Niespełna 28-letni Sebastian Olszar w 25. minucie wykończył ładną akcję całej drużyny. Po idealnym podaniu Jarosława Kaszowskiego nie pozostało mu nic innego, jak tylko skierować piłkę do siatki. Zawodnik po meczu podkreślał jednak, że na uznanie zasługuje nie on, ale cały zespół. - Nie uważam się za bohatera, bo nie zostałbym nim, gdybyśmy stracili z tyłu trzy bramki. Koledzy z drużyny, zwłaszcza z obrony zagrali znakomicie - podkreślił napastnik Piasta w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Piast bardzo długo czekał na bramkę w ekstraklasie. Gol zdobyty w meczu z Bełchatowem był pierwszym od 8. listopada 2008 roku. Wtedy to gliwiczanie po trafieniu Daniela Koczona pokonali we Wrocławiu Śląsk. Później o punkty i bramki było już bardzo trudno. - Wcześniej mieliśmy problemy ze stwarzaniem sytuacji. Teraz już jest z tym troszeczkę lepiej. Zimę przepracowaliśmy głównie pod tym kątem i to zaczyna procentować. W meczu z Bełchatowem były 3-4 sytuacje. W drugiej połowie też jakieś doszły, a jak jest ich tyle, to trzeba coś wykorzystać. Na pewno cieszy fakt, że w końcu się przełamaliśmy - powiedział zadowolony Olszar.
Marcin Bojarski, który miał spory udział przy trafieniu Olszara zwrócił uwagę wszystkich na akcję, która dała Piastowi zwycięstwo. - Cieszy nas bardzo ta strzelona bramka. Jak ktoś sobie zobaczy na spokojnie tą wspaniałą akcję, dostrzeże, że to były cztery świetne podania zakończone bramką. Akcja naprawdę rewelacja. Tak właśnie musimy grać - mówił po meczu były zawodnik Cracovii. Popularny Bojar zapewnił, że on cały czas wierzył, że ta czarna seria Piasta w końcu zostanie przełamana. - Wiedziałem, że prędzej czy później się przełamiemy. Wiedziałem, że piłka w końcu wpadnie do bramki, bo stwarzaliśmy sytuacje. To był dobry prognostyk - wyjaśnił.
Ustawienie Piasta w sobotnim meczu z Bełchatowem mogło sugerować, że zespół zagra asekuracyjnie, ale nic bardziej błędnego. Gliwiczanie z jednym Olszarem na szpicy co chwila niepokoili defensywę rywala. - Chcieliśmy zadać kłam pewnym opiniom, że gra większą liczbą napastników powoduje, że zespół strzela więcej bramek, a gra jednym nominalnym napastnikiem powoduje, że drużyna gra zdecydowanie defensywnie. To nie jest prawda. Wszystko zależy od tego, jak drużyna realizuje pewne założenia i jak zawodnicy po tym boisku się poruszają. Dzisiaj widzieliśmy, że na bokach na skrzydłach Iwan i wiecznie młody Podgórski i doświadczeni w środku Bojarski z Olszarem stanowili o naszej sile ognia. Myślę, że w konfrontacji z tak dobrym przeciwnikiem, tak mocną drużyną, nie była ona mała - powiedział zadowolony trener Dariusz Fornalak.
Szkoleniowiec Piasta cieszy się, że zespół w końcu trafił do siatki i... wygrał. - Obojętnie, kto będzie trafiał. Ja się cieszę, że strzelona bramka przełożyła się na zdobycz punktową, bo GKS Bełchatów w ubiegłej kolejce zdobył dwie bramki, ale musiał uznać wyższość Lecha Poznań i punktów nie zdobył. Dlatego tym cenniejszy był ten strzał - wyjaśnił.
Zadowolenia po meczu nie krył, mający za sobą przygodę w Odrze Wodzisław Damian Seweryn. On podobnie jak Marcin Bojarski skupił się na pięknej akcji, która dała Piastowi nie tylko bramkę, ale i trzy punkty. - Cieszymy się tym bardziej, bo w tym meczu sięgnęliśmy po komplet punktów i przełamaliśmy tą niemoc strzelecką. Do tego ta bramka padła po bardzo ładnej akcji, którą wykończył Sebastian Olszar, czyli napastnik. Wszystko poszło praktycznie tak, jak miało pójść, jeżeli chodzi o bramkę. Jako zespół odżyliśmy. Każdy uwierzył w swoje możliwości, w to, że potrafimy - powiedział zadowolony pomocnik.