Oddaję się do dyspozycji zarządu - komentarze po meczu Polonia Bytom - Ruch Chorzów

Piłkarze Polonii Bytom przegrali drugi raz z rzędu w wymiarze 0:3. Przed tygodniem ulegli Śląskowi Wrocław, teraz lepsi okazali się Niebiescy z Chorzowa. Atmosfera w bytomskiej szatni nie jest dobra i wszystko wskazuje na to, że przy Olimpijskiej szykują się "gorące dni".

Bogusław Pietrzak (trener Ruchu): Dziękuję swoim zawodnikom, że stworzyli takie widowisko, zostawili ogrom zdrowia. W poprzednich meczach też stracili wiele zdrowia, ale z innym skutkiem. Trudno jest po takim bardzo emocjonującym meczu cokolwiek sensownego powiedzieć. Myślę, że w końcu udało nam się strzelić bramki. Jak otwarliśmy przysłowiowy worek, to zupełnie inaczej nam się grało.

Marek Motyka (trener Polonii): W najczarniejszych snach nie spodziewałem się takiego wyniku. Wierzyłem w zwycięstwo, że się odbudujemy po przegranej ze Śląskiem Wrocław. Przyszło mi przeżyć wpadkę i ciężko mi jest ją przeanalizować bezpośrednio po gwizdku. Nie mam pretensji do zawodników, wszystko biorę na siebie. Zdaję sobie sprawę z tego, że ludzie chcą głowy, i to najprawdopodobniej mojej. Przeżywam bardzo trudne chwile, ale jestem człowiekiem który odpowiada za zespół i za te dwie wysokie porażki również. Oddaję się do dyspozycji zarządu.

Michał Zieliński (Polonia Bytom): Jednym słowem blamaż w naszym wykonaniu. Derby Śląska, miały się w nas wyzwolić dodatkowe pokłady ambicji, wolę walki i zwycięstwa. Przegraliśmy z kretesem, ale ja powiem tak: Polonia już z nie takich opałów potrafiła się wydostać, więc teraz też damy radę. A co do naszej sytuacji w tabeli, to nie mamy prawa oglądać się na inne zespoły. Jeśli sami sobie nie pomożemy i nie zaczniemy wygrywać, to nikt za nas tego nie zrobi.

Artur Sobiech (Ruch Chorzów): W dotychczasowych spotkaniach brakowało nam boiskowego szczęścia. W meczu z Górnikiem decydująca bramka padła po stałym fragmencie gry, a w Gdańsku stwarzaliśmy sobie sytuacje, których nie potrafiliśmy wykorzystać. Brakowało przysłowiowej kropki nad "i", ale na szczęście dziś było znacznie lepiej. W sytuacji bramkowej zdołałem wbić piłkę do siatki... brzuchem.

Michal Pesković (Polonia Bytom): Najbardziej boli mnie to, że straciliśmy bramki podobne do tych we Wrocławiu. Nie wyciągamy żadnych wniosków z popełnionych błędów.

Źródło artykułu: