Jako 22-latek Łukasz Fabiański trafił do wielkiego Arsenalu. W Londynie miał być przygotowany do roli pierwszego golkipera. Arsene Wenger był zachwycony Polakiem podczas treningów. Pokusił się nawet o stwierdzenie, że gdyby brać pod uwagę tylko zajęcia przed meczami, to Fabiański nie miałby sobie równych.
Jednak zupełnie nie potrafił przełożyć tego na ligowe spotkania. Fabiański popełnił mnóstwo błędów, które nie wynikały z jego złych umiejętności, ale ze stresu towarzyszącemu golkiperowi. To właśnie mentalność nie pozwoliła mu osiągnąć sukcesu w barwach Arsenalu.
Zmianę nastawienia "Fabiana" można było dostrzec w ostatnim roku trwania kontraktu z Arsenalem. To był już zupełnie innych bramkarz: emanował pewnością siebie, skutecznością i na zakończenie swojej przygody z Arsenalem sięgnął po Puchar Anglii. Nie przyglądał się temu z boku, ponieważ on był wówczas pierwszym golkiperem w tych rozgrywkach.
Wenger namawiał Fabiańskiego na pozostanie na Emirates Stadium, ale on już wtedy podjął decyzję. Odszedł do Swansea City i kiedy spotyka się z Kanonierami, to najczęściej wygrywa.
Cztery razy reprezentant Polski mierzył się ze swoim dawnym pracodawcą. Aż trzy mecze wygrał, a mówimy o drużynie, która raczej broni się przed spadkiem niż - tak jak Arsenal - walczy o czołowe lokaty. Tylko raz Fabiański musiał uznać wyższość rywali. Stracił jak dotychczas pięć goli, ale aż trzy w nich w jednym spotkaniu. W maju 2015 roku zachował czyste konto na Emirates Stadium.
W sobotę znów zmierzy się z Arsenalem.
ZOBACZ WIDEO Jan Tomaszewski: co zrobił Kazimierz Górski? Wyrzucił zawodnika
{"id":"","title":""}