Sandecja - GKS: padła twierdza Nowy Sącz

Wicelider I ligi przyjechał w 13. kolejce do Nowego Sącza, by spróbować zdobyć tutejszą twierdzę. Spotkanie zakończyło się wynikiem 0:1 (0:1). Sandecja przegrała pierwszy mecz na swoim stadionie w tym sezonie.

Krzysztof Niedzielan
Krzysztof Niedzielan

GKS Katowice liczył na zwycięstwo na stadionie w Nowym Sączu. Czekał na nie od jesieni 2012 roku. Wtedy goście wygrali 2:0, a spotkanie sędziował również Paweł Pskit. Arbiter znów okazał się szczęśliwy.

Początek spotkania nie zwiastował takiego wyniku. Bianconeri szybko przejęli inicjatywę na murawie, ale na pierwszy strzał w światło bramki trzeba było poczekać do 13. minuty. Uderzenie Macieja Małkowskiego bez problemu złapał Mateusz Abramowicz. Goście odpowiedzieli niecelnymi strzałami Mikołaja Lebedyńskiego i Roberta Mandrysza.

Potem o dużym szczęściu mogła mówić Sandecja, kiedy po strzale Grzegorza Goncerza piłka odbiła się od słupka i wpadła wprost w ręce Łukasza Radlińskiego. W miarę upływu czasu więcej do powiedzenia miał zespół z Katowic, ale to gospodarze oddali strzał w światło bramki. Wojciech Trochim uderzył tak, że bramkarz nie miał problemów z interwencją.

Dużo ciekawiej zrobiło się po 30 minutach gry. Najpierw Grzegorz Goncerz strzelił obok bramki i nie wykorzystał rzutu karnego, następnie piłka minimalnie minęła słupek po uderzeniu Wojciecha Trochima. Biało-czarni mieli wcześniej sporo szczęścia i limit się wyczerpał. Od 38. minuty Gieksa prowadziła po samobójczym golu Mateusza Bartkowa. Obrońca po długim wyrzucie z autu Dawida Abramowicza głową pokonał własnego golkipera.

ZOBACZ WIDEO Tomaszewski: Nawałka zaczął "filozofować" ze składem i... (Źródło: TVP S.A.)
Końcówka I połowy należała do przyjezdnych, którzy jeszcze raz zagrozili sądeczanom. Bartłomiej Kalinkowski oddał groźny strzał, ale futbolówka nieznacznie minęła słupek.

Krótko po zmianie stron Sandecja miała dwie świetne okazje do wyrównania. Wojciech Trochim dostał dobra podanie od Macieja Korzyma, ale w sytuacji sam na sam lepszy okazał się wychodzący bramkarz GKS-u Katowice. Mateusz Abramowicz uratował też drużynę po dobrej główce Grzegorza Barana. Golkiper wyciągnął się jak struna i sparował piłkę zmierzającą do bramki.

Po 48. minucie znów wrócił obraz ligowej szarzyzny, czyli dużo walki, mało dobrego futbolu. Na kolejną dobrą sytuację trzeba było poczekać aż do 72. minuty spotkania. Wtedy znów bramkarz Mateusz Abramowicz uratował katowiczan, gdy świetnie sparował strzał głową Kamila Słabego po dośrodkowaniu Macieja Małkowskiego. Po chwili doskonałą okazję zmarnował Maciej Korzym, którego wolej minął bramkę. Przy tej okazji również wrzucał Małkowski.

GKS mógł postawić kropkę nad i w 86. minucie, gdy po fatalnym kiksie Mateusza Bartkowa, Andreja Prokić w sytuacji sam na sam przegrał pojedynek z dobrze interweniującym Łukaszem Radlińskim.

Chwilę później Alan Czerwiński za opóźnianie gry ujrzał drugą żółtą kartką. Już w doliczonym czasie gry podobna kara spotkała Macieja Korzyma i oba zespoły kończyły w dziesiątkę.


Sandecja Nowy Sącz - GKS Katowice 0:1 (0:1)
0:1 - Mateusz Bartków (sam.) 38'

Składy:

Sandecja: Łukasz Radliński - Lukas Kuban (89' Michał Szeliga), Mateusz Bartków, Michal Piter-Bucko, Kamil Słaby, Adrian Danek (46' Filip Piszczek), Grzegorz Baran, Michał Gałecki, Wojciech Trochim (67' Sebastian Leszczak), Maciej Małkowski, Maciej Korzym.

GKS: Mateusz Abramowicz - Alan Czerwiński, Mateusz Kamiński, Damian Garbacik, Dawid Abramowicz, Tomasz Foszmańczyk, Bartłomiej Kalinkowski (60' Sławomir Duda), Łukasz Zejdler, Paweł Mandrysz (76' Oliver Praznovsky), Grzegorz Goncerz (85' Andreja Prokic), Mikołaj Lebedyński.

Żółte kartki: Adrian Danek, Lukas Kuban, Łukasz Radliński, Maciej Korzym (Sandecja), Tomasz Foszmańczyk, Damian Garbacik, Łukasz Zejdler, Alan Czerwiński, Grzegorz Goncerz (GKS).

Czerwone kartki: Alan Czerwiński (GKS, za drugą żółtą, 87'), Maciej Korzym (Sandecja, za drugą żółtą, 90')

Sędzia: Paweł Pskit (Łódź)

Widzów: 2271.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×