Franciszek Smuda: Będzie walka do upadłego

W niedzielę dojdzie do pojedynku lidera ekstraklasy z outsiderem. Górnik Zabrze na własnym stadionie zmierzy się z Lechem Poznań. Lechici wygrali ostatnie dziewięć meczów z zabrzanami i zamierzają podtrzymać dobrą passę. Gospodarze jednak tanio skóry nie sprzedadzą. - Będą z nami walczyć do upadłego. Musimy zagrać totalnie zdeterminowani - mówi przed meczem trener poznańskiej drużyny, Franciszek Smuda.

Michał Jankowski
Michał Jankowski

Faworytem są oczywiście goście, którzy walczą o mistrzostwo Polski, ale podopieczni Henryka Kasperczaka nie mogą pozwolić sobie na kolejną stratę punktów, bo ich sytuacja w tabeli zrobi się nieciekawa. W ostatnich latach Kolejorzowi bardzo dobrze grało się z Górnikiem. - Poprzednie mecze udawało nam się wygrać, ale tym razem czeka nas niesamowita walka. Zabrzanie wrócili na ostatnie miejsce, a przecież nie chcą tam zostać do końca sezonu, więc będą z nami walczyć do upadłego. Musimy zagrać totalnie zdeterminowani - mówi Franciszek Smuda. To spotkanie jest nie tylko ważne dla Górnika, ale również dla Lecha.- Dla nas każdy mecz jest finałem o mistrzostwo Polski - dodaje "Franz".

Jesienią Kolejorz wygrał z Górnikiem 3:0, ale teraz o podobny wynik będzie niezwykle ciężko. W Zabrzu doszło do sporej rewolucji, a do kadry dołączyło kilku nietuzinkowych zawodników. - Nie interesuje mnie jaki to jest teraz zespół. Jeśli chcemy walczyć o Mistrza Polski, to bez względu na to, kto tam gra, musimy wygrać - twierdzi Smuda.

Mimo wszystko lechici do Zabrza nie pojadą pewni kompletu punktów, bo Górnik tanio skóry nie sprzeda. - Świadczy to o tym, że liga polska jest wyrównana. Zespoły z czołówki czasem tracą punkty z drużynami z dołu tabeli. Szczególnie wiosną, gdzie dla niektórych klubów mecz jest o być albo nie być, wszystko jest możliwe - uważa szkoleniowiec Kolejorza.

Niedzielny mecz będzie również pojedynkiem dwóch trenerów, cieszących się w Polsce największą renomą. Ostatnie spotkania obu panów kończyły się lepiej dla drużyn Henryka Kasperczaka. - Kiedyś prasa pisała, że nie wygrałem z Dariuszem Wdowczykiem. Potem okazało się dlaczego. Jeśli chodzi o trenera Kasperczaka to nie patrzę na statystyki. Jesteśmy przyjaciółmi. Miał szczęście, bo dostał po mnie dobrze przygotowaną Wisłę. Tylko dla dobrego kolegi tak się robi. Czasami się śmieje i mówię, że mam już dla niego kolejny przygotowany zespół - żartuje Smuda.

W ostatnich dniach w zajęciach poznańskiej drużyny nie uczestniczyło kilku zawodników. Powoli wszyscy wracają do zdrowia. Semir Stilić trenuje normalnie z drużyną, podobnie jak Sławomir Peszko, który nie odczuwa już skutków kontuzji. Coraz lepiej czują się również Jakub Wilk i Anderson Cueto. - Możemy zagrać w optymalnym składzie - zdradza Smuda. Tygodniowa przerwa w rozgrywkach bardzo dobrze zrobiła lechitom, którzy w ostatnich tygodniach grali co trzy dni. Wypoczęci lechici udadzą się do Zabrza, aby wywalczyć komplet punktów i zachować pozycję lidera.

Nie wiadomo kto zagra w bramce Lecha w tym spotkaniu. Od początku tegorocznych rozgrywek numerem jeden był Ivan Turina, ale prezentował się przeciętnie. W meczu Remes Pucharu Polski, z Wisłą Kraków oraz poprzednim ligowym spotkaniu z Jagiellonią Białystok, w bramce stanął Krzysztof Kotorowski. Była to jednak zmiana z konieczności, bowiem Chorwat był chory. - To jest ruletka. Kotorowski nie wpuścił bramki, ale też nie miał zbyt wielu okazji do tego - mówi Smuda. Istnieje jednak szansa, że to "Kotor" zagra w Zabrzu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×