Zlatan Ibrahimović odnosi się we wspomnianej rozmowie do wielu różnych kwestii. Między innymi wraca pamięcią do momentu, w którym zapadała decyzja o jego przeprowadzce z Paryża do Manchesteru. - Obecność Jose Mourinho była decydująca. Klub, z którym w lecie podpisywałem kontrakt, nie był tak silny, jak ten, który opuszczałem. Ale to, że zadzwonił do mnie Mourinho, sprawiło że decyzja okazała się dla mnie o wiele łatwiejsza. Po tym, gdy do mnie zadzwonił, nie miałem problemu, żeby tam przejść - powiedział Ibra.
Piłkarz ciekawie mówił także o swojej przyszłości. - Jestem jak Napoleon, też podbiłem Europę. Teraz czas na podbicie Stanów Zjednoczonych - powiedział sugerując, że niedługo może trafić do MLS. 35-letni zawodnik przed sezonem 2016-17 związał się z Manchesterem United roczną umową.
Podczas ceremonii władze szwedzkiej federacji ogłosiły, że przed stadionem Friends Arena powstanie pomnik Ibrahimovicia. Wysoki na 2,7 metra ma przypominać o najwybitniejszym zawodniku w historii kraju. - Przeważnie takie wyróżnienie spotyka ludzi, który już nie żyją. Ja czuję się żywy... To wielka sprawa - ja umrę, a pomnik zostanie - powiedział zawodnik.
Swoją wypowiedź uzupełnił we wspomnianym wywiadzie. - Gdy sobie myślę, że ten stadion powstał dzięki mnie, to oprócz pomnika powinno się zmienić jego nazwę na mojego imienia - powiedział Szwed. I jeśli ktoś myśli, że to żart, to Zlatan szybko wyjaśnił: - Nie, to nie żart. Naprawdę tak myślę.
ZOBACZ WIDEO Borussia - Legia: Dziennikarz "Bild": Niebezpieczny mecz