ŁKS odebrał Polonii szanse na tytuł?

Czy piątek 13-tego okazał się pechowy dla zespołu Polonii Warszawa? Nie. Łódzki Klub Sportowy, grający w dodatku w osłabionym składzie, nie zawiesił faworyzowanemu rywalowi wysoko poprzeczki. Tak naprawdę pozwolił polonistom na wiele swobody. Czarne Koszule jednak tego nie wykorzystały. Znów szwankowała gra w ofensywie. Polonia sensacyjnie przegrała z ŁKS aż 1:3.

- Przyjechaliśmy z nastawieniem na obronę, a nie na piękny futbol. Mieliśmy grać z kontry i się udało - powiedział na gorąco po spotkaniu na Konwiktorskiej Piotr Świerczewski, który zarówno przed, jak i po meczu wzbudzał najwięcej zainteresowania mediów. "Świr" tego dnia bramki nie strzelił ani nie zaliczył też asysty. Ale walnie przyczynił się do zwycięstwa nad swoim byłym klubem, co dało mu niemałą satysfakcję. Chciał bowiem utrzeć nosa właścicielowi Czarnych Koszul, Józefowi Wojciechowskiemu, z którym jest skonfliktowany, i utarł.

Początek spotkania tak wysokiego zwycięstwa gości nie zapowiadał. Częściej przy piłce utrzymywali się poloniści i to do nich należała inicjatywa. Z ich przewagi nic jednak nie wynikało. Nie potrafili przełamać dobrze funkcjonującej łódzkiej obrony, która grała przecież bez pauzującego za kartki Tomasza Hajty. Polonii nie pomógł także uraz Marcina Adamskiego, który zmuszony był opuścić plac gry już po 27. minutach gry. - Odnowiła mi się kontuzja łydki - mówił po meczu doświadczony defensor.

W pierwszej połowie sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Czarne Koszule były w stanie zagrozić bramce Bogusława Wyparło jedynie uderzeniami z dystansu, a i one nie zmusiły bramkarza ŁKS do interwencji. Wydawało się, że w pierwszych 45 minutach bramki nie padną. Tymczasem w ostatniej minucie pierwszej części gola do szatni zdobył Rafał Kujawa. Powołany do reprezentacji Polski do lat 21 zawodnik popisał się ładnym strzałem pod poprzeczkę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Marcina Smolińskiego. Sebastian Przyrowski był bez szans.

Taki obrót spraw nie dał trenerowi Jackowi Zielińskiemu wyboru - w drugiej połowie zdecydował się zagrać dwoma napastnikami i zwiększyć siłę ognia. Wprowadzenie Krzysztofa Gajtkowskiego zamierzonego skutku jednak nie przyniosło, chociaż "Gajtek" dwukrotnie próbował zaskoczyć Wyparłę strzałami z przewrotki. Przy pierwszym sędzia odgwizdał spalonego, a drugi okazał się zbyt lekki.

Mimo prowadzenia gości, obraz gry po przerwie niewiele się zmienił. Wciąż atakowała Polonia, a rywale skupili się na obronie korzystnego wyniku i kontrach. Zespół Jacka Zielińskiego miał kilka okazji bramkowych, ale nie potrafił zamienić ich na gole. Co ciekawe, większe zagrożenie pod bramką łodzian stwarzali warszawscy obrońcy, a nie gracze ofensywni. Szczęścia próbował kilka razy Tomasz Jodłowiec, jednak ani jego „główka”, ani uderzenie z dystansu nie znalazły drogi do siatki. W 72. minucie minimalnie chybił natomiast drugi stoper Polonii, Piotr Dziewicki.

Niewykorzystane okazje zemściły się na polonistach bezlitośnie. Łodzianom tego dnia koncertowo wychodziły kontrataki. W 76. minucie gry podwyższyli rezultat na 0:2. Akcję wyprowadził Smoliński i zagrał do Wahana Gevorgiana. Naturalizowany Polak odegrał z kolei do niepilnowanego Adama Czerkasa, któremu nie pozostało nic innego, jak tylko wpakować piłkę do siatki. Niespełna dwanaście minut później było już 0:3. Bohaterami sytuacji znów okazali się Gevorgian i Czerkas. Tym razem jednak to napastnik ŁKS wcielił się w rolę asystującego. Fatalny błąd przy tej akcji popełnił Dziewicki.

Łodzianie gromili przeciwnika, ale Polonia broni nie składała. Opłaciło się bowiem Czarnym Koszulom udało się zdobyć honorowego gola. Na listę strzelców wpisał się Daniel Mąka, który zaskoczył Wyparłę mocnym strzałem w krótki róg.

- Przed meczem zwycięstwo, a nawet remis wzięlibyśmy w ciemno, dlatego jesteśmy tym bardziej szczęśliwi, że udało się wywalczyć trzy punkty na tak ciężkim terenie - przyznał po spotkaniu bramkarz ŁKS, Bogusław Wyparło. Gracze Grzegorza Wesołowskiego odnieśli trzecie zwycięstwo w trzecim wiosennym ligowym starciu. Polonia natomiast wiosną jeszcze nie wygrała, a jej szanse na mistrzostwo kraju maleją coraz szybciej.

Polonia Warszawa - ŁKS Łódź 1:3 (0:1)

0:1 - Kujawa 45'

0:2 - Czerkas 76'

0:3 - Gevorgyan 88'

1:3 - Mąka 90+1'

Składy:

Polonia Warszawa: Przyrowski - Mynar, Jodłowiec, Dziewicki, Lazarevski (59' Mąka) - Lato, Majewski (84' Jaroń), Trałka, Piątek, Mierzejewski (46' Gajtkowski) - Ivanovski.

ŁKS Łódź: Wyparło - Radżius, Ognjanović, Adamski (27' Kujawa), Papeckys - Gevorgyan, Świerczewski, Sierant, Biskup, Smoliński (89' Mordzakowski) - Czerkas.

Żółte kartki: Piątek, Mynar, Jodłowiec (Polonia).

Sędzia: Mariusz Żak (Sosnowiec).

Widzów: 3000.

Najlepszy piłkarz Polonii: Tomasz Jodłowiec.

Najlepszy piłkarz ŁKS: Marcin Smoliński.

Najlepszy piłkarz meczu: Marcin Smoliński.

Komentarze (0)