- Potrzebowałem przerwy. Musiałem skoncentrować się na innych sprawach, ale przez ostatnie pół roku mnie nosiło. Nie mogłem wytrzymać w domu. Telefon nie dzwonił bez przerwy, bo często go wyłączałem - śmieje się Smuda.
"Franz" ostatnimi czasy nie próżnował. Odwiedził Manuela Arboledę, który kupił kolumbijski klub Tolima Real. - Ta praca jest jak narkotyk. Dobrze, że Manuel mnie zaprosił. Zobaczyłem, jak to funkcjonuje u niego. Widziałem tam mnóstwo ciekawych chłopców. Oni cały czas grają w piłkę i rozwijają się dużo szybciej niż nasi juniorzy. Mają prawdziwy bum na futbol. Nie ukrywam, że wrażenie zrobił na mnie też kraj. Zjadłem sporo owoców, zwiedzałem trochę, ale nie jechałem tam się wygrzewać - zaznacza nowy szkoleniowiec Górnika Łęczna.
Początek pracy nie będzie łatwy. Smuda zacznie walkę o utrzymanie z łęcznianami od meczu na stadionie Legii Warszawa, dodatkowo jego zespół zajmuje ostatnie miejsce w Lotto Ekstraklasie.
- To nieistotne, na której pozycji jesteśmy. Mamy przecież podział punktów. Nie wiem, czy moi piłkarze są podłamani. Przez dwa dni wiele zobaczyć się nie da. Ustawiłem ich na swój sposób, reszta funkcjonuje jak dawniej - mówi Smuda.
ZOBACZ WIDEO Bóg, futbol, Borussia. Polak, który zatrzymał papież
Górnik znany był z topornego stylu. Pod tym względem lubelska drużyna wiedzie w lidze prym. - Po to przyszedłem, żeby coś poprawić. Jeśli ktoś nie lubi oglądać naszej piłki, niech tego nie robi. Oczywiście postaram się ulepszyć grę. Z każdego zespołu można wykrzesać więcej - deklaruje "Franz".
- Powiedziałem piłkarzom, że trzeba zakasać rękawy i ruszyć do pracy. Czeka ich trudny styczeń. Może dokonamy też wzmocnień na miarę klubu. Nie chcemy tylko uzupełniać kadry - kończy były selekcjoner.