Nowak wraca do gry

Przegląd Sportowy donosi, że Dawid Nowak po kilkumiesięcznej nieobecności spowodowanej kontuzjami w końcu wraca do gry. Wraca i od razu ma szansę wystąpić w meczu z mistrzem Polski, bowiem w sobotnie popołudnie PGE GKS Bełchatów podejmuje na własnym stadionie właśnie krakowską Wisłę.

W grudniu ubiegłego roku Dawid Nowak po 19 minutach gry w meczu Legia - PGE GKS opuścił boisko z grymasem bólu na twarzy. - Dostałem takiego kopa, że na drugi dzień zrobił mi się krwiak na pół uda - wspomina tamto feralne zdarzenie napastnik z Bełchatowa.

Po kilku miesiącach rekonwalescencji (po drodze leczył jeszcze kontuzje pachwiny) Nowak jest już zdrowy i wraca na boisko. Możliwe, że wystąpi w spotkaniu z Wisłą. - Dla mnie to bez różnicy, z kim trzeba się zmierzyć. Ważne, bym w końcu zaczął kopać piłkę - stwierdza wychowanek Unii Hrubieszów.

Czy zacznie? - Dawid wygląda już na zdrowego, ale proszę zaznaczyć: przyjrzę mu się uważnie dzisiaj podczas treningu i jeśli nie będzie odczuwał skutków urazu, wezmę go pod uwagę przy ustalaniu składu. Jeśli jednak pojawią się wątpliwości, na pewno nie zaryzykuję jego zdrowia - mówi trener GKS Rafał Ulatowski.

Ulatowski, który jest jednocześnie menedżerem klubu i asystentem szkoleniowca reprezentacji Leo Beenhakkera, już kilka razy na życzenie Holendra próbował zabrać młodego napastnika na zgrupowanie kadry. Najpierw sam Beenhakker powołał go na towarzyskie spotkanie z Estonią. - No i na kilka dni przed wyjazdem okazało się, że owszem pojadę, ale nie do Wronek tylko do lekarza. Trzeba było zrobić artroskopię kolana - opowiada 25-letni zawodnik.

W ubiegłym roku Nowak znowu miał wybrać się na obóz z kadrą do Turcji. Znowu scenariusz się powtórzył i piłkarz musiał leczyć kontuzję odniesioną we wspomnianym meczu z Legią. W lutym sytuacja się powtórzyła. Tym razem Nowak nabawił się urazu na klubowym zgrupowaniu i nie mógł pojechać z kadrą do Portugalii. - Sam nie wiem, co się ze mną dzieje. Te urazy przed wyjazdami na kadrę to nie wszystko. Miałem już kilka razy skręconą kostkę. Pół roku po tym, jak w ogóle trafiłem do tej drużyny, złamałem obojczyk w sparingowym meczu z Ruchem. To jakaś masakra - podsumowuje pechowiec z Bełchatowa.

Teraz wszyscy mają nadzieję, że to koniec fatalnego okresu dla Nowaka. - Mam nadzieję, że chłopak wyleczył się już na dobre, że całkowicie wyczerpał już limit kontuzji na całą karierę. Na pewno przyda się drużynie. Umiejętności ma niebanalne, to jasne. Tyle że jego forma to na razie wielka niewiadoma - przekonuje Ulatowski.

Komentarze (0)