Jerzy Dudek dla WP SportoweFakty: Robert Lewandowski został skrzywdzony

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Fot. Michał Chwieduk/Fokusmedia / Na zdjęciu: Jerzy Dudek i Jacek Krzynówek
Newspix / Fot. Michał Chwieduk/Fokusmedia / Na zdjęciu: Jerzy Dudek i Jacek Krzynówek
zdjęcie autora artykułu

Robert Lewandowski jest numerem jeden, ranking Złotej Piłki jest dla niego krzywdzący. Arkadiusz Milik jest wart 32 mln euro, a transfer Bartosza Kapustki to błąd. Mecz Legii z Realem był zaś skandaliczny. Tak uważa nasz były bramkarz Jerzy Dudek.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

WP SportoweFakty: Robert Lewandowski jest najlepszym środkowym napastnikiem na świecie? [/b]  Jerzy Dudek: - Tak i moim zdaniem powinien być w trójce najlepszych piłkarzy.

Czyli też pan uważa, że wyniki głosowania na Złotą Piłkę są absurdalne?  - Absurdalny ranking, ale też wiadomo jak wygląda. Dziennikarz głosuje na trzech zawodników, wybór jest ograniczony. My na Roberta patrzymy z sentymentem. Szesnaste miejsce jest dla niego absolutnie krzywdzące. No, przynajmniej powinien być w najlepszej dziesiątce.

ZOBACZ WIDEO Jerzy Dudek: To najlepszy rok reprezentacji po '82

Kibicował pan, żeby podpisał nową umowę z Bayernem? Czy może czekał pan jednak na transfer do Realu?  - Ja bym oczywiście widział go w Realu. Klub miał co prawda zakaz transferowy, ale został skrócony. Mam nadzieję, że to będzie inspiracją dla Roberta, zobaczymy, jak się ten sezon skończy. Z drugiej strony on lubi stabilizację, a jego żona jest w ciąży. I do tego dobrze się czują w Niemczech.

Jak pan widzi jego szanse w Realu?  - Zawsze bardzo dużo dziennikarzy o niego pyta. Ludzie wiedzą, jaką ma reputację, sam ją sobie wypracował. Najważniejsze jest, jak bardzo Zinedine Zidane ufa Karimowi Benzemie. Francuz jest głównym konkurentem Lewandowskiego. Dopóki Benzema będzie w Realu, dopóty transfer Roberta nie dojdzie do skutku.

Reprezentacja Polski w tym roku ugrała maksimum?  - Niedosyt jest zawsze, gdy odpada się w ćwierćfinale mistrzostw Europy, a drużyna, która nas pokonała, tym mistrzem zostaje. Na dodatek dużych różnic między Polską i Portugalią nie było. Moim zdaniem to i tak najlepszy rok reprezentacji Polski od 1982 roku. Dobrze wyglądamy, kibice zabijają się o bilety. Gdy Portugalia zdobywała mistrzostwo Europy, to pomyślał pan: To przecież mogliśmy być my.  - Absolutnie tak. Kiedy analizowaliśmy Portugalię przed meczem z nami, to wszyscy mówili, że to ich najsłabsza kadra, grająca bez przekonania, bez skutecznego ataku. I był dobry plan, żeby z nią wygrać. Dziś jednak powiedzenie, że to najsłabszy mistrz Europy byłoby ciosem poniżej pasa. To był po prostu skuteczny zespół.

Adam Nawałka powinien na rzuty karne zmienić bramkarza? Ponoć potrzebowaliśmy w bramce odrobiny szaleństwa, a Łukasz Fabiański gwarantuje tylko i aż, spokój i opanowanie.  - Po karnych możemy sobie dyskutować. Pamiętam Louisa Van Gaala, który na mistrzostwach świata w 2014 roku zmienił bramkarza i Tim Krul obronił dwa strzały, a Holandia awansowała dalej. Takie rzeczy są możliwe, a to jest kwestia decyzji. Choć być może Łukaszowi zabrakło odrobiny złości.

