W rundzie wiosennej Sebastian Mila prowadził zespół Śląska od zwycięstwa do zwycięstwa. Kibice zastanawiali się, jak będzie wyglądała gra tego zawodnika po przerwie zimowej. Już teraz można stwierdzić, że blondwłosy pomocnik prezentuje się jeszcze lepiej niż w ubiegłym roku.
W pierwszym spotkaniu po zimowej przerwie, w którym wrocławianie w Gdańsku zmierzyli się z miejscową Lechią, Mila był najlepszym graczem na boisku i zanotował jedną asystę. W ostatnim ligowym pojedynku były reprezentant Polski dwoił się i troił. To jego podania z głębi pola znacznie ułatwiły sprawę Markowi Gancarczykowi, który zaliczył dwie asysty przy golach Przemysława Łudzińskiego.
Sam Mila w doliczonym czasie gry stanął przed szansą zdobycia bramki z rzutu karnego, jednak nie trafił w światło bramki. Po tym niefortunnym strzale kibice zgromadzeni na stadionie przy ulicy Oporowskiej zaczęli skandować nazwisko piłkarza. On sam za ten czyn dziękował fanom po meczu.
Będący w tak doskonałej formie Sebastian Mila jest na pewno wielkim zagrożeniem dla każdego zespołu. - Trener uczulał nas na Sebastiana Milę. W meczu przeciwko nam również zagrał kilka doskonałych piłek - skomentował po spotkaniu z drużyną z Wrocławia pomocnik Polonii Bytom, Jerzy Brzęczek.
W ostatnim ligowym spotkaniu na Milę spadł jeszcze jeden wielki zaszczyt. Piłkarz, który w zespole prowadzonym przez Ryszarda Tarasiewicza nie spędził jeszcze nawet jednego sezonu, otrzymał opaskę kapitana. - To niemowie uczucie i wspaniałe wyróżnienie - cieszył się po meczu pomocnik.
Niezwykle trudne zadanie czeka graczy Odry Wodzisław, którzy w najbliższą sobotę muszą wyłączyć z gry Sebastiana Milę. W tej chwili jest to kluczowy zawodnik ekipy Ryszarda Tarasiewicza.
W piątek do wrocławskiego klubu napłynęła także inna dobra wiadomość. Tadeusz Socha znalazł się w osiemnastoosobowej kadrze reprezentacji Polski U-21, powołanej przez Andrzeja Zamilskiego na konsultację w Warszawie. Podczas trwania zgrupowania zaplanowane zostało jedno spotkanie towarzyskie.