Górnik Łęczna skrzywdzony przez sędziego? "Czy to jest to szczęście"?

PAP / Jacek Bednarczyk
PAP / Jacek Bednarczyk

W meczu 15. kolejki Lotto Ekstraklasy Górnik Łęczna uległ 2:3 Wiśle Kraków. Po końcowym gwizdku trener Andrzej Rybarski zasygnalizował, że dwie bramki Białej Gwiazdy nie powinny być uznane.

Wisła objęła prowadzenie w 8. minucie po błyskawicznej kontrze, ale okazuje się, że podający Rafałowi Boguskiemu Mateusz Zachara był na spalonym w momencie otrzymania piłki od Macieja Sadloka. Z kolei w 62. minucie Wisła strzeliła gola na 3:2 w sytuacji, w której Zachara ponownie był na spalonym. W żadnej z tych sytuacji sędzia Krzysztof Jakubik i jego asystenci nie widzieli pozycji spalonej Zachary.

- Dziennikarze często pytają mnie o to, czy wierzę w szczęście. Pytanie: co to jest to szczęście? Czy to jest coś z niebios, czy kwestia pewnych sytuacji na boisku? Odnoszę się w ten sposób do trzeciej bramki Boguskiego - nie wiem, czy to jest szczęście Wisły, czy pech Górnika? Może na tym właśnie polega szczęście... - zastanawiał się po meczu trener Górnika, Andrzej Rybarski.

Zapytany o skonkretyzowanie swojej wypowiedzi, odparł: - Trzeci gol to był ewidentny spalony, a przy pierwszej bramce był "na centymetry". Jeśli tak padają bramki, to szczęścia w ogóle nie mieliśmy.

W I połowie Górnik był tylko tłem dla Wisły, ale po zmianie stron i po wejściu Niki Dzalamidze, łęcznianie potrafili zdominować Białą Gwiazdę. Czemu Gruzin nie zagrał od początku?

- Wiedziałem, że Wisła jest teraz na fali i idzie jej lepiej, niż szło. Moją strategię było uniknięcie straty bramki w pierwszej połowie i wybicie Wisłę z rytmu. W drugiej połowie chciałem wprowadzić do gry Dzalamidze i Piesio, by weszli na świeżości i wykonali swoje zadanie. Dzalamidze nie jest jeszcze gotowy do gry od początku, bo nie przygotowywał się normalnie do sezonu - tłumaczy Rybarski.

ZOBACZ WIDEO Jerzy Engel: Jesteśmy najlepsi w tej grupie (Źródło: TVP S.A.)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)