Po Euro kilku piłkarzy zmieniło kluby, pobiło rekord Jerzego Dudka, niegdyś najdroższego polskiego piłkarza.  - Z dużym zachwytem patrzyłem na te transfery. Mój utrzymał się przez 15 lat. To już było obciachowe, że niecałe 8 mln euro tak długi czas było największą kwotą. Wiedziałem, że to jest kwestia chwili, skoro chłopaki tak dobrze grali. Wiadomo, że za pomocników płaci się zawsze mniej, więc kwota, za jaką Grzegorz Krychowiak trafił do PSG, może być zaskakująca. Jednak w przypadku Arkadiusza Milika, który strzelał gole i w kadrze i w Ajaksie - już nie. Milik jest wart tych 32 mln euro.

I teraz taki Krychowiak ma w Paryżu poważne problemy. Powinien szybko uciekać czy jednak cierpliwie czekać?  - Każdy piłkarz musi mieć świadomość, czy jest w stanie walczyć i zdobyć zaufanie trenera. To do zawodnika należy decyzja, czego on tak naprawdę potrzebuje. Grzesiek na pewno musi być w rytmie meczowym, żeby pokazać się ze swojej najlepszej strony.

Angielska piłka, którą pan zna doskonale, brutalnie zweryfikowała za to możliwości Bartosza Kapustki.  - Tu jest większy problem. To nie jest liga dla tak młodego, technicznego zawodnika. Musiałby mu trener dawać mnóstwo szans, a tam nie ma nawet pół minuty, żeby się pokazać. To bardzo smutne. Nie wiem, kto mu doradzał ten transfer, ale widać, że ktoś chciał go na siłę wypchnąć z Cracovii. I to źle się skończyło. On musi podjąć radykalną decyzję i po świętach zmieniać klub. Szkoda czasu, jest za młody aby nie grać.

Mamy w końcu wymarzonego rozgrywającego w postaci Piotra Zielińskiego?  - Na pewno jest piłkarzem o bardzo dużym potencjale, a my marzymy, żeby mieć swojego Zinedine'a Zidane'a. Zawsze mieliśmy świetnych defensywnych pomocników, jak teraz Krychowiak czy wcześniej Piotr Świerczewski. Oby Piotrek się rozwijał, ma wszystko czego potrzeba: przegląd pola, dobrą grę obiema nogami, dobry strzał.

Co pan sobie myślał, gdy widział jak Legia Warszawa remisuje z Realem?  - Scenariusz tego meczu od początku był skandaliczny. Było jak na treningu. Takim zawodnikom wystarcza motywacji na pół godziny. Później, jak się mecz układa, to myślisz, jak zaoszczędzić siły, bo za trzy dni ważny mecz. To było spotkanie bez atmosfery i to udzieliło się piłkarzom z Madrytu. Legia dobrze to wykorzystała, mogła doprowadzić do niesamowitej niespodzianki.

Dołączał pan do chóru krytyków, którzy twierdzili po pierwszych meczach, że Legia nie nadaje się do Ligi Mistrzów?  - Początek był dramatyczny. Różnica była za duża i malkontenci polskiej ligi mieli argument, żeby powiedzieć, że jesteśmy daleko w tyle. Legia wylosowała też trzech najtrudniejszych przeciwników, na jakich mogła trafić. Nie pomogła jej letnia rewolucja, zmiana trenera – takich rzeczy nie robi się przed Ligą Mistrzów. To nie była trafiona decyzja i klub początkowo płacił za to ogromną cenę. Na szczęście zespół po kolejnej zmianie trenera przeszedł drogę od zera do bohatera.

Kto panu w tym mijającym roku najbardziej zaimponował?  - Oprócz Lewandowskiego? Bo chyba tak trzeba na to patrzeć. Robert od dawna utrzymuje wysoki poziom. Jak przez dwa tygodnie nie strzeli gola, to ludzie mówią już o kryzysie. Jest postacią numer jeden.

Rozmawiał Jacek Stańczyk
Źródło artykułu: