- Siedzę na ławce i jest to dla mnie przykra i do końca niezrozumiała sytuacja. Jeszcze w II lidze, grając na lewym skrzydle, strzeliłem kilkanaście bramek. Nie mam pojęcia, dlaczego teraz nie gram - powiedział Gazecie Wyborczej Marcin Wachowicz.
W rundzie jesiennej obecnych rozgrywek "Wachu" cieszył się miejscem w podstawowej jedenastce Arki i tworzył niezły duet ze Zbigniewem Zakrzewskim. Zimą jednak piłkarz zaufanie Czesława Michniewicza. - Wszystko układało się dobrze. Aż do zimowej przerwy. Wówczas trener zmienił koncepcję i postawił na "Zakiego" i Damiana Nawrocika. Teraz na szpicy gra z kolei Przemek Trytko, a ja siedzę na ławce - dodał.
Obecnie Wachowicz nie ma większych szans na grę w ataku, gdyż to miejsce jest zarezerwowane dla Przemysława Trytko. Tyle że w ostatnim spotkaniu z Piastem Gliwice 28-letni zawodnik dobrze zaprezentował się na skrzydle, gdzie wprowadził sporo ożywienia w poczynania ofensywne Arki. Niewykluczone więc, że w sobotnim meczu z Lechem Poznań otrzyma wreszcie szansę występu od pierwszego gwizdka sędziego. - Na treningach nie składam broni, daję z siebie wszystko i jeśli będzie trzeba, mogę grać na każdej pozycji - zdeklarował.
Wachowicz nie zastanawia się na razie, czy w razie dalszego przesiadywania na ławce rezerwowych opuści zespół z Gdyni. - Nie zakładam tak czarnego scenariusza. Mam nadzieję, że odzyskam miejsce w składzie, bo ja i rodzina czujemy się w Gdyni znakomicie. Szkoda by było wyjeżdżać, ale jeśli nic się nie zmieni, to będę musiał pomyśleć o swojej przyszłości - zakończył.