W tym meczu pokazałem, że stać mnie na troszeczkę więcej - rozmowa z Jackiem Trzeciakiem, zawodnikiem Polonii Bytom

W dużej mierze dzięki dobrej grze w środku boiska drużyna Polonii Bytom pokonała Lechię w ważnym meczu wyjazdowym w Gdańsku. Duży wkład w to zwycięstwo miał kapitan bytomian, Jacek Trzeciak.

Michał Gałęzewski Zmiana trenera was zmobilizowała w meczu z Lechią?

Jacek Trzeciak: Wiadomo, że nowy trener, który przychodzi do klubu coś zmienia i pokazuje coś innego, ma swoją taktykę. Ten trener również gdy do nas przyszedł starał się pewne rzeczy wpoić. Nie można wymyślić nic wielkiego, ale starał się z nami rozmawiać. Widocznie przyniosło to efekty.

Czy ta zmiana wnioskuje dobre czasy dla Polonii?

- Nie chcę prorokować, bo ciężko cokolwiek powiedzieć. Gdybym coś powiedział, to może obraziłbym tamtego trenera? Jemu również należą się pochwały za zasługi. Jak będzie? Zobaczymy, czas pokaże.

Będziecie mieć teraz dużo czasu na to, aby się dostosować do nowego trenera...

- Oczywiście, że tak. Mamy dwa tygodnie i wiemy, że trener zaplanował obóz, który nas skonsoliduje. Nie wiadomo jeszcze gdzie on będzie, najprawdopodobniej w Dzierżoniowie. Jest to dobry pomysł, bo wspólny czas da bardzo dużo. Trener chce z nami porozmawiać, poznać nas. Wiadomo, że w tydzień trudno się z wszystkimi zapoznać.

Wygraliście z Lechią. Na pewno ważne były trzy punkty w tym spotkaniu.

- Były bardzo ważne. W przeciągu całej rundy chyba nawet najważniejsze. W pierwszej rundzie gra się po to, aby mieć jak najwięcej punktów, a w drugiej po to, aby zapewnić sobie utrzymanie. Trzy punkty po ostatnich naszych wynikach są naprawdę na wagę złota.

Co było waszym kluczem do sukcesu? Dobra gra w defensywie i kontrataki?

- Jeżeli chodzi o nas, to tak. Mieliśmy pewne założenia i wykonaliśmy je w 85 proc. To wystarczyło na to, żeby strzelić bramkę i przede wszystkim jej nie stracić.

"Wejście smoka" miał też Michał Zieliński...

- Tak, to prawda. Michał po raz kolejny udowodnił, że jest takim zawodnikiem, który jak wchodzi, pokazuje się z dobrej strony. Nie chcę tutaj prorokować, ale wydaje mi się, że w ostatnim czasie jest najlepszym zmianowym w polskiej lidze (śmiech). Wiem, że on się zezłości, ale to jego pozycja i jego moment na wyjście na boisko. Gdy gra od początku, to sobie nie radzi.

Jest pan zadowolony ze swojego występu?

- Zdecydowanie tak, bo po ostatnich moich meczach, gdzie byłem w strasznym dole, jeżeli chodzi o samą myśl w graniu, w tym meczu pokazałem, że stać mnie na troszeczkę więcej.

Pod koniec meczu z Lechią opuścił pan boisko. Czym to było spowodowane?

- Dostałem od Macieja Kowalczyka w plecy kolanem i ból coraz bardziej się nasilał. Pod koniec meczu nie mogłem już grać i poprosiłem trenera o zmianę.

Czymś was zaskoczyła Lechia?

- Spodziewaliśmy się tego, że Lechia rzuci się na nas w pierwszych 25 minutach i będzie chciała zdobyć bramkę na początku meczu, a potem kontrolować sytuację - bo tak grała dotychczas. Jeśli chodzi o rozwój meczu, to było tak, jak sobie ułożyliśmy. Lechia nie jest od nas lepsza, bo jesteśmy na podobnym poziomie i tabela jest adekwatna do tego poziomu.

W poprzednich meczach straciliście sześć bramek. Tam defensywa bardzo szwankowała...

- Trudno cokolwiek zrzucać na defensywę. Wszyscy bronimy i wszyscy atakujemy. Tak samo jesteśmy winni jako pomocnicy i napastnicy, bo żadnej bramki nie strzeliliśmy w tych spotkaniach. Jeżeli wygrywamy mecze, to nie wygrywa napastnik Michał Zieliński, czy też pomocnicy, którzy te piłki rozrzucali, ale również obrońcy i bramkarz. Jesteśmy jednością i rodziną, wszyscy bierzemy odpowiedzialność za stracone bramki i cieszymy się z ich zdobycia.

Brakuje wam Jakuba Zabłockiego?

- Zabłocki jest zawodnikiem, który posiada zmysł do gry kombinacyjnej. Jest to jeden z niewielu zawodników jakich znam, którzy taki zmysł posiadają. Potrafi naprawdę nieźle wystawić piłkę. Odszedł, taką podjął decyzję. Mamy następnych chłopaków i widać, że oni również się starają.

W niedzielnym spotkaniu skutecznie go wyłączyliście z gry...

- Grał pół godziny i wszedł w bardzo ciężkim momencie, więc nie miał za bardzo co pokazać. Ja myślę, że Kuba sobie da radę, bo jest naprawdę bardzo dobrym zawodnikiem, który nie potrzebuje zbyt dużo czasu, by wkomponować się w zespół.

Bardzo dobrze się ze sobą rozumieliście podczas wspólnej gry w Polonii...

- Tak, rzeczywiście. Z Kubą można było się rozumieć bez słów. On wiedział co potrafimy grać, gdzie się ustawić. Potrafił zagrać takie piłki, że ręce same składały się do oklasków. Myślę, że po tej kontuzji wróci wreszcie do pełnej dyspozycji.

Uda się wam za dwa tygodnie wygrać i być tą lepszą Polonią?

- Myślę, że będzie można powalczyć. Wynik jest sprawą otwartą.

Komentarze (0)