci gol to był wielki prezent - stwierdził z kolei Christensen, również piłkarz zespołu z Moenchengladbach. - Dogoniłem go, ale to nie wystarczyło, żeby powstrzymać go przed strzeleniem gola. Dobrze wykończył akcję - powiedział Christensen. - Popełniliśmy głupie błędy, które musimy poprawić przed kolejnym spotkaniem - dodał standardowo.
We wtorek Dania zagra u siebie z reprezentacją Czarnogóry. Po przegranej z Polską 2:3 komplet punktów na własnym boisku jest dla ekipy Age Hareide obowiązkiem.
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski o karnym: nie było zatrzymania (Źródło: TVP S.A.)