Niedosyt Górnika Łęczna po remisie. "Brakowało nam agresji"

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki

Górnik Łęczna chciał zrehabilitować się po porażce 1:2 z Lechem Poznań, ale w sobotę musiał zadowolić się podziałem punktów z Arką Gdynia.

Początkowo gospodarze nie sprawiali wrażenia drużyny walczącej o zwycięstwo, a wyłącznie starającej się dotrwać do ostatniego gwizdka sędziego. Piłkarze Górnika Łęczna ustępowali pola Arce Gdynia, ale zdołali wziąć się w garść. - Nie graliśmy tak, jak powinniśmy. Inne były założenia przedmeczowe, inaczej mówiliśmy sobie w szatni. Od początku nie mogliśmy wejść w ten mecz. Brakowało nam agresji, pół metra-metr doskoku do drugiej piłki. Arka wygrywała te pojedynki, brała piłkę i tworzyła sobie sytuacje. Nakręcała się właśnie takimi rzeczami - ocenia Maciej Szmatiuk.

Zielono-czarni z czasem opanowali sytuację i wypracowali kilka dobrych sytuacji podbramkowych. Albo jednak strzelali niecelnie, albo fenomenalnie bronił Konrad Jałocha. - Powiedzieliśmy sobie wyraźnie w szatni, że jeśli dalej tak to będzie wyglądać, to prędzej czy później nas skaleczą. Myślę, że diametralnie inaczej to zaczęło wyglądać. W ogólnym rozrachunku stworzyliśmy sobie więcej sytuacji do strzelenia bramki i przynajmniej jedną z nich powinniśmy wykorzystać - przyznaje 36-letni obrońca.

Piłkarze Górnika nie zachwycili postawą, a mimo to mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Bezbramkowy remis z Arką sprawił, że wciąż balansują w okolicach strefy spadkowej. - Nie ma co ukrywać, fajerwerków nie było. Chcielibyśmy tak grać, ale to nie wychodzi. W tym wszystkim i tak mieliśmy swoje sytuacje - kończy Szmatiuk.

ZOBACZ WIDEO Real Madryt rozstrzelał się przed Legią - zobacz skrót meczu Real Betis - Real Madryt [ZDJĘCIA ELEVEN]

Komentarze (0)