Futsal: Lider poległ w Gnieźnie! Kibice chcą nowej hali

Do dużej niespodzianki doszło w Gnieźnie, gdzie lider I-ligowych rozgrywek futsalu - Marwit Zławieś Wielka przegrał z Klubem Sportowym 5:3. Dzięki tej wygranej, gospodarze, tegoroczny beniaminek rozgrywek, wrócili na na czwarte miejsce w tabeli. Marwit może natomiast stracić prowadzenie!

Futsaliści KS Gniezno znakomicie prezentują się w rundzie rewanżowej I ligi gr. 2. Do soboty mieli na swoim koncie trzy wygrane w czterech spotkaniach. Jedynej jak dotąd porażki, na tym etapie rozgrywek, doznali w swojej hali z innym pretendentem do awansu - Tacho Toruń. Poza tym pewnie przebrnęli dwie pierwsze rundy w Pucharze Polski, i w kwietniu zagrają o awans do 1/4 finału!

Sobotnie spotkanie z liderem - Marwitem Zławieś Wielka przyciągnęło na trybuny nadkomplet publiczności. Bilety rozeszły się w zawrotnym tempie, i kibice, którzy dotarli pod halę kilka minut po godz. 18 (początek meczu), musieli obejść się smakiem, i wrócić do domu.

Dość niespodziewanie od początku inicjatywa w tym pojedynku należała do gospodarzy, którzy prezentowali się znakomicie i szybko, bo już w 4. minucie, objęli prowadzenie. Druga połowa była tylko potwierdzeniem wysokiej dyspozycji beniaminka z Gniezna, który ostatecznie zwyciężył dość pewnie 5:3 (1:0).

Warto nadmienić, że po tej wygranej Klub Sportowy wrócił na czwarte miejsce w tabeli, natomiast goście, którzy doznali dopiero drugiej porażki w tym sezonie (!), po weekendzie najpewniej utracą pozycję lidera (na niedzielę zaplanowano spotkania najgroźniejszych rywali w walce o awans).

Świetny sezon, kapitalny pojedynek z faworyzowanym Marwitem, i w końcu obecność na meczu prezydenta Jacka Kowalskiego spowodowała, że gnieźnieńscy kibice futsalu coraz głośniej domagają się od niego decyzji o budowie nowej hali, które pozwoliłaby oglądać choćby takie mecze jak sobotni większej rzeczy fanów.

KS Gniezno - Marwit Zławieś Wielka 5:3 (1:0)

bramki: Mariusz Sawicki 2, Michał Kupczyk, Michał Goździewski, Sebastian Śniegowski - Tomasz Sobański 2, Patryk Szczepaniak.

Komentarze (0)