Poniedziałkowe deja vu. 30 lat temu doszło do największego oszustwa w historii sportu

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
To była 51. minuta meczu. Przy stanie 0-0 Argentyńczycy przeprowadzili akcję. Przypomnijmy ją sobie.

Zobacz.

- Nie mogliśmy się pozbierać po tym oszustwie - wspominał Robson. - Chłopcy patrzyli na mnie bezradnie, oczekiwali, że coś zrobię, jakoś zaprotestuję. Ale co ja mogłem? Miałem przerwać mecz? Jak? Decyzje sędziego są przecież nieodwoływalne.

Rozbici Anglicy, cztery minuty później, stracili drugą bramkę. Po jednej z najpiękniejszych akcji w historii futbolu Maradona wpisał się po raz drugi na listę strzelców. - Ośmieszył nas - opowiadał Butcher. - Cały czas w głowach mieliśmy jeszcze jego oszustwo, a on mijał nas jak tyczki. I w końcu wpakował futbolówkę do bramki.

- Asystowałem przy tej bramce - śmiał się po latach tunezyjski arbiter prowadzący to spotkanie. - Trzykrotnie zastosowałem przywilej korzyści. A nie musiałem. Przy pierwszym faulu się potknął. Drugi był tuż przy polu karnym. A gdy wbiegł w pole karne, spodziewałem się, że Butcher go zetnie. Już miałem gwizdek przy ustach, byłem gotowy interweniować. Ale tego nie zrobiłem.

Anglicy przegrali ostatecznie 1-2 i odpadli z turnieju. Do dzisiaj mają pretensje do szefów FIFA, że wyznaczyli do tak ważnego meczu Tunezyjczyka. - Ludzie z krajów, które nie mają silnych lig, nie powinni prowadzić ważnych pojedynków - zaatakował Hoddle. - Zresztą, to już udowodniono wielokrotnie. I nie tylko w piłce nożnej.

"To była ręka Boga" Maradona przez wiele lat udawał, że pierwsza bramka z meczu z Anglią padła prawidłowo. Dopiero po wielu latach przyznał, iż... - To była ręka Boga - powiedział dziennikarzom.

- Jak to Boga? Przyznaje się pan do oszustwa i zdobycia gola niezgodnie z przepisami - przedstawiciele mediów naciskali Maradonę.

- Powiedziałem już wszystko. To była ręka Boga - nomen omen "Boski" Diego nie zamierzał wdawać się w niepotrzebną dyskusję.

Anglicy do dzisiaj podkreślają, że gdyby nie to zagranie, to oni zagraliby w finale mundialu i zdobyli złoto (Argentyna została mistrzem świata w 1986 roku - przyp. aut.).

Dopiero prawie 20 lat po strzeleniu tej jednej z najbardziej kontrowersyjnych bramek w historii futbolu zdobył się na chwilę szczerości. Użył określeń: "to było coś, co wyszło ze mnie", "zrobiłem mały figiel", "Shilton był za wysoki, abym mógł go w tej sytuacji uczciwie pokonać".

- Po zdobyciu bramki moi koledzy z reprezentacji stali jak wryci, nie cieszyli się ze mną, bo byli przekonani, że sędzia nie uzna gola - dodał. - Krzyknąłem do nich, aby się ruszyli, aby rzucili na mnie, bo inaczej bramki nie będzie. Udało się.

Te słowa wywołały mocną reakcję ze strony dziennikarzy z Wysp Brytyjskich. Serwis internetowy BBC pisał o "największym oszustwie w historii futbolu", bulwarówki używały mocniejszych określeń, z których tylko słowa "wstyd", "żenada", "rynsztok" nadają się do publikacji. Co bardziej nerwowi angielscy fani oczekiwali, że sprawą zajmie się FIFA. Podobno do światowej centrali wpłynął oficjalny protest jednej z grup sympatyków, która domagała się przyznania walkowera, zabraniu złota MŚ Argentynie i przekazaniu tytułu mistrzowskiego reprezentacji Anglii.

***

- Nie zamawiałem śniadania - Diego Maradona wydusił z siebie cichy dźwięk, jednocześnie zasłaniając głowę poduszka.

Pukanie w drzwi hotelowego pokoju było jednak coraz bardziej natarczywe. Zerknął w kierunku zegara zawieszonego na przeciwległej ścianie. Ósma rano. - Rany Boskie! - aż jęknął. - Przecież trzy godziny temu poszedłem spać.

Przed oczami przewinęło mu się kilka scen z poprzedniej nocy. Zabawił się w klubie po wygranej z Anglikami w ćwierćfinale MŚ, oj zabawił. Głośna muzyka, tańce, alkohol, kobiety. Rozmarzył się. Z tego krótkiego letargu wybudził go kolejny odgłos zza drzwi. Tym razem słyszał krzyk ochroniarza, który najwyraźniej kogoś gonił.

Wstał, podszedł ostrożnie do drzwi, nacisnął klamkę, bardzo powoli je uchylił. Spojrzał w lewą stronę korytarza, potem w prawą. Cisza, spokój, nikogo nie ma. Już miał wracać do łóżka, gdy zobaczył kopertę na wycieraczce. Podniósł, zamknął drzwi i szybko otworzył list. - Znajdziemy cię oszuście na końcu świata i tę "rekę Boga" ci odetniemy! Angielscy kibice - przeczytał.

Zrobiło mu się słabo, bezwolnie osunął się na łóżko...

***

Marek Bobakowski



Poniedziałkowe deja vu. Po tej walce Andrzej Gołota został nazwany największym tchórzem w historii boksu

Poniedziałkowe deja vu. "Trenerze, Ronaldo, piana na ustach, leży, umiera!"

Czy "Ręka Boga" jest Twoim zdaniem największym oszustwem w historii sportu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×