- Chciałbym pogratulować podjęcia walki w bardzo trudnych warunkach pogodowych. Punkt zdobyty na Polonii bardzo cieszy. Podeszliśmy z szacunkiem do naszego rywala, który jeszcze niedawno grał w Ekstraklasie. Myślę, że mecz był ciekawy, z dużą dawką typowej dla rozgrywek drugoligowych determinacji. Cieszy mnie, że przywieziemy do Stargardu ten jeden punkt - mówił na pomeczowej konferencji trener Błękitnych Krzysztof Kapuściński.
Szkoleniowiec Polonii Igor Gołaszewski raczej nie był zadowolony. Jego zespół ostatni raz zwyciężył niemal 2 miesiące temu. - Chwała zawodnikom, że walczyli, do końca o zwycięstwo. Mieliśmy swoją sytuację w końcówce ku temu, aby wygrać, ale zbrakło szczęścia. Szkoda, że nie udało nam się uzyskać tych trzech punktów - są one dla nas tak ważne, jak woda dla ryby - oceniał trener gospodarzy.
Szkoleniowcy obu zespołów odnieśli się do warunków, w których rozgrywano piątkowy mecz. Około południa, nad Warszawą rozpętała się ulewa. Obfity deszcz padał jeszcze kilkadziesiąt minut po zakończeniu spotkania.
- Moim zdaniem, słusznie się stało, że rozegraliśmy mecz. Może przez ten deszcz pojawiało się więcej przypadku. Jednak nie uważam, że warunki uniemożliwiały grę - twierdził Kapuściński
ZOBACZ WIDEO Słynni sportowcy na zdjęciach z dzieciństwa. Rozpoznasz ich?
- Są przepisy określające, kiedy ze względu na anormalne warunki nie można rozegrać meczu. Spotkanie nie mogłoby się odbyć wtedy, gdyby piłka stawała w kałużach. Tutaj może występowało to w pewnym stopniu, ale raczej nie na tyle, aby nie rozegrać meczu - zauważał Gołaszewski. - Choć warunki trochę zburzyły nam plany, rozpoczęliśmy pierwszą połowę z impetem, a w drugiej, kiedy murawa była już w gorszej stanie, ciężej przychodziło konstruowanie akcji - dodawał trener Polonii.
Igor Gołaszewski został spytany również o skład zespołu. Trener "Czarnych Koszul" zaskoczył przy wyborze pierwszego składu na mecz, pozostawiając na ławce rezerwowych Michała Oświęcimkę, jednego z lepszych zawodników Polonii w ostatnich spotkaniach. Były zawodnik Górnika Wałbrzych na murawie pojawił się dopiero w II połowie. Zaś w 53 minucie szkoleniowiec Polonii zdecydował na ściągnięcie ofensywnego pomocnika Aleksandra Tomaszewskiego i wprowadzenie w jego miejsce Piotra Ćwika, specjalizującego się raczej w grze obronnej.
- Oświęcimka popełniał też w poprzednich meczach błędy taktyczne w poruszaniu się na boisku. Podjąłem decyzję, postawiłem na innych ludzi, pod każdego przeciwnika ustawiana jest inna taktyka. Michał miał szansę pokazania się w II połowie. Co do zmian; miałem na ławce rezerwowych typową "dziesiątkę", Mariusza Wierzbowskiego, ale w panujących warunkach - w środkowej strefie stała woda, było błoto - jego wprowadzenie byłoby błędem. Był to też mecz walki, generalnie okoliczności niekoniecznie były sprzyjające dla Mariusza. W tej sytuacji wprowadziłem Piotra Ćwika, jest on kreatywnym zawodnikiem, może grać zarówno jako defensywny i ofensywny pomocnik, w tym meczu rzucił kilka fajnych piłek - tłumaczył trener Polonii.
- Nasza przygoda w Pucharze Polski pozostaje wspomnieniem, od tamtej pory kilku zawodników odeszło do zespołów występujących w I lidze. Dziś cieszymy się z tego, że możemy rywalizować w jednej lidze z Polonią. Bardzo kibicowałem jej w poprzednim sezonie, miałem nadzieje, że awansuje z III do II ligi. To fajnie, że możemy mierzyć się z klubem o takiej marce, z wielkimi tradycjami - odpowiedział Krzysztof Kapuściński na pytanie nawiązujące do wspaniałych występów jego podopiecznych w poprzednim roku w Pucharze Polski. Błękitni wówczas awansowali do półfinału rozgrywek, będąc bardzo blisko wywalczenia awansu do decydującego spotkania (Lech Poznań wyeliminował Błękitnych dopiero po dogrywce).