Pojedynek ucznia z mistrzem

Przegląd Sportowy pisze, że piątkowa konfrontacja Polonii Warszawa z ŁKS-em Łódź to mecz wielu podtekstów. Jednym z nich jest walka Radosława Majewskiego z Piotrem Świerczewskim. Grali ze sobą półtora roku, ale dziś staną po dwóch stronach barykady.

Po raz pierwszy zagrali przeciwko sobie dwa lata temu, gdy Radosław Majewski był wschodzącą gwiazdą drugoligowego Znicza Pruszków, a Piotr Świerczewski kierował grą w Groclinie. Wtedy po stronie 35-letniego wówczas zawodnika było więcej atutów. Popularny "Świr" mógł się pochwalić 70 występami w reprezentacji Polski, a "Maja" nie miał właściwie żadnych sukcesów. Poza tym Świerczewski był już graczem o olbrzymim bagażu doświadczeń, a Majewski dopiero zaczynał przygodę z piłką. Gdy w Polsce każdy kibic znał nazwisko rozgrywającego Groclinu, o wychowanku Znicza słyszeli tylko najbardziej zagorzali kibice niższych lig. Gdy jednak wyszli na boisko szybko okazało się, że różnica między nimi nie jest aż tak duża i 21-letni piłkarz nie był bez szans w konfrontacji z dużo starszym przeciwnikiem. - Trudno było go powstrzymać. To taka mała pchełka, wszędzie biegał, ciągle był przy piłce - wspomina Świerczewski wygrane przez zespół z Grodziska Wielkopolski spotkanie. - Nie raz wspominaliśmy ten mecz. Piotrek mówił, że cały czas plątałem mu się pod nogami. Chciał mnie wtedy za wszelką cenę kopnąć, ale byłem nie do powstrzymania - mówi Majewski, który podczas tamtej konfrontacji zyskał uznanie w oczach prezesa Groclinu.

Młody zawodnik Polonii Warszawa twierdzi, że Piotr był dla niego wówczas wzorem do naśladowania i to od niego uczył się roli środkowego pomocnika: - Świerczewski od samego początku był dla mnie autorytetem. Kariera za granicą, występy w reprezentacji. To robiło wrażenie. Chciałem się jak najwięcej od niego nauczyć, dlatego często prosiłem, aby został po treningu i udzielił mi rad, ot choćby jak mam się uwalniać od obrońców. Zawsze na niego mogłem liczyć. Nigdy nie odmówił.

"Świr był bardzo wymagającym nauczycielem i często ganił młodszego kolegę. W jednym z wywiadów powiedział nawet, że Majewski to nie Messi i nigdy nie zrobi wielkiej kariery na zachodzie. - Krytykowałem go nie po to, by zrobić mu przykrość. Wiedziałem, że to mądry chłopak i potrafi z krytycznych uwag wyciągnąć wnioski - mówi urodzony w Nowym Sączu piłkarz.

W Grodzisku grali potem ze sobą prawie 18 miesięcy, ale w piątkowy wieczór będą starali się wzajemnie wyeliminować. - Myślę, że teraz będzie go trudniej upilnować niż przed laty podczas meczu ze Zniczem. To będzie jednak zadanie całego zespołu, bo w środku mamy siły równe. My gramy trzema pomocnikami, Grodzisk też (Świerczewski ma na myśli Polonię - red). Grodzisk zdobył tylko jeden punkt w dwóch meczach, więc z nami wygrać. Wielu uważa, że jesteśmy skazani na pożarcie, ale powalczymy, by wyrwać Polonii choć punkcik - stwierdza były reprezentant Polski.

Na pewno ozdobą tego spotkania będzie rywalizacja w środku pola między Majewskim, a Świerczewskim. Który okaże się lepszy?

Komentarze (0)