Franciszek Smuda: Najlepiej nie patrzeć na innych

Gdyby Lech Poznań pokonał w minionej kolejce Górnika Zabrze miałby, na dziesięć kolejek przed końcem sezonu, pięć punktów przewagi nad drugą w tabeli Legią Warszawa. Lechitom nie udało się jednak zwyciężyć i w pełni wykorzystać potknięć rywali do tytułu Mistrza Polski. - Nie da się wygrać wszystkich meczów - mówi Franciszek Smuda, który chce, aby jego piłkarze nie zwracali uwagi na spotkania rywali, a koncentrowali się na własnych poczynaniach.

W minionej kolejce poznaniacy przed swoim meczem, znali wyniki wszystkich rywali do walki o mistrzostwo Polski. Nie wykorzystali jednak w pełni potknięć Legii Warszawa, Wisły Kraków oraz Polonii Warszawa i tylko zremisowali z Górnikiem Zabrze. - Nie da się grać jak z nut wszystkich spotkań. Nawet Barcelona miała kryzys. W piłce nie można mieć karty na zwycięstwa w każdym meczu - mówi Franciszek Smuda.

Trener Kolejorza wolałby nie znać wyników rywali i skupić się jedynie na grze swojej drużyny. W najbliższej kolejce Lech w sobotę zmierzy się z Arką Gdynia i będzie znał już rezultat spotkania Legii z Górnikiem Zabrzem, które odbędzie się dzień wcześniej. - Wolę grać mecze równolegle. Gdy znamy wynik Legii to nie wpływa na nas dodatnio, a może nawet ujemnie - opowiada Smuda. - Najlepiej jak nie będziemy zwracali uwagi na inne zespoły. Musimy wygrywać i koncentrować się na własnych meczach.

Szkoleniowiec Lecha nie zastanawiał się ile punktów potrzebnych jest do zdobycia mistrzostwa Polski. - Nie liczyłem ile zwycięstw nam potrzeba, ale bardzo ważne będzie dla nas najbliższych pięć meczów - mówi "Franz". Poznaniacy mają jeszcze do rozegrania mecze z całą czołówką. Najbliższy z nich już na początku kwietnia. Do stolicy Wielkopolski przyjedzie Wisła Kraków. Smudę martwi fakt, że nie będzie mógł się do tego spotkania przygotowywać w optymalnym składzie, bowiem aż sześciu lechitów wyjedzie na zgrupowania swoich reprezentacji. - Zawsze po tych przyjazdach z reprezentacji ciężko się pozbierać. Na szczęście Hernan Rengifo wróci tym razem już dwa dni przed meczem. Poza tym lepsze wyjazdy na kadrę, niż jakieś kontuzje - mówi Smuda nawiązując do urazu Pawła Brożka. Lechitów może pocieszać fakt, że gdy w rundzie jesiennej ograli krakowski zespół 4:1, to kilka dni wcześniej równie spora liczba zawodników przebywała na zgrupowaniach z reprezentacjami.

Kolejnym pozytywem dla Lecha w perspektywie walki o mistrzostwo Polski, jest liczba meczów na własnym stadionie. Aż sześć, z dziesięciu, spotkań odbędzie się w Poznaniu. Smuda jednak nie boi się meczów na terenie rywala. - Lubię grać na wyjazdach. Wpajam moim zawodnikom, że niezależnie od boiska to my musimy narzucać swój styl gry. W przeciwnym wypadku nie będziemy wygrywać - uważa "Franz".

Lech w dwóch z trzech tegorocznych meczów ligowych strzelał bramki w doliczonym czasie gry, co w ostateczności dało lechitom trzy punkty więcej. Czy to efekt szczęścia? - Jeśli gra się dobrze, to zawsze ma się szczęście. My go potrzebujemy cały czas - zakończył Franciszek Smuda.

Źródło artykułu: