- Chciałbym abyśmy rozegrali świetne spotkanie, z dużą ilości sytuacji bramkowych i składnych akcji. Wtedy na pewno wygramy - mówił przed meczem trener Lecha, Franciszek Smuda. Z jego marzeń wyniknęło jednak niewiele, bowiem zabrakło wszystkich elementów, które wymienił.
W pierwszym składzie Arki wybiegło czterech byłych lechitów. Na trybunach zasiadła spora grupa kibiców z Gdyni, którzy są zaprzyjaźnieni z poznańskimi fanami. Na boisku nie było jednak miejsca na sentymenty. Najlepiej świadczy o tym sytuacja z 23. minuty, gdy Maciej Scherfchen brutalnie zaatakował Bartosza Bosackiego, a ten rzucił się na swojego kolegę. "Szeryf" nie pozostał dłużny, czego efektem były żółte kartki dla obu zawodników.
Obie drużyny potrzebowały punktów w tym spotkaniu. Lech walczy o tytuł Mistrza Polski i mógł uciec Legii Warszawa na pięć punktów, z kolei sytuacja w tabeli Arki jest coraz mniej ciekawa. Faworytem meczu byli oczywiście gospodarze i to oni narzucili swój styl gry gdynianom. Już w 6. minucie bliski szczęścia był Rafał Murawski, którego strzał odbił się rykoszetem i piłka przeleciała tuż nad poprzeczką. Swojej szansy szukali również Tomasz Bandrowski, Semir Stilić oraz Sławomir Peszko. Obyło się jednak bez większego zagrożenia.
Lech mógł, a nawet powinien, objąć prowadzenie w 35. minucie. Peszko zagrał do Stilicia, który stojąc metr od pustej bramki trafił w poprzeczkę. Dobitka Manuela Arboledy została zablokowana. W szeregach Arki w pierwszej połowie uderzać na bramkę Krzysztofa Kotorowskiego próbowali Marcin Wachowicz, Bartosz Ława oraz Zbigniew Zakrzewski.
Kibice liczący na większe emocje w drugiej połowie musieli się srogo rozczarować. Poziom widowiska był jeszcze słabszy. Tuż po rozpoczęciu gry, mógł co prawda zdobyć gola Dimitrije Injać, lecz Norbert Witkowski z trudem obronił jego strzał z pola karnego. Prowadzenie mogła objąć również Arka. W 57. minucie z 17. metrów ładnym uderzeniem z woleja popisał się Bartosz Karwan i Kotorowski z trudem wybił piłkę na rzut rożny. W odpowiedzi z przewrotki uderzał Grzegorz Wojtkowiak, ale jego uderzenie, podobnie jak dobitka Arboledy, zostało zablokowane przez obrońców.
W 76. minucie Wachowicz nie wykorzystał błędu wprowadzonego chwilę wcześniej na boisko Hernana Rengifo i posłał futbolówkę obok bramki. Peruwiańczyk o dziwo nie rozpoczął meczu w pierwszym składzie. - Od tego rozpoczęło się całe zamieszanie ze składem. W piątek wieczorem coś przeskoczyło mu w szyi. Dopiero rano zaczął się w miarę normalnie ruszać - tłumaczył Smuda. Rengifo zagrał ponad 20 minut, ale wyróżnił się tylko kilkoma stratami piłek, co do furii doprowadzało kibiców Kolejorza. W 81. minucie stworzył jednak zagrożenie pod bramką Arki, gdy z 18. metrów uderzył ponad poprzeczką. Chwilę później efektownie strzelał Stilić, lecz dobrze ustawiony Witkowski pewnie złapał futbolówkę.
W ostatnich minutach Lech w rozpaczliwy sposób próbował atakować, aby zdobyć wymarzony komplet punktów. Obrona gości spisywała się jednak bez zarzutów i gdynianom udało się wywalczyć remis, co bardzo ich zadowoliło.
Lech Poznań - Arka Gdynia 0:0
Składy:
Lech Poznań: Kotorowski - Wojtkowiak, Arboleda, Bosacki, Djurdjević (56' Wilk) - Injać, Bandrowski, Murawski, Peszko (68' Rengifo), Stilić - Robert Lewandowski.
Arka Gdynia: Witkowski - Sokołowski, Żuraw, Łabędzki, Telichowski - Karwan, Scherfchen, Ława, Lubenow (84' Moskalewicz), Wachowicz (80' Pietroń), Zakrzewski (74' Trytko).
Żółte kartki: Bosacki (Lech) oraz Scherfchen, Żuraw, Sokołowski (Arka).
Sędzia: Jacek Walczyński (Lublin).
Widzów: 16 000.
Najlepszy piłkarz Lecha: Dimitrije Injać.
Najlepszy piłkarz Arki: Bartosz Ława.
Najlepszy piłkarz meczu: Dimitrije Injać.