Jest całkowicie odmiennym piłkarzem niż wszyscy pozostali podopieczni Diego Simeone. Można wręcz powiedzieć, że ze swoim indywidualizmem całkowicie do reszty nie pasuje. I właśnie dlatego jest zespołowi niezbędny. Bo gdy trwoga, gdy zespół przegrywa, to wszyscy odwołują się do Carrasco - podają mu piłkę i liczą, że coś zdziała. A on często w takich sytuacjach daje zespołowi punkty.
Atletico Madryt. Latem 2015 roku zapłaciło 15 milionów euro za 75 procent praw do karty zawodnika. Interesowano się nim jednak już od 2012 roku, kiedy to zarekomendował go belgijski szperacz Los Colchoneros, Luis Rodriguez del Teso. Od tego czasu kierownictwo sportowe stale śledziło jego rozwój. A w nim, pod wpływem tego, co o trenerze Cholo Simeone opowiadali Radamel Falcao i Thibaut Courtois, powoli rodziła się myśl, że właśnie w tym klubie chciałby grać. Dlatego przystał na transfer nie tyle bez wahania, co z olbrzymim entuzjazmem.
(...)
Hala. Niebanalne umiejętności nabywał, grając przez lata także w futsal. Długo uprawiał również futbolowy freestyle. Jego zamiłowanie do piłkarskich sztuczek wzięło się z wypraw z dziadkiem do brukselskich parków, by pokopać razem piłkę. Tam spotykał ćwiczących freestylowych sztukmistrzów i podglądał ich tricki, a z czasem zaczął powtarzać. Potem grał mecz z partnerami starszymi o wiele lat. Zamiłowanie do ulicznego, dzikiego futbolu było w nim tak silne, że już będąc zawodnikiem Genku w wolne dni wymykał się potajemnie gdzieś pokopać piłkę z amatorami, incognito.
Interes. Atletico już w najbliższym okienku transferowym mogłoby zrobić znakomity interes, sprzedając Belga. Chelsea, która chciała go latem, wysyła kolejne maile do siedziby klubu, a jak doniósł "As", po meczu z Granadą zainteresowanie zawodnikiem wykazały trzy kolejne kluby z europejskiego topu finansowego. Belga chroni klauzula odejścia w wysokości czterdziestu milionów euro, ale nie jest ona za wysoka. Chcąc go zatrzymać w klubie, trzeba będzie dać mu niebawem znaczną podwyżkę (teraz zarabia 1,1 miliona euro rocznie).
ZOBACZ WIDEO Dawid Sołdecki: Znowu po stałych fragmentach tracimy gole (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}
Jedzenie. Yannick uważany jest za wzór profesjonalizmu jeśli chodzi o odżywianie się. Nie zdarzyło się nigdy, by zgłosił się do klubu po urlopie z choćby minimalną nadwagą. Najbardziej lubi paellę przygotowywaną przez mamę.
Księstwo. Do AS Monaco został ściągnięty w 2010 roku. Decyzję podjął ówczesny dyrektor szkółki, Frederic Barilaro. - Podczas pierwszych testów mieliśmy wrażenie, że to zupełnie wyjątkowy, osobny piłkarz. Wykonywał takie asysty, że strzelcowi pozostawało tylko wbić piłkę do pustej bramki. Natychmiast postanowiliśmy, że musi być nasz - wspomina. Przez dwa lata rozwijał się fizycznie, bo miał na tym polu zaległości, a w pierwszej kolejce sezonu 2012-13 Claudio Ranieri umieścił go w wyjściowym składzie na mecz z Tours w Ligue 2. W 30 minucie Belg strzelił z rzutu wolnego gola na 1:0, a potem już poszło... Dziś Yannick z sentymentem wspomina życie w Monte Carlo. Powiada, że dopiero zamieszkawszy w ogromnym Madrycie docenił miasto, w którym wszystko było oddalone od siebie o kilka minut spaceru i samochód w zasadzie nie był potrzebny.
(...)
Leszek Orłowski
Cały artykuł w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna".