Nie możemy patrzeć na innych - rozmowa z Mateuszem Kowalskim, obrońcą Piasta Gliwice

Wygrywać swoje mecze, nie oglądając się na innych. Piast musi przede wszystkim sam gromadzić punkty. Obrońca beniaminka - Mateusz Kowalski nie ma wątpliwości, że ewentualne zwycięstwo nad Jagiellonią Białystok, niezależnie od wyników pozostałych spotkań, postawi gliwiczan w dobrej sytuacji przed przerwą w rozgrywkach ekstraklasy, spowodowaną spotkaniami eliminacyjnymi Mistrzostw Świata.

Agnieszka Kiołbasa: W miniony weekend, pokonując Arkę na jej niełatwym terenie, odnieśliście drugie zwycięstwo tej wiosny. Spodziewałeś się, że przywieziecie z Gdyni trzy punkty?

Mateusz Kowalski: - Wiadomo, że jadąc na Arkę może nie staliśmy na straconej pozycji, ale remis bralibyśmy w ciemno. Tymczasem udało się nam tam wygrać. Gdynia to jak powiedziałaś ciężki teren i my bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa. Przemierzyliśmy tyle kilometrów i wróciliśmy do Gliwic z kompletem punktów.

Teraz przed wami starcie z Jagiellonią Białystok, już ostatnie w Wodzisławiu Śląskim. Rywal wymagający, ale drużyny, które są za wami w tabeli, czekają jeszcze trudniejsze spotkania, bo Górnik jedzie do Warszawy na mecz z Legią, a Cracovia zagra derby z Wisłą...

- Wbrew pozorom wcale nie mamy łatwego meczu, bo Jagiellonia jest w gazie. Ostatnio pokonała Legię, ale naszych rywali w walce o utrzymanie czekają na pewno trudniejsze mecze. Górnik zagra w Warszawie m.in. My nie możemy jednak patrzeć na innych. Pierwsze co musimy zrobić, to wygrać z Jagiellonią. Wtedy nasza sytuacja się poprawi i do tej krótkiej przerwy w rozgrywkach przystąpimy spokojniejsi.

W piątkowym meczu najwięcej uwagi będziecie musieli poświęcić napastnikom Jagiellonii. Tomasz Frankowski i Kamil Grosicki tej wiosny napsuli już sporo krwi obrońcom rywali...

- Wiadomo, że Tomek Frankowski strzelił już mnóstwo bramek w tej lidze i jest znakomitym napastnikiem, ale na meczach ligowych trzeba być skupionym na każdym zawodniku rywala, a nie tylko w tym przypadku na Tomku Frankowskim i Kamilu Grosickim,. Na pewno jednak to na nich będziemy musieli zwrócić większą uwagę, bo oni są mocnym punktem zespołu Jagiellonii.

Wy w tych ostatnich meczach zagraliście naprawdę dobrze w obronie. W trzech spotkaniach straciliście dwie bramki. Z postawy w tyłach na pewno możecie być zadowoleni...

- Może ta nasza gra obronna nie wygląda znakomicie, ale na pewno przyzwoicie. Nie bronimy jednak tylko my obrońcy, ale cały zespół. Ta gra defensywna zaczyna się już od naszych napastników. To oni są tak jakby naszymi pierwszymi obrońcami. Myślę, że to naprawdę nieźle nam wychodzi.

W meczu z Arką wybiegłeś w wyjściowym składzie Piasta. Tym samym doczekałeś się tego, o czym wspominałeś na początku lutego. Wraz z Kamilem Glikiem utworzyliście najmłodszy duet stoperów w ekstraklasie...

- Dokładnie (śmiech). Kamil gra od początku tej wiosny w pierwszym składzie. Ja wskoczyłem do niego dopiero teraz w meczu z Arką. Wynik był jednak pozytywny. Wygraliśmy, nie straciliśmy bramki. Nasza gra wyglądała chyba całkiem nieźle.

Sądzisz, że po tak udanym występie w piątek również zagrasz w pierwszym składzie?

- Na pewno chciałbym (śmiech). Decydujące słowo będzie należało jednak do trenera. To on podejmie decyzję na zgrupowaniu w Kamieniu odnośnie tego, kto będzie grał. Ja mogę tylko trenować i pokazywać się z jak najlepszej strony.

W tym sezonie ta rywalizacja w lidze jest niezwykle ciekawa. Zwłaszcza w tej dolnej części tabeli. Na dzień dzisiejszy chyba nie ma zespołu, który by o nic nie walczył...

- Na górze tabeli i na dole jest duży ścisk. Nawet siódme miejsce jest zagrożone tym spadkiem. ŁKS Łódź, Ruch Chorzów czy Arka Gdynia nadal muszą zdobywać punkty, bo jeszcze wszystko się może zdarzyć. Nie ma zespołu, który by o coś nie grał, dlatego ta liga jest tak niesamowicie ciekawa.

Wy wbrew temu, co mówili i pisali inni, nadal macie spore szanse na pozostanie w ekstraklasie. Widać wcale nie stoicie z góry na straconej pozycji...

- Wiadomo, że media muszą mieć o czym mówić. Po meczu z Cracovią postawiono nas na pozycji przegranej, ale jeszcze jest tyle kolejek do końca, że im udowodnimy, że się pomylili, wyciągając takie wnioski po meczu z Cracovią. Na pewno jeszcze zagramy im na nosie.

Źródło artykułu: