Falstart bełchatowian

W rundzie jesiennej piłkarskiej ekstraklasy PGE GKS Bełchatów radził sobie znakomicie i wielu widziało w nim zespół, który może z powodzeniem powalczyć o miejsca premiowane prawem startu w europejskich pucharach. Wiosna fatalnie rozpoczęła się dla podopiecznych Rafała Ulatowskiego. W dwóch spotkaniach bełchatowianie nie ugrali nawet punktu.

Agnieszka Kiołbasa
Agnieszka Kiołbasa

Dwa mecze, dwie porażki. W zespole z Bełchatowa chyba nikt nie wyobrażał sobie tak fatalnego startu po przerwie w rozgrywkach. - Oczywiście, że liczyliśmy na lepsze rezultaty tej wiosny. Teraz przed nami mecz z Wisłą Kraków. Będzie ciężko, ale musimy się podnieść po tych dwóch porażkach - powiedział obrońca Dariusz Pietrasiak w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

O ile w domowym meczu z Lechem Poznań bełchatowianie mogli mówić o pechu, bo rozegrali dobre zawody i do 90 minuty remisowali z liderem rozgrywek, o tyle w starciu z niżej notowanym Piastem Gliwice ich porażka była w pełni zasłużona. PGE GKS Bełchatów ani razu poważnie nie zagroził bramce strzeżonej przez Grzegorza Kasprzika. - Piast strzelił bramkę. Od tego momentu my przejęliśmy inicjatywę. Co prawda wynikało to tylko z utrzymywania się przy piłce, bo brakowało nam sytuacji, brakowało nam wykończenia. W drugiej połowie staraliśmy się doprowadzić do remisu, ale zabrakło tego najważniejszego, sytuacji podbramkowych - wyjaśnił defensor bełchatowian.

Dariusz Pietrasiak nie ma wątpliwości, że w najbliższej konfrontacji z mistrzami Polski, on i jego koledzy muszą już zapunktować. Najlepiej, gdyby sięgnęli po pełną pulę. - Musimy na pewno wygrać spotkanie z Wisłą Kraków. Nic nam nie pozostaje. Musimy się sprężyć, przygotować do tego meczu jak najlepiej. Liczymy na dobry rezultat - stwierdził.

Jesienią wydawało się, że PGE GKS powalczy o miejsca premiowane startem w europejskich pucharach. Słaby początek wiosny może jednak zmodyfikować jego plany. Jeżeli w sobotę bełchatowianie nie pokonają Wisły, raczej będą mogli zapomnieć o występach w Europie. Pietrasiak zapewnia jednak, że on i jego koledzy nie myślą o tym, co będzie w maju. Liczy się to, co tu i teraz.- Dla nas liczy się następne spotkanie, później następne. Chcemy wygrywać kolejne spotkania. To nas mobilizuje do dalszej pracy. Co będzie na końcu, zobaczymy - zapewnił.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